Tu i teraz – luty 2018

Zapraszam na pierwszy w tym roku wpis z serii “tu i teraz”. Mam nadzieję, że czekaliście…

Wiem, że lubicie wpisy, w których co miesiąc dzielę się swoim tu i teraz. Dlatego jest mi głupio i bardzo niezręcznie przepraszać za to, że ani grudniowe, ani styczniowe “tu i teraz” się nie ukazało. To wszystko dlatego, że miałam flow na pisanie innych wpisów, a te z cyklu “tu i teraz” musiały zaczekać na swoją kolej, by ostatecznie jednak wypaść z harmonogramu zamieszczonych na blogu wpisów. Zresztą publikacja tego dzisiejszego “tu i teraz” też nie była do końca pewna, bo tak naprawdę miałam plan na dwa inne wpisy. Tym razem postanowiłam jednak, że nie odpuszczę i jest – lutowe i pierwsze w tym roku “tu i teraz”. Cieszycie się? Bo ja bardzo!

Tu i teraz – luty 2018

Czuję się…

Trudno mi opisać to, jak dobrze ostatnio się czuję. Podczas gdy wiele osób skarży mi się na osłabienie, zmęczenie zimą, ogólny spadek energii i chęci do działania, ja swoją energią mogłabym obdzielić pół planety! Już dawno nie czułam się tak dobrze i myślę, że to wszystko jest zasługą regularnych ćwiczeń na siłowni, długich spacerów i słońca, które w tym miesiącu świeciło wyjątkowo często.

Cieszę się…

Myślę, że najbardziej cieszę się z tego, że udało mi się nareszcie ogarnąć i wziąć za siebie. Od 4 lutego systematycznie ćwiczę, co drugi dzień jestem na siłowni, a do tego dużo spaceruję i spędzam więcej czasu na świeżym powietrzu. Codziennie robię od 10 do 12, a nawet 15 tys. kroków, ograniczyłam porcje jedzenia, staram się układać swój jadłospis tak, żeby sprzyjał redukcji wagi. Zaczęłam też kurs “Korepetycje z odchudzania” u Dr.Lifestyle i od poniedziałku planuję zacząć stosować jeden z proponowanych przez Monikę jadłospisów, który wydaje się być napisany specjalnie dla mnie 😉 Cieszę się z tego, że podjęłam wreszcie decyzję o wprowadzenie tych zmian, jakimi są dieta i większa aktywność fizyczna i że przyszło mi to z taką lekkością i radością.

Drugą rzeczą, z której bardzo się cieszę jest start mojego pierwszego blogowego wyzwania “Wiosenna odnowa”. Miałam dużo obaw, jak pomysł wyzwania zostanie przyjęty, czy ktoś będzie chciał wziąć w nim udział i że już na starcie poniosę totalną klapę. Tymczasem wyzwanie wzbudziło duże zainteresowanie, dostałam masę wiadomości, że to świetny pomysł, wiem, że sporo z Was się do niego szykuje i to wszystko cieszy mnie tak, że mam ochotę skakać pod sam sufit.

Jestem wdzięczna…

Myśląc o wdzięczności zawsze myślę o tym, że mam prawdziwego farta mając tak wspaniałego męża, który bardzo wspiera mnie we wszystkim, co robię i dzielnie pomaga, na ile oczywiście jest w stanie mi pomóc. Jestem wdzięczna też za to, że jestem zdrowa i silna, że mam tyle energii i chęci do działania. I za to, że jesteście tu ze mną i wspieracie mnie w tym, co robię na tym blogu.

Czekam na…

Myślę, że tak jak wszyscy czekam już na wiosnę. Nie mogę też doczekać się jutrzejszego dnia, czyli startu wyzwania i weekendu, bo korzystając z tego, że jest u nas mama Rafała, planujemy wyjść gdzieś tylko we dwoje. Czekam też zakończenie formalności związanych z jedną ważną sprawą, o której jeszcze nie mogę nic powiedzieć i na pierwsze efekty moich ćwiczeń i diety.

Czytam…

Czytam wciąż za mało, a raczej nie tak często, jakbym chciała. Książką, którą właśnie skończyłam jest “Życie zero waste. Żyj bez śmieci i żyj lepiej” Kasi Wągrowskiej. Nie będę dzisiaj rozpisywać się na temat tej książki, bo na blogu pojawi się cały wpis, w którym napiszę o moich wrażeniach związanych z książką i przemyśleniach dotyczących idei zero waste.

Potrzebuję…

Potrzebuję znaleźć kogoś, kto ogarnie za mnie zmianę szablonu na blogu i sprawi, że blog będzie wyglądał tak, jak sobie wymarzyłam. Jeśli znacie kogoś takiego, koniecznie dajcie mi o nim znać!

Potrzebuję też zaklinacza dzieci, który sprawi, że moje dzieciaki będą zasypiały o 20, a nie o 22, a ja dzięki temu zyskam dłuższy wieczór dla siebie i męża.

Potrzebuję też kawy i dlatego już kończę, bo nikt mi jej nie zrobi, więc muszę wstać i pójść do kuchni, żeby włączyć ekspres.

Ale zanim pójdę, muszę oczywiście zapytać o to, co u Was? 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

5 thoughts on “Tu i teraz – luty 2018”

  1. Ach, cudownego wyjścia sam na sam życzę! Ja być może w weekend porwę męża w jego urodziny na chwilę, ale musi iść do pracy i nie wiem czy zdążymy.. Ale co się odwlecze.. 🙂 a poza tym początek roku daje mi nieźle w kość i bardzo już wypatruje: końca remontu, kiedy wyjdą czwórki mojemu dziecku i wiosny, ma się rozumieć 🙂 pomysł z wyzwaniem jest super 🙂 życzę nieustającej motywacji do ćwiczeń i diety, efekty będą super jestem pewna 🙂

  2. Super, że tak się zmotywowałaś do ćwiczeń i zdrowej diety;) Mi zimą trochę brakuje energii, przytłacza mnie ta pogoda i w ogóle. Wyjście tylko we dwoje na pewno da wam wiele radości. Korzystajcie z tego, że macie z kim zostawić dzieciaki.
    Jeżeli chodzi o szablon to ja Ci polecam Karolinę – karografia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close