“Elementarz Stylu” Kasi Tusk to więcej niż książka o modzie

Prawdę mówiąc mody, takiej przez duże M w tej książce nie ma w ogóle. Jest za to coś, co sprawiło, że “Elementarz Stylu” trafia na listę moich ulubionych książek. Tych, do których będę z przyjemnością wracać i które będę szczerze polecać.

Co do tego, że “Elementarz Stylu”, pierwsza książka Kasi Tusk, autorki bloga Make Life Easier trafi do mojej biblioteczki prędzej, czy później nie miałam wątpliwości. Od pewnego czasu pracuję nad tym, aby w mojej szafie zapanowały ład i harmonia. Systematycznie pozbywam się ubrań, których nie zakładam od dłuższego czasu i przykładam dużą uwagę do tego, by to, co kupuję, było spójne z tym, co już mam w szafie. Nie kupuję przypadkowych ubrań, a te, które wybieram mają uzupełniać moją garderobę, współgrać z moim stylem życiem i sprawiać, że niezależnie od tego, co na siebie założę, będę czuła się w tym dobrze. Te zmiany zapoczątkowała lektura książki “Slow Fashion. Modowa rewolucja” Joanny Glogazy. Przyczyniła się też do tego zmiana rozmiaru ubrań i pewnego rodzaju dojrzałość, która zaczęła mnie powstrzymywać przed kupowaniem ubrań ot tak, dla poprawy nastroju, albo z powodu zwykłej, babskiej próżności.

Wciąż jednak brakowało mi praktycznych informacji, jak zbudować na nowo swoją szafę. Chociaż dobrze wiedziałam, jaki styl najbardziej mi odpowiada, w jakich ubraniach i kolorach dobrze się czuję, to wciąż miałam obawy, że coś zrobię nie tak. Że to, co kupię będzie jednak elementem zupełnie niepasującym i zburzy tę pozornie już panującą w szafie harmonię. I w końcu, że baza, którą stworzę, nie będzie spełniała swoich zadań. I właśnie odpowiedzi i wyjaśnienia trapiących mnie wątpliwości znalazłam w “Elementarzu Stylu”.

“Im mniej masz ciuchów, tym łatwiej jest Ci się ubrać”.

"Elementarz Stylu" Kasi Tusk to coś więcej niż książka o modzie

W pierwszej części książki “Dlaczego nie mam się w co ubrać” autorka książki opowiada o swojej przepełnionej szafie i drodze, jaką przeszła, aby uporządkować swój styl. Czytając opowieść Kasi Tusk nie trudno się nie uśmiechnąć. Lekki styl, poczucie humoru i przede wszystkim dystans do siebie – to właśnie emanuje z kolejnych stron “Elementarzu Stylu”. Przez cały czas miałam wrażenie, że słucham opowieści dobrej koleżanki, bardzo otwartej osoby, która umie się z siebie śmiać i chcąc mnie czegoś nauczyć, nie krępuje się mówić o popełnionych błędach. W tej części Kasia Tusk pisze nie tylko o tym, jak przepełniona szafa utrudniała jej życie, ale też o tym, jak udało jej się ją uporządkować i jak bardzo wpłynęło to na zmianę jakości jej życia.

“Nieporządek w szafie utrudnia Ci życie, nieporządek w stroju rujnuje Twój wygląd”.

I ja się z tym w zupełności zgadzam. Przerabiałam to zbyt często i mam nadzieję, że ten etap mam już za sobą. A tym, co ma mi w tym pomóc jest stworzenie bazy ubrań, która będzie punktem wyjścia dla wszystkich moich stylizacji. Zarówno tych codziennych, jak i bardziej wyjściowych. “Elementarz Stylu” dał mi właśnie to, czego szukałam od kilku miesięcy: praktyczne wskazówki, jak stworzyć praktyczną i jednocześnie stylową bazę ubrań. Nie ma tu zasady 10 ubrań (z czego bardzo się cieszę), są za to przykłady ubrań, które sprawdzą się w całorocznych, jak i sezonowych stylizacjach. Rady Kasi Tusk pomagają w stworzeniu bazy ubrań na sezon jesienno-zimowy i wiosenno-letni i tylko pozornie są pomocne tylko dla tych, którym podoba się styl ubierania autorki. Owszem, proponowane przez Kasię elementy garderoby są jakby wyjęte z jej szafy i pasują do jej stylu. Ale na ich podstawie można nauczyć się komponować bazę ubrań opartą na elementach w zupełnie innych stylach.

“Stylowe kobiety nie powinny przypominać ubiorem owoców
ani warzyw”.

Jeśli chodzi o kolorystykę noszonych przeze mnie ubrań, to w mojej szafie wieje nudą. Same szarości, biel i granat. Ostatnio zaszalałam i kupiłam sobie piękny niebieski szal z kaszmiru i jest to jeden z niewielu elementów (poza jasnoróżowym, wełnianym swetrem), które odbiegają od dominującej w mojej garderobie kolorystyki. Szarość, biel, beż, granat to kolory, w których dobrze się czuję. I zrobiło mi się bardzo miło, gdy w kolejnym rozdziale “Elementarzu Stylu” przeczytałam, że są to kolory, bez których – chcąc mieć stylową szafę – trudno się obyć. To znak, że w tym moim poszukiwaniu stylu jestem na dobrej drodze.

Z kolejnych części książki możemy dowiedzieć się kolejnych ciekawych i praktycznych porad dotyczących budowania i tworzenia własnego stylu. Od niezbędnych dodatków i akcesoriów, do jakości kupowanych ubrań. Bardzo podoba mi się ta część, w której autorka omawia style Włoszek, Francuzek, Brytyjek i mieszkanek Nowego Jorku. Po raz kolejny doszłam do wniosku, że najbliżej mi do minimalistycznego stylu Francuzek, chociaż podoba mi się też pochwała kobiecości w wydaniu Włoszek.

“Jeśli coś kupiłaś, bądź jak Włoszka: włóż to już następnego dnia. Zobaczysz, że nie będziesz żałować”.

Tym, do czego najbardziej przekonuje mnie “Elementarz Stylu” to pojawiające się wielokrotnie stwierdzenie, że to, co na siebie zakładamy, przekłada się na nasze samopoczucie. Kasia Tusk w swojej książce wielokrotnie podkreśla, jak ubiór wpływa na naszą pewność siebie i jak w prosty sposób może zepsuć nam humor. Jednocześnie przekonuje do tego, że ubranie nie jest najważniejsze i jest to element jedynie uzupełniający i podkreślający naszą osobowość. Bo styl to coś więcej, niż ładne ubrania. A praca nad własnym stylem to też praca nad sobą i poczuciem własnej wartości.

"Elementarz Stylu" Kasi Tusk to coś więcej niż książka o modzie

“Nie zastąpisz prawdziwej elegancji i dobrych manier drogimi rzeczami, które można po prostu kupić”.

I właśnie tym cytatem mogłabym zakończyć ten wpis. Ale nie mogę pominąć jeszcze jednej, bardzo istotnej kwestii. Tego, jak pięknie wydany jest “Elementarz Stylu” .

Pokryta płótnem okładka, kredowy papier i zdjęcia – piękne zdjęcia, które mogłabym oglądać bez przerwy. W książce jest też miejsce na notatki i to też jest fajne, chociaż ja sama nie odważyłam się zapisać ani jednej linijki. Szkoda mi było niszczyć tak wspaniale wydaną książkę 🙂 Widać, że autorka włożyła bardzo dużo pracy w to, aby książka była dopracowana w najmniejszym szczególe. Tak, jak i jej styl.

“Elementarz Stylu” Kasi Tusk nie jest książką o modzie. To przewodnik mający nauczyć nas tworzenia własnego stylu, budowania praktycznej i funkcjonalnej garderoby i pokazać, jak przy pomocny ubrań (a nie odwrotnie) podkreślać swoją osobowość, elegancję i pewność siebie. Nie jest to przepis na to, jak z dnia na dzień z szarej myszki stać się księżniczką. Jest to natomiast drogowskaz, który wskaże nam kierunek, w którym mamy podążać, aby stać się ikonami mody dla samych siebie.

Jestem bardzo ciekawa, czy czytaliście już “Elementarz Stylu”. Jakie są Wasze wrażenia? 

Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnicie ten wpis swoim znajomym. Możecie zrobić to na FB, Twitterze, Google+, a służą do tego przyciski znajdujące się pod wpisem. Dziękuję :*

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

15 thoughts on ““Elementarz Stylu” Kasi Tusk to więcej niż książka o modzie”

  1. Nie czytałam książki Kasi, chociaż mam ją w planach. Zgadzam się z tezami, które przywołałaś, jednakże patrząc na zdjęcia na blogu makelifeeasier i na szereg różnych stylizacji trudno jest mi uwierzyć, że Kasia ma mało ciuchów, co wskazuje na małą hipokryzję 😉

    1. Właśnie sęk w tym, że Kasia nie zachęca do ograniczenia ilości ubrań do minimum, czy np. wspomnianych w tekście 10 sztuk, które mają być podstawą naszej garderoby. Zachęca natomiast do tego, aby uporządkować garderobę: wyrzucić to, co zbędne i nie pasujące do niczego oraz to, czego mamy w nadmiarze i od lat nie zakładamy. Stworzenie tej spójnej, stylowej szafy nie ma być ograniczone do minimum ubrać, ale ubrań, które wzajemnie do siebie pasują i uzupełniają całość naszych stylizacji 🙂

  2. Nie miałam w planach czytać tej książki, podchodziłam trochę do niej jak do wielu “elementarzy stylu” dyktujących nam czy jesteśmy jabłkiem o urodzie zimy, czy gruszką o urodzie lata. Do półki podejdę jeszcze raz po Twojej recenzji. Choć… nie nie wiem, nie zawadzi sprawdzić, bo cytaty z niej są inne całkiem niż się spodziewać mogłam.

    1. Zapewniam, że Elementarz Stylu nie jest książką, z której dowiesz się, że jak masz taką figurę to musisz nosić tylko to, a jak jesteś blondynką (wiem, że nie jesteś :)) to tylko te kolory do Ciebie pasują. Autorka poszła w zupełnie innym kierunku i dlatego ta książka jest tak ciekawa. Może nie porywa tak, że nie można się od niej oderwać, ale też po przeczytaniu nie ma się wrażenia zmarnowanego czasu 🙂

  3. Nie sądziłam, że to taka książka. Lubię bloga Kasi, czasem inspiruję się tym, co pokazuje, ale ze swoją szafą mam problem… Przydałaby mi się pomoc w odnalezieniu odpowiednich ubrań, może nawet stylu.

    1. Odnoszę wrażenie, że ta książka jest często mylnie oceniana. Czytam opinie, że to kolejny modowy poradnik, spotkałam się też z takimi, że zakup tej książki to obciach. Nie wiem, skąd się one wzięły? Ja sama, znając styl Kasi i zaglądając na jej bloga, a także czytając zapowiedzi książki, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. I cieszę sie, że miałam taką możliwość. I Tobie również polecam, bo jeśli szukasz pomysłu na uporządkowanie garderoby, to jest to dobry kierunek 🙂

    1. Też tak miałam, aż ten nadmiar i chomikowanie zaczęły mi bardzo przeszkadzać. Zdałam sobie sprawę, że te rzeczy, których szkoda się pozbyć i tak zalegają w szafie i nie są w ogóle przeze mnie noszone. Bez żalu zaczęłam więc je segregować, pakować w worki i oddawać do stowarzyszeń wspierających ubogie rodziny. Zrobiło mi się lżej. To jednak prawda, że porządek w szafie wpływa na dobre samopoczucie. Polecam Ci przeczytać zarówno książkę Kasi, jak i książkę w Slow Fashion, w której o porządkowaniu garderoby jest jeszcze więcej 🙂

  4. W zupełności się z Tobą zgadzam! To bardzo dobra książka, przede wszystkim motywująca! Porządek w szafie przede wszystkim. Dzięki niej wyrzuciłam z domu rzeczy, które zalegały na półkach a i tak pewnie nigdy bym ich nie założyła. A jak pięknie jest wydana…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close