Zimowa pielęgnacja skóry i włosów. Co się u mnie sprawdza?

Gdybym miała wymienić, za co nie lubię zimy (a raczej nie należę do osób, które narzekają na pogodę) to na pewno byłaby to chlapa na chodnikach i przejściach dla pieszych oraz pogarszająca się kondycja skóry i włosów. Niestety, zimowa aura nie ma korzystnego wpływu na nasz wygląd. Mam jednak swoje sposoby i dzisiaj właśnie nimi chcę się z Wami podzielić, na to, by zimowa pielęgnacja skóry i włosów była skuteczna i pomogła im przetrwać ten trudny czas bez bez najmniejszego uszczerbku.

Moja skóra z powodu zimy zaczęła cierpieć już na początku grudnia. Chociaż pogoda była wyjątkowa, jak na tę porę roku, temperatura wskazywała kilka stopni powyżej zera, to i tak chłodniejszy wiatr, często padający deszcz i ogrzewanie w mieszkaniu, zaczęły jej nieco dokuczać. Początkowo odczuwałam tylko delikatne ściągnięcie skóry na twarzy, któremu wkrótce zaczęło towarzyszyć też coraz większe uczucie przesuszenia. Był to dla mnie znak, że skóra potrzebuje teraz czegoś więcej. Większej dawki nawilżenia, natłuszczenia i odżywienia. Wprowadziłam też kilka zmian w sposobie jej pielęgnacji i sięgnęłam po delikatniejsze, ale jednocześnie bogate w składzie kosmetyki. Plan zadziałał, bo pod koniec stycznia moja skóra ma się dobrze. Włosy też są w niezłej kondycji i wszystko wskazuje na to, że wraz z nadejściem wiosny nie będę musiała wdrażać w życie wielkiego planu ich regeneracji.

Zimowa pielęgnacja skóry i włosów. Co się u mnie sprawdza?

Zimowa pielęgnacja skóry i włosów. Co się u mnie sprawdza?

Delikatne oczyszczanie

To podstawa, dotycząca nie tylko oczyszczania skóry, ale i włosów. Zimą rezygnuję z wszelkiego rodzaju żeli oczyszczających skórę i mydeł. To, po co sięgam przy demakijażu to naturalny płyn micelarny (w tej chwili jest to lipowy płyn micelarny Sylveco), albo oliwa z oliwek (dokładnie ta, którą mam w kuchennej szafce).

W zimowej pielęgnacji skóry ważne jest to, abyśmy za pomocą kosmetyków oczyszczających nie zmywali (nie naruszali) naturalnej bariery ochronnej naszej skóry, którą jest sebum.

Gdy jest go za dużo, skóra się błyszczy i wygląda na tłustą. Gdy jest go za mało, jest ściągnięta i przesuszona. Dlatego kosmetyki do oczyszczania twarzy powinny być na tyle łagodne, aby nie ścierać za dużej ilości sebum, co może prowadzić do jego nadmiernej produkcji, albo zbyt małej ilości. Wspaniale dbają o to oleje, o których działaniu na skórę już Wam pisałam. Oleje oczyszczają skórę i robią to skutecznie, bez jednoczesnego podrażniania jej płaszcza ochronnego.

W oczyszczaniu i demakijażu skóry świetnie sprawdzają się zarówno czyste oleje roślinne, jak i ich mieszanki, które możecie przygotować samodzielnie, lub sięgnąć po gotowy kosmetyk ze sklepu. Gdybyście zdecydowali się na tą drugą opcję, to Waszej uwadze polecam olejek do demakijażu Resibo i wygładzający oleje do demakijażu Clochee.

Do oczyszczania twarzy stosuję też czarne mydło savon noir, które podobnie, jak oleje działa delikatnie i bardzo skutecznie. Jest to na tyle fajny kosmetyk, że wkrótce napiszę Wam o nim więcej. Teraz dodam tylko, że czarnym mydłem zastępuję też mechaniczny peeling do twarzy, którego stosowanie zimą może podrażniać skórę.

Jeśli chodzi o włosy, to u mnie niezależnie od pory roku, królują szampony bez SLS-ów w składzie. Nie mam jednego “szamponowego” ulubieńca, ale na łazienkową półkę zazwyczaj trafiają naturalne szampony rosyjskie. Do mycia włosów zimą stosuję też odżywkę. Być może mycie włosów odżywką nie jest Wam znane (mi rok temu też nie było), ale zapewniam, że jest to naprawdę genialny sposób, który polubią zwłaszcza włosy cienkie i delikatne. Zimą sprawdza się z wielu powodów. Przede wszystkim odżywka nie podrażnia skóry głowy (tak, jak to może zrobić szampon) i jednocześnie odżywia i nawilża włosy już na etapie ich mycia, jednocześnie ich nie obciążając. Jeśli ten temat jest dla Was interesujący, postaram się napisać o nim oddzielny wpis. Tylko dajcie znać, czy chcecie 🙂

Nawilżanie i natłuszczanie

Jestem przekonana, że o czym, jak o czym, ale o nawilżaniu skóry zimą nie muszę Wam przypominać. Gdy skóra odczuwa brak wilgoci, szybko daje o tym znać. Jest ściągnięta, zaczyna swędzieć i się łuszczyć, pojawiają się zaczerwienia i stany zapalne. Brrr, bardzo tego nie lubię!

Dlatego krem nawilżający zimą to absolutna podstawa!

Fajnie, jeśli zawiera w składzie oleje roślinne, witaminę E, kwas hialuronowy, mocznik lub glicerynę, allantoinę, panthenol lub inne przyjazne skórze składniki. Im więcej, tym lepiej 🙂 Ważne jednak, aby krem nie zatykał nam porów skóry, dlatego zanim udacie się z nim do kasy, przeczytajcie dokładnie skład. Sprawdźcie, na jakich olejach bazuje i czy nie ma tam parafiny i innych olejów mineralnych, parabenów i PEG-ów.

Krem, który stosuję w tej chwili i który sprawdza się idealnie, został zrobiony przez moją koleżankę. Bazuje na oleju arganowym i maśle shea, jest tam też hydrolat lawendowy, witamina E i olejek lawendowy, który sprawia, że krem pięknie pachnie. Doskonale spełnia swoje zadanie i nawilża skórę, mam wrażenie, że chroni ją też przed działaniem wiatru i mrozu. Na noc twarz smaruję olejem z pachnotki, dzięki któremu mojej skórze nie brakuje natłuszczenia. Wam również polecam taki sposób pielęgnacji: rano krem, wieczorem olej albo masło shea.

Pamiętajcie, żeby przed nałożeniem oleju przetrzeć twarz hydrolatem roślinnym lub łagodnym, naturalnym tonikiem.

Raz w tygodniu nakładam na twarz odżywczą maseczkę. Kilka razy dziennie przecieram też skórę hydrolatem lawendowym lub tonikiem aloesowym.

Do nawilżania ust stosuję pomadkę ochronną z olejem ze słodkich migdałów i olejem jojoba marki Lavera. A raz w tygodniu robię im peeling z miodu i cukru (pyszny jest :)).

Do nawilżania ciała stosuję zamiennie mleczko do ciała BIO IQ lub lekki olejek z serii Kąpiel Agafii,  który jest mieszanką m.in. oleju z ogórecznika, oleju z pestek malin, oleju z orzechów laskowych i oleju z białej róży. Często dodaję też olej ze słodkich migdałów do kąpieli, a dłoniom przygotowuję kąpiel z dodatkiem oliwy z oliwek.

Nie zapominam też oczywiście o nawilżaniu włosów. Poza odżywkami, które stosuję zarówno do mycia, jak i po myciu, raz w tygodniu nakładam też na włosy maskę, w której aż roi się od olejów roślinnych. Unikam kosmetyków, które zawierają nawilżające humektanty (aloes, mocznik, gliceryna), bo przy moich wysokoporowatych włosach, które lubią się puszyć, dodatkowa dawka humektantów puszyłaby je jeszcze bardziej 🙂 Staram się też pamiętać o zabezpieczaniu końcówek włosów. Po każdym myciu włosów wcieram w nie kilka kropli oleju i pilnuję też tego, by przynajmniej dwa razy w miesiącu olej znalazł się na całych włosach. Oczywiście noszę też czapkę, by chronić włosy przed działaniem tych wszystkich niekorzystnych czynników atmosferycznych, na które są teraz narażone.

Witaminy na talerzu i dużo wody

Przez cały rok zwracam dużą uwagę na to, co ląduje na moim talerzu. Zdaję sobie sprawę z tego, że to co jemy, odbija się nie tylko na moim zdrowiu, ale też na wyglądzie włosów i skóry. Dlatego unikam żywności wysokoprzetworzonej i nadmiaru chemicznych dodatków. Ograniczam cukier, a ostatnio udało mi się też niemal całkowicie zrezygnować z kawy (pomogły w tym ciążowe dolegliwości). Piję dużo wody i pilnuję, by codziennie zjadać kilka porcji warzyw i owoców. Za przekąskę służą mi orzechy, przynajmniej dwa razy w tygodniu jem ryby i codziennie zajadam się zupami z dużą ilością warzyw i różnymi kaszami, makaronem lub ryżem jaśminowym. Na śniadanie jest oczywiście owsianka, do której najczęściej dodaję teraz rodzynki, wiórki kokosowe albo jagody goji.


Pielęgnacja skóry i włosów jest dla każdego z nas sprawą indywidualną. Są jednak uniwersalne zasady, takie jak nawilżanie i natłuszczanie skóry oraz zapewnienie jej ochrony przed działaniem czynników zewnętrznych (nigdy nie wychodzę z domu bez warstwy kremu na twarzy i pomadki ochronnej na ustach!), do których warto się stosować.

Mam nadzieję, że moje sposoby zimowej pielęgnacji skóry i włosów sprawdzą się też i u Was. I oczywiście jestem ciekawa, w jaki sposób dbacie o ich wygląd o tej porze roku. Co się u Was sprawdza, a co kompletnie nie zdało egzaminu? Czy macie swoje ulubione, zimowe kosmetyki pielęgnacyjne? 

Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielicie się tym wpisem ze znajomymi. Do udostępniania służą ikonki znajdujące się pod wpisem. Za każde udostępnienie pięknie dziękuję 🙂

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

Jak dbać o dłonie podrażnione częstym myciem i dezynfekcją? Skuteczne sposoby na regenerację przesuszonych dłoni

Wypadanie włosów. Jak sobie poradzić z tym problemem? Wcierki, pielęgnacja, dieta, suplementacja.

Dobre kremy z filtrami do twarzy, ciała i dla dzieci – ponad 60 propozycji z polskich sklepów

7 thoughts on “Zimowa pielęgnacja skóry i włosów. Co się u mnie sprawdza?”

  1. Jak wspomniałam na Facebooku, zakupiłam kremy z Biolaven. Przyznaję, że koją skórę i nie są ciężkie. Moim hitem na lato i jesień był olejek z firmy Evre, ale na zimę za lekki. Do mycia twarzy zakochałam się w piance z Himalaya herbals. Niby mocno myje, a jednak delikatna.

    1. Cieszę się, że kremy Biolaven spełniają Twoje oczekiwania. Domyślam się, że dobranie kosmetyków do wrażliwej cery może być trudne. Sama Biolaven bardzo lubię i często polecam. Wspomnianej przez Ciebie pianki z Himalaya nie znam, a co do olejku: możesz spróbować mieszać go z kremem, albo kupić kwas hialuronowy i łączyć go z olejkiem przed nałożeniem na skórę. Powinno być super 🙂

  2. To prawda, zimą nasza cera wymaga więcej pielęgnacji. Tłuste kremy świetnie się sprawdzają chroniąc nas przed mrozem 😉

  3. Moja pielęgnacja wygląda bardzo podobnie. W sezonie zimowym kiedy tylko wracam do domu i mogę zmyć makijaż robię sobie masaż twarzy olejem (kokosowym, arganowym, różanym, co mam pod ręką). Skóra chłonie olej i się relaksuje. Zostawiam tą tłustą warstwę i zmywam dopiero podczas prysznica.

  4. O czarnym mydle już dawno myślę i na pewno już niedługo będzie moje. W kremach do twarzy unikam przede wszystkim parafiny, która powoduje u mnie ogromny wysyp. Szampony bez SLS używam tylko od czasu do czasu, bo to co robią na mojej głowie to istny armagedon. Fajny post ☺

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close