Podsumowanie miesiąca: luty 2018

Jeśli myśleliście, że zrezygnowałam z pisania podsumowań miesiąca – byliście w błędzie 😉 Zapraszam na pierwsze w tym roku podsumowanie miesiąca!

Ten rok na blogu zaczął się dobrze, ale jak pewnie zauważyliście, pojawiła się przerwa w publikacji cyklicznych wpisów, takich jak ulubieńcy, podsumowania miesiąca i serii “tu i teraz”. Jest kilka powodów, dlaczego tak się stało, a jednym z nich jest wyznaczenie priorytetów, związanych z tym, jak mam zarządzać swoim czasem oraz na pisanie jakich treści przeznaczać czas wyznaczony na pisanie bloga. Poza tym podsumowania miesiąca zaczynały mnie już trochę męczyć, bo miałam wrażenie, że wciąż piszę w nich o tym samym, a za ulubieńców trudno było mi się zabrać. Dlatego postanowiłam chwilę odpocząć od tych wpisów, pomyśleć, co mogłabym w nich zmienić i czy nadal chcę je pisać. I już teraz mogę Wam powiedzieć, że nowych ulubieńców miesiąca już nie będzie, ale zastąpi je inna seria. A podsumowania zostaną, tylko w trochę innej formie. Zanim jednak odkryję przed Wami ich nowe oblicze, łapcie podsumowanie lutego, które pozostaje w niezmienionej formie.

Co u mnie?

Jeśli obserwujecie mnie na Facebooku i Instagramie to już wiecie, że w lutym wznowiłam w końcu treningi na siłowni. Zaczęłam ćwiczyć 3-4 razy w tygodniu (jestem na siłowni co drugi dzień), do tego postawiłam sobie za punkt honoru codzienne wyrabianie normy kroków ustawionej na 8 tysięcy. Pomaga mi w tym krokomierz, który wypatrzyłam u Agnieszki – genialna rzecz, która skutecznie motywuje mnie do odejścia od biurka i wstania z kanapy. Dzięki niemu widzę, ile kroków zrobiłam w ciągu dnia, ile kilometrów przeszłam i ile minut/godzin byłam w ruchu. I mam mega satysfakcję z tego, że prawie codziennie przekraczam tę granicę ustawioną na 8 tysięcy, a liczba kroków waha się między 10 a 12 tysięcy, czasami dochodząc nawet do 15 tysięcy!  Większą aktywność fizyczną połączyłam oczywiście z dietą, a 10 lutego rozpoczęłam udział w internetowych “Korepetycjach z odchudzania”. Po upływie miesiąca czuję się świetnie, mam mnóstwo energii i coraz więcej chęci do ćwiczeń, powoli zaczynam widzieć też pierwsze efekty i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pochwalić się osiągnięciem zamierzonych celów.

Co na blogu?

W lutym na blogu pojawiło się 12 wpisów, co jest w sumie normą i póki co nie zanosi się na to, żeby publikacji miało być więcej. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że uda mi się przygotować 10 wpisów, więc te 12 to miłe zaskoczenie. Do tego doszły też aż 4 filmy na Youtubie i oczywiście mnóstwo publikacji na Instagramie.

Największym sukcesem blogowym w poprzednim miesiącu było przygotowanie wyzwania Wiosenna Odnowa, które rozpoczęło się 1 marca. Na pomysł, by coś takiego zorganizować wpadłam w zeszłym roku, ale zanim się zebrałam na odwagę, kilka podobnych wyzwań pojawiało się na innych blogach. Poza tym wciąż nie czułam się pewnie, miałam obawy, czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wziąć w takim wyzwaniu udział i temat się rozmył. Teraz postanowiłam jednak spróbować, nie oglądać się na innych i uznałam, że nawet jeśli wyzwanie nie wzbudzi zainteresowania, to ja na nim skorzystam, bo mam teraz motywację, by codziennie coś dla siebie zrobić. Właśnie dzisiaj kończy się pierwszy tydzień, który był poświęcony urodzie, a od jutra startuje tydzień zdrowia.

View this post on Instagram

Cześć i czołem! Zniknęłam na chwilę, ale już wracam i od razu zapraszam Was do udziału w wyjątkowym wyzwaniu na moim blogu! Wiosenna Odnowa to wyzwanie, które sprawi, że powitamy wiosnę w świetnej formie! ??? Startujemy już w czwartek, macie więc jeszcze dwa dni, żeby się przygotować. Wszystkie szczegóły znajdziecie na blogu (link w bio), a jutro o 19 zapraszam Was na live, w którym odpowiem na wszystkie pytania dotyczące wyzwania ??? Będziecie? #wyzwanie #wiosennaodnowa #makehappyday #tulipany #kwiaty #wiosna #blog #zapraszam #czekamnaciebie #uroda #zdrowie #samopoczucie #dobraforma #tylkodlakobiet #springflowers #onthetable #polishblogger #instadaily #instadailyphoto

A post shared by Olga (@olga_makehappyday) on

Nie tylko wyzwanie wymagało ode mnie odwagi, bo były też nimi spotkania live na Instargramie, do których zmotywowała mnie Lifemanagerka. Po wspólnym lajfie, który zrobiłyśmy w styczniu, dostałam tyle ciepłych i motywujących słów zachęcających do tego typu spotkań, że w połowie lutego w końcu odważyłam się to zrobić. Za mną już dwie transmisje na żywo, a w tym tygodniu czeka mnie kolejna, podsumowująca pierwszy tydzień wyzwania. I wiecie co? Bardzo mi się te spotkania na żywo na IG podobają! Dlatego bardzo zachęcam do tego, żebyście wzięli udział w kolejnym. Dzisiaj na InstaStories będzie ankieta, w której będzie można wybrać termin i godzinę spotkania.

A na koniec pochwalę się tym, że fanpage bloga na Facebooku został już polubiony przez 9000 osób! Z tej okazji wysyłam wszystkim fanom bloga na FB 9000 buziaków! Bardzo się cieszę, że tam ze mną jesteście! ♥♥♥

Przegapione?

Jeśli nie macie pewności, czy udało Wam się przeczytać wszystkie lutowe wpisy, tutaj macie je wszystkie w jednym miejscu:

A jakby Wam było mało, przypominam też o filmach, które możecie obejrzeć na Youtube. Przy okazji przypominam, że tam też możecie mnie obserwować – wystarczy dodać kanał do subskrybowanych 🙂

Co w sieci?

W tym podsumowaniu miesiąca wyjątkowo nie będzie linków do ciekawych wpisów z innych blogów. Chciałabym za to polecić Wam blogi – dwa z nich czytam od kilku miesięcy, trzeci poznaję od jakiegoś miesiąca i uważam, że są te miejsca, które warto wspierać, bo ich autorki robią naprawdę fajne, wartościowe rzeczy. Koniecznie zajrzyjcie do dziewczyn, zapoznajcie się z ich twórczością i dołączcie do grona ich czytelniczek i czytelników – zdecydowanie warto!

A oto polecane blogi!

Okiem Fizjoterapeutki to blog przede wszystkim dla kobiet, bo to ich zdrowiu i sprawności Agata, autorka bloga, poświęca najwięcej miejsca. To, o czym możecie przeczytać na blogu Agaty to m.in. zagadnienia dotyczące ćwiczeń mięśni dna miednicy, napięciowych bólów głowy, rozejścia mięśni prostych brzucha w ciąży, przygotowania ciała do ciąży, porodu i połogu, bólu kręgosłupa itd.

Rabarbarowo to blog o kucharzeniu z przepisami na smaczne, proste, kolorowe i pyszne wegańskie posiłki i desery. Uwielbiam przepisy Gosi, z przyjemnością podglądam ją na Instagramie i oglądam na Youtubie.

Wincentyna to bardzo kobiecy blog o zdrowiu, diecie wegańskiej, holistycznym podejściu do zdrowia i naturalnej pielęgnacji. Jestem przekonana, że Wam się tam spodoba.

Zapraszam Was też do mojej grupy na Facebooku. Naturalnie Piękna to już ponad 2000 kobiet i nie mam nic przeciwko, żeby ta babska społeczność się rozrastała. Jeśli więc jeszcze Was tam nie ma, dołączcie do nas dzisiaj – klik!

I to tyle na dziś. Rozgadałam się bardziej, niż planowałam, a muszę już kończyć, żeby zdążyć ze zrobienie zdjęć do nowego przepisu póki Natan śpi. Koniecznie dajcie mi znać, co u Was, jak Wam minął luty i co fajnego czeka Was w marcu. I koniecznie wpadnijcie na najbliższy live na Instagramie 🙂

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

2 thoughts on “Podsumowanie miesiąca: luty 2018”

  1. Olga, dziękuję za polecenie, nawet nie wiesz jak mi milo! <3
    Trzymam kciuki za dalsze postępy w dbaniu o siebie i wprowadzaniu zdrowuch nawykow 🙂 sama też musze popracowac zwlaszcza nad dietą, którą strasznie zaniedbałam ostatnio, więc lacze się w walce 😀

  2. Mój luty był tak leniwy, że naprawdę cieszę się z jego końca. Marzec, nawet mało wiosenny jest zawsze zdecydowanie lepszy. Zazdroszczę determinacji jeśli chodzi o aktywność i siłownię. Może sama się w końcu zmobilizuję 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close