Podsumowanie miesiąca: maj 2016
Zapraszam na podsumowanie miesiąca. A w nim trochę o tym, co u mnie, podsumowanie tego, co na blogu i garść linków z sieci.
Wpisy, które przygotowuję w ramach cyklu podsumowanie miesiąca są chyba tak naprawdę jedynymi, w których dzielę się z Wami tym, co u mnie prywatnie. A widząc, jak chętnie te wpisy czytacie, domyślam się, że trochę Was to interesuje. To miłe, chociaż prawdę mówiąc o sobie i swoim życiu pisać nie lubię. Stąd też blog nie ma charakteru pamiętnika i dlatego też tak mało jest tu moich zdjęć i zdjęć moich bliskich. To samo dotyczy też fanpage’a bloga. Domyślam się, że dużo większą popularność by zyskał, gdybym zasypywała Was selfiakami i zdjęciami Leny, ale nie chcę tego robić. Mam nadzieję, że rozumiecie moją postawę i nie przeszkadza Wam to, że tak mało na moim blogu jest mnie 🙂
Co u mnie?
Od przeprowadzki minęły już prawie dwa miesiące. Gdy słyszę pytanie: jak ci się żyje w Norwegii? odpowiadam: zwyczajnie. Tak samo, jak żyło mi się w Polsce. Z tą różnicą, że mam tu trochę ładniejsze krajobrazy do podziwiania. Mam nadzieję, że jak już urodzę i wrócę do formy uda mi się trochę tych pięknych widoków uchwycić na zdjęciach i oczywiście zaprezentować na blogu. Bo póki co jestem coraz mniej sprawna i nawet najmniejsze górki są trudne do pokonania 🙂 Takie już uroki ostatniego (mam nadzieję, że ostatniego) miesiąca ciąży. Ogólnie czuję się dobrze, ale coraz większy brzuch bardzo mnie ogranicza. Cały czas dokucza mi też zgaga, mam problemy ze snem, bywa, że śpię po 2-3 godziny z przerwami. A i maluch bardzo się wierci i chyba coraz ciaśniej mu się robi, przez co bardzo boleśnie to odczuwam. Ostatnio dość często bolała mnie też głowa, co jak się okazało jest spowodowane spadkiem poziomu żelaza, które zaczęłam dodatkowo suplementować. Muszę też łykać witaminę B12 i oczywiście kompleks witamin dla kobiet w ciąży, co jest dla mnie niemałym wyzwaniem, bo nie lubię przyjmować jakichkolwiek leków, połykanie tabletek nie jest dla mnie łatwe, a i o regularności ich przyjmowania zapominam. Ale…finisz już naprawdę blisko, więc nie pozostaje mi nic, jak z uśmiechem na ustach oczekiwać na rozwiązanie. I nie pytajcie, czy się nie stresuję. Staram się nie, ale jednak poród to nic przyjemnego i coraz częściej o tym myślę. A poza tym…będę rodzić w Norwegii, a to wiąże się z tym, że będę zdana tylko i wyłącznie na siły natury. Ale o tym napiszę Wam już innym razem, bo sposób prowadzenia ciąży i poród w Norwegii to bardzo ciekawy temat.
Ze spraw rodzinno-osobistych dodam jeszcze tylko, że Lenka otrzymała miejsce w przedszkolu i od sierpnia będzie norweskim przedszkolakiem w przedszkolu ekologiczno-kulturalnym. I tym samym przejdę do kolejnej części podsumowania miesiąca, czyli tego, co na blogu.
Co na blogu?
A na blogu działo się sporo. Bo chociaż nie czuję się najlepiej, to mam wielki zapał do pisania. I jestem zadowolona z majowych publikacji, bo włożyłam w nie sporo pracy, poruszyłam fajne tematy, a i odbiór z Waszej strony był bardzo pozytywny.
Jeśli przegapiliście, przypominam najważniejsze wpisy:
- SLS w kosmetykach – czy naprawdę szkodzi skórze? – z publikacją tego wpisu trochę zwlekałam, ale jak się okazuje, całkiem niepotrzebnie. Mam nadzieję, że informacje w nim zawarte okazały się dla Was przydatne i pomogły rozwiać wątpliwości co do zasadności unikania SLS-ów w kosmetykach.
- Przepis na syrop z pędów sosny
- Dlaczego warto jeść szparagi
- Naturalne kosmetyki prosto z łąki – za kilka dni opublikuję kolejny wpis z pomysłami na naturalne kosmetyki do zrobienia w domu, tym razem z warzywami w roli głównej.
- Dlaczego warto piec chleb w domu – w tym wpisie macie też przepis na nasz ulubiony chleb.
- Naturalna ochrona przeciwsłoneczna – to ostatni majowy wpis, nad przygotowaniem którego spędziłam bardzo dużo czasu. Wiem, że jego długość może być porażająca i nie zachęcać do czytania, dlatego podzieliłam go na kilka bloków i wprowadziłam formę pytań i odpowiedzi, co mam nadzieję, trochę ułatwiło Wam odnalezienie najważniejszych informacji.
- W maju świątowałam też pierwsze urodziny bloga, a małe podsumowanie znalazło się w tym wpisie.
Nie wiem, jak to się stało, ale zupełnie przegapiłam publikację 150 wpisu na blogu oraz to, że liczba fanów na fanpage’u przekroczyła 900! Oczywiście i jedno i drugie sprawiło mi ogromną radość.
I ostatnie, o czym chcę Wam wspomnieć przy okazji blogowego podsumowania miesiąca, to mój Instagram. Przez ostatnie miesiące zaniedbałam publikacje w tym miejscu, co było spowodowane tym, że aplikacja w telefonie przestała działać, a ja nie miałam siły z nią walczyć. W końcu jednak przeprosiłam się z moją starą Lumią i na nowo zaczęłam wrzucać fotki na Insta, które są tak naprawdę bardzo przypadkowe, a mój profil w tym miejscu na pewno nie ma określonego charakteru i przez najbliższy czas mieć nie będzie. Mimo wszystko zachęcam, żebyście mnie tam podglądali 🙂
Co w sieci?
A już teraz czas na Waszą ulubioną część podsumowania miesiąca, czyli wartościowe linki z sieci:
- Kasia Równy podpowiada, w jaki sposób można wprowadzić i utrwalić nawyki pielęgnacyjne. Moim zdaniem wszystko to, co Kasia napisała można przenieść na każdą inną sferę życia, dlatego zajrzyjcie do tego wpisu koniecznie.
- Nie znam nikogo, kto nie sięga w ciągu dnia po przekąski. Agata przygotowała bardzo fajne propozycje 20 zdrowych przekąsek, a wśród nich m.in. banany w czekoladzie i mini “pizze” z cukini. Jest pysznie!
- Jak dać mózgowi odpocząć? O tym oczywiście na blogu Kasi Gandor, a wśród polecanych sposobów moja ukochana drzemka 🙂
- Jeden z moich ulubionych blogowych tekstów z ubiegłego miesiąca napisała Agnieszka. Dość gloryfikacji zajętości, czyli dlaczego warto mieć czas – przeczytajcie koniecznie. Ja tego, żeby nie być wciąż zajętą musiałam się nauczyć. A mieszkając w Norwegii widzę to, czego nie dostrzegałam w Polsce – brak pośpiechu i czas wolny są tu bardzo cenione.
- 100 mądrych zdań od 100 mądrych kobiet – jeśli jeszcze ten wpis do Was nie dotarł, to nadrabiajcie zaległości raz dwa. Monika nieźle musiała się przy nim napracować!
- Triki żywieniowe u dzieci to wpis na blogu Esencja, w którym znajdziecie wywiad z dietetyczką i wypowiedzi kilku mam (w tym moją) na temat odżywiania dzieci i kształtowania w nich dobrych nawyków.
Zdjęcia, które dołączyłam do dzisiejszego wpisu zrobiłam w niedzielne popołudnie w kolejnym pięknym miejscu, które odkryliśmy bardzo blisko domu. To już nie rzeka, którą pokazywałam w podsumowaniu poprzedniego miesiąca, a morze i plaża. Cisza, spokój, szum wody i krzyk mew. Moja bajka 🙂
A teraz już czekam na wieści, co dobrego przyniósł Wam maj. Jeśli macie ochotę podzielić się ciakawym linkiem lub zdjęciem to śmiało. I dajcie też znać, jakie macie plany na czerwiec. Ja już bym chciała urodzić 🙂 Buziaki!
Piękne zdjęcia! Nie pozostało mi chyba nic oprócz szczerego POWODZENIA w tym ostatnim miesiącu:)
Dziękuję i nie dziękuję 😀
Dzięki za polecenie! 150 wpisów w rok to naprawdę niezły wynik, gratuluję! Też mam podobną częstotliwość pisania 🙂
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂
Olga, trzymam kciuki! Powodzenia!
Nie wiem, czy mogę dziękować, więc na wszelki wypadek tego nie robię 🙂
Ale krajobrazy <3
Mój czerwiec jest bardzo intensywny i obfituje w liczne wyjazdy. W każdym tygodniu nie ma mnie w domu po 3-4 dni, co jest przy trójce dzieci sporym wyzwaniem organizacyjnym.
Olga, dbaj o siebie i czekaj cierpliwie na rozwiązanie. Już niedługo kolejne zmiany w Twoim życiu. Trzymam kciuki i pozdrawiam.
Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie! 🙂
A kiedy już ochłoniesz, oczywiście czekam na więcej newsów i zdjęć z Norwegii. Spisuję też pytania do wywiadu, więc szykuj się 😉
Olga, ale daleko Cie wywialo od kraju, to czekam z niecierpliwoscia na norweskie pejzarze. Pozdrawiam serdecznie Beata