Podsumowanie miesiąca: styczeń 2016

Czy Wy też macie wrażenie, że czas jakoś tak przyspieszył i dni mijają jak szalone? Ledwie co z lampką bezalkoholowego szampana w dłoni witałam nadejście nowego roku, a tu już trzeba żegnać styczeń i witać luty. Korzystając z okazji, że mam wolne sobotnie popołudnie, bo córka spędza weekend u babci, zapraszam Was na krótkie podsumowanie miesiąca. Pierwszego miesiąca 2016 roku.

Jaki był styczeń? Patrząc z perspektywy tego, że niemal w całości spędzony w domu z chorującą córką, powinnam napisać, że taki sobie. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dopatrzyła się w tej szarej rzeczywistości i tych pochmurnych dniach, gdy słońca nie było widać nawet przez króciutką chwilę, czegoś dobrego. Bo narzekać to przecież żadna sztuka. Trudniejsze jest dostrzeganie tego, co może nam tę szarą codzienność rozjaśnić. A, że jak już wiecie jestem w ciąży, staram się myśleć pozytywnie o wszystkim. Tak, żeby tego małego człowieczka już teraz uczyć optymizmu i patrzenia na świat przez pryzmat tego, co dobre i wywołujące uśmiech.

No! Trochę się powymądrzałam i nawet przez chwilę jakieś filozoficzne frazesy miałam w głowie. Przejdźmy więc do rzeczy.

Co u mnie nowego?

W końcu udało mi się nadrobić zaległości i ogarnąć niemal wszystkie zlecenia. Jestem bardzo zadowolona z tego powodu, bo z chorą Leną w domu łatwo nie było. Musiałam więc tak zorganizować nasze dni,  żebym mogła i pracować i poświęcać jej czas. A jest to dziecko wymagające, które lubi, gdy się skupia na nim uwagę, więc możecie się tylko domyślać, że nie jest to łatwe zadanie.

W połowie miesiąca, gdy już to, co najpilniejsze miałam zrobione, mogłam powrócić do pisania na blogu. Bo ten przestój, który tu zapanował i brak nowych wpisów, nie wpływały dobrze na moje samopoczucie. Bo co by nie mówić, lubię tu pisać. I lubię, gdy tu zaglądacie, czytacie, odzywacie się w komentarzach, mailach i na FB. Przez cały ten czas, gdy na blogu nie pojawiało się nic nowego, miałam ogromne wyrzuty sumienia, że Was zaniedbuję i tak zwyczajnie daje plamę. Także ten moment, gdy w końcu mogłam usiąść, napisać, nacisnąć przycisk opublikuj, był dla mnie tym, co w styczniu mogę uznać za najważniejsze.

Muszę też wspomnieć o tym, że moje samopoczucie w ciągu ostatnich dwóch tygodni uległo znacznej poprawie. Mam więcej energii, łatwiej jest mi się skupić, ciążowe dolegliwości męczą coraz mniej. Czuję przypływ nowych sił i wykorzystuję go na planowanie. Wymyślam nowe cykle na blog i tematy wpisów, w końcu doprecyzowałam nazwy nowych kategorii. Motywuję też męża do tego, abyśmy w końcu podjęli decyzję co do naszej ewentualnej przeprowadzki do Norwegii. I tracę mnóstwo czasu na planowaniu pieluszkowej wyprawki dla maluszka (będziemy pieluchować wielorazowo) i wyszukiwaniu ofert mieszkań do wynajęcia w Bergen 🙂 Żeby jednak zająć się czymś innym postanowiłam po raz kolejny przeczytać książkę Tomka Tomczyka “Bloger i Social Media”. Pierwszy raz przeczytałam ją jeszcze zanim otworzyłam bloga. Teraz chcę zweryfikować, czy wszystko, co zrobiłam do tej pory było zgodne z wiedzą przekazaną przez Tomka, jakie błędy popełniłam i wyciągnąć wnioski, które – mam nadzieję – pomogą mi ruszyć do przodu. Bo nie będę ukrywać, że mam wrażenie, jakbym cały czas stała w miejscu.

A teraz już szybciutko przechodzę do podsumowania miesiąca na blogu.

Najlepsze wpisy na blogu w styczniu

Polecane wpisy

W podsumowaniu miesiąca nie może też zabraknąć moich poleceń. Cieszę się, że tak bardzo lubicie tę część comiesięcznego podsumowania.

I to by było na tyle. Niby nic, a godzina pisania zleciała 🙂

To teraz czas na Was! Jak Wam minął styczeń? Czy wszystko poszło zgodnie z planem? Jak realizacja noworocznych postanowień? Jakie macie plany na luty? Jeśli chcecie, możecie też polecić mi to, co sami napisaliście w tym miesiącu, albo wpisy, które czytaliście na innych blogach. Wklejajcie linki bez skrępowania 🙂

 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

17 thoughts on “Podsumowanie miesiąca: styczeń 2016”

  1. U nas styczeń tez upłynął chorobowa, dla wszystkich. Teraz walczymy o odbudowanie odporności. Dzisiaj w końcu usiadłam do planów lutowych blogowania, stworzyła ankietę i kilka tematów na wpisy,a od jutra ruszam z wyzwaniem i będę męczyć treningami sporą grupkę niewiast ?

  2. Bergen <3 Mieszkałam tam przez rok na Erasmusie. Cudowne miejsce. A styczeń też mi zleciał z niesamowitą prędkością. Też dużo się zastanawiam nad blogiem i zmianami. Tylko taak dużo tych pomysłów, a nie da się zrobić wszystkiego na raz 🙂

    1. Otóż to! Najchętniej robiłabym wszystko teraz i już, z tymże to teraz i już jest zwykle już zajęte czymś innym 🙂 Bergen i jego okolice są super – to fakt. Tylko, czy po zamieszkaniu tam nadal będę tego zdania? 🙂

  3. Przerażające jak styczeń zleciał, sama muszę się wziąć za podsumowanie miesiąca. Jakie wrażenia po ponownym przeczytaniu Blogera? Ja swoją książkę wysłałam do Polski, ale powinnam ją gdzieś mieć na Kindlu. Też zastanawiałam się nad ponownym przeczytaniem, tym razem jako blogerka, polecasz?

    Przypomniał mi się wpis u Doroty, który powinien Cię zainteresować http://od-rana-do-wieczora.blog.pl/2014/07/08/pieluchy-wielorazowe-bez-sciemy/

    1. Aniu, co do ponownego przeczytania Blogera dam znać, jak skończę, czyli góra za 2-3 dni. W drugiej połowie marca ma się ukazać kolejna książka Tomka, również dla blogerów. Z tego, co pisał Tomek – jeśli po ponownej lekturze Blogera nie ruszę z miejsca, to po przeczytaniu nowej książki zrobię to na pewno:)

      Dziękuję za polecenie tekstu o pieluszkach wielo 🙂 Nie jest to dla mnie nowy temat, pierwsze kroki mam już za sobą. Lena trochę z tych pieluch korzystała, a i miałam sklep, w którym je sprzedawałam. Ale cenne rady doświadczonych mam zawsze są w cenie, więc zabieram się za czytanie 🙂

      1. W takim razie czekam na opinię. Słyszałam o jego nowej książce, chyba w newsletterze gdzieś się info przewinęło.

        Polecam Ci całego bloga Doroty, prowadzi go od ponad dekady, a ja sama go czytam od kilka lat. Ma trzech synów i napisała kilka książek dla dzieci.

  4. Nie tylko u Ciebie, Olga, ten styczeń minął ekspresowo. My też się nie obejrzałyśmy, a tu już jutro luty. Niebawem zaś wiosna, więc może dobrze, że tak szybko mija czas.

  5. Wygląda na to, że dla wszystkich czas mocno w tym roku przyśpieszył, choć muszę przyznać, że ubiegły rok też dość szybko mi minął.
    Powodzenia z przygotowaniami do przeprowadzki i dziękuję za polecenie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close