O mydle savon noir, które dostało ode mnie drugą szansę i jej nie zmarnowało

Po savon noir, czyli marokańskie mydło z czarnych oliwek, które nazywa się też czarnym, choć czarnym tak naprawdę nie jest, po raz pierwszy sięgnęłam ponad trzy lata temu. To wtedy rozpoczynałam swoją przygodę z naturalną pielęgnacją i to właśnie wtedy savon noir unosiło się na fali wielkiej popularności. Mojego serca jednak nie zdobyło i po kilku użyciach odstawiłam je do kąta w łazienkowej szafce, a po kilku miesiącach wyrzuciłam. Pod koniec ubiegłego roku, gdy na mojej twarzy pojawiło się mnóstwo zaskórników i wągrów, którym towarzyszyły też ropne wypryski, postanowiłam jeszcze raz dać szansę mydłu savon noir. Tym razem się nie zawiodłam.

Mydło savon noir jest mydłem roślinnym, wytwarzanym z czarnych oliwek. W jego składzie znajduje się też woda, często jest też zmydlona oliwa z oliwek. Nie ma natomiast żadnych dodatkowych substancji konserwujących, barwników, zapachów, czy utwardzaczy. Jeśli nie zetknęliście się z nim wcześniej, możecie być zaskoczeni jego konsystencją. Bo chociaż savon noir to mydło, to daleko mu do wyglądu tradycyjnego mydła. Nie jest to ani mydło w kostce, ani mydło w płynie. Konsystencją przypomina raczej bardzo gęstą, trochę gumowatą pastę lub żel. Ma brązowy kolor, który pod światło przybiera też barwę bursztynu, a w kontakcie z wodą robi się całkowicie przezroczyste. Wtedy też zaczyna się delikatnie pienić, ale nie jest to typowo mydlana piana. Zapach savon noir to zapach czarnych oliwek. Bardzo naturalny i dość specyficzny. Na początku może przeszkadzać, ale z czasem zaczynamy się do niego przyzwyczajać.

To właśnie z powodu zapachu, a także tej dość dziwnej, bardzo gęstej i gumowatej konsystencji, czarne mydło nie zachwyciło mnie kilka lat temu, gdy robiłam do niego pierwsze podejście. Miałam problem, aby wydobyć je z pudełka i rozsmarować na skórze. Człowiek jednak z wiekiem staje się mądrzejszy i jak się okazuje – wystarczyło trochę zagłębić się w temat, poczytać o savon noir i tym, jak je stosować, by wiedzieć, że przed nałożeniem na skórę trzeba rozetrzeć je w dłoniach z dodatkiem wody, a do wydobywania mydła z pudełka można używać drewnianej szpatułki, co bardzo ułatwia sprawę 🙂 A zapach, jak to zapach – można polubić, albo nauczyć się ignorować 🙂

3 powody, dla których warto sięgnąć po savon noir

O mydle savon noir, które dostało ode mnie drugą szansę i jej nie zmarnowało

 

Savon noir jest mydłem bogatym w witaminę E, która jest wspaniałym antyoksydantem dla naszej skóry. Wspaniale oczyszcza, odżywia, nawilża i uelastycznia skórę. Reguluje też poziom sebum i łagodzi stany zapalne skóry. Jest wiele powodów, by włączyć je do pielęgnacji skóry. Według mnie warto to zrobić przede wszystkim dlatego, że:

  • doskonale oczyszcza skórę i złuszcza martwy naskórek – to właśnie dlatego savon noir trafiło na listę moich kosmetycznych ulubieńców i pewnie szybko z niej nie zniknie. Oczyszczając skórę mydło usuwa z niej martwy naskórek, odtyka pory, pomaga usunąć nagromadzone tam zanieczyszczenia i toksyny. Dzięki temu dotlenia też skórę i sprawia, że jej wygląd znacznie się poprawia. Stosuję savon noir przede wszystkim do oczyszczania twarzy i zauważyłam, że pory są wyraźnie zwężone i czystsze. Pozbyłam się niemal wszystkich zaskórników i wągrów, a stany zapalne i ropne, bolące krosty już praktycznie się nie pojawiają. Skóra stała się też gładsza i bardziej miękka.
  • jest idealne i do twarzy i do ciała – nawilżające, zmiękczające, ochronne, regenerujące, oczyszczające i ujędrniające działanie savon noir tak samo dobrze sprawdza się, gdy stosujemy mydło do twarzy, jak i całego ciała. Stosując je do ciała warto to robić razem z rękawicą Kessa, którą w tradycyjnym, tureckim hammamie (czyli rytualnym oczyszczaniu ciała w łaźni parowej) stosuje się do złuszczania ze skóry martwego naskórka. Masaż wykonany rękawicą Kessa i czarnym mydłem nie tylko oczyszcza skórę i ją dotlenia, ale też działa wygładzająco i ujędrniająco. Możecie mi wierzyć, że po takim masażu skóra jest idealnie miękka, gładka i szybciutko wchłania wszystko to, co się na nią nałoży (czyli balsamy, mleczka, kremy, olejki i inne nawilżające kosmetyki).
  • jest kosmetykiem typu 2w1 – zastępuje peeling oraz żel do mycia twarzy i robi to świetnie. Od kiedy stosuję savon noir w odstawkę poszły wszystkie żele do mycia twarzy i peelingi. Czarne mydło działa bowiem tak samo, jak peeling enzymatyczny. Wystarczy nałożyć je na zwilżoną skórę, rozmasować i pozostawić na 10 minut, a następnie zmyć ciepłą wodą. Do codziennego mycia twarzy wystarczy dosłownie odrobina mydła, które stosujemy tak samo, jak żel do mycia twarzy, czy tradycyjne mydło w kostce.

Savon noir jest też bardzo wydajne. Używając je tylko do oczyszczania twarzy, od listopada nie zużyłam nawet połowy opakowania! Na jego korzyść przemawia też to, że skóra po zmyciu z niej mydła nie jest ściągnięta i podrażniona. Mydło doskonale radzi sobie też z usuwaniem ze skóry pozostałości makijażu.

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji wypróbować mydła savon noir, bardzo Was do tego zachęcam. Jest to łagodny i naturalny kosmetyk, który dobrze sprawdza się w pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Czasami może się zdarzyć, że po nałożeniu na skórę będzie delikatnie szczypać, ale nie jest to bardzo nieprzyjemne uczucie, a po zmyciu mydła z twarzy po szczypaniu nie ma śladu. Skóra jest za to tak czyściutka, że aż skrzypi 🙂

Savon noir marki Nacomi kupiłam w sklepie internetowym Triny.pl Za opakowanie zawierające 100 ml mydła zapłaciłam 15 zł. Myślę, że bez problemu dostaniecie to mydło też w innych sklepach z naturalnymi kosmetykami, aptekach i sklepach zielarskich. Decydując się na jego zakup zwracajcie jednak uwagę na skład, bo raz, ze możecie kupić mydło z dodatkiem np. oleju eukaliptusowego (świetne, polecam do ciała!), a dwa – możecie trafić na produkt, którego skład został wzbogacony też np. perfumami lub wcale niechcianym dodatkiem konserwującym.

Bardzo się cieszę, że dałam savon noir drugą szansę. Dzięki niemu skóra mojej twarzy wygląda dzisiaj o wiele lepiej, niż kilka miesięcu temu. Jeśli Wy też mieliście okazję stosować to mydło, koniecznie dajcie znać, jak się u Was sprawdziło. Piszcie też śmiało, jeśli macie jakieś pytania odnośnie savon noir, bo pewnie nie o wszystkim, co byście chcieli o nim wiedzieć napisałam.  

 

 

 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

Jak dbać o dłonie podrażnione częstym myciem i dezynfekcją? Skuteczne sposoby na regenerację przesuszonych dłoni

Wypadanie włosów. Jak sobie poradzić z tym problemem? Wcierki, pielęgnacja, dieta, suplementacja.

Dobre kremy z filtrami do twarzy, ciała i dla dzieci – ponad 60 propozycji z polskich sklepów

13 thoughts on “O mydle savon noir, które dostało ode mnie drugą szansę i jej nie zmarnowało”

  1. Do savon noir robiłam kilka podejść i pewnie przez brak systematyczności nie zakochałam się w jego działaniu. Teraz używam ziołowego żelu do twarzy Fitomedu, a następny w kolejce czeka Dudu-Osun. Jeśli i on nie zrobi na mnie większego wrażenia, to spróbuję dać kolejną szansę oliwkowemu glutkowi (:

    1. Oliwkowy glutek to idelne określenie dla savon noir! 🙂 Dudu Osun nie próbowałam, chociaż wielokrotnie lądowało w moim koszyku podczas wirtualnych zakupów, więc jak już sprawdzisz jego działanie – daj znać! Może w końcu się skuszę 🙂

  2. Olga, kupiłam je! Wypróbowałam dopiero raz, a to dlatego, że moja skóra po 10 minutach trzymania tego na buzi strasznie się przesuszyła. 2 dni ją potem ratowałam. Możliwe? Ty piszesz, że nawilżać powinno. Może coś zrobiłam źle..?

    1. Możliwe! Ja mam cerę mieszaną i dość grubą skórę, którą trudno podrażnić, ale przy delikatniejszej savon noir może zadziałać tak, jak u Ciebie. Stosując je musimy pamiętać, że działa jak peeling enzymatyczny, co nie każda skóra lubi. No i jednak każda skóra ma inną wrażliwość. Spróbuj poużywać je jak zwykłe mydło i żel do mycia twarzy, a kolejny peeling (o ile się odważysz) nałóż na nie dłużej niż 3 minuty. Kolejny (o ile wszystko będzie okej) zostaw na 5 minut. Po zmyciu przemyj twarz czymś bardzo łagodnym (hydrolatem albo innym naturalnym tonikiem) i wetrzyj coś łagodzącego i nawilżającego. Powinno być dobrze 🙂

        1. Tylko wiesz, nic na siłę. Jak nadal będzie działo się źle, to zużyj to mydło do ciała. Być może jest dla Ciebie po prostu za mocne i lepszym wyborem będzie mydło Aleppo (oliwkowo-laurowe) z niewielką 5 maks. 8% zawartością oleju laurowego.

  3. Ja mam mydło Savon Noir innej firmy , ale też o całkowicie naturalnym składzie i teraz po kilku dniach używania go siedzę z podrażnioną twarzą i takimi suchym plackami w tych miejscach twarzy w których mniej się skóra przetłuszcza czyli na podbródku i policzkach… pierwszy raz jak go użyłam byłam baaardzo zadowolona bo pięknie mi buzię oczyściło, ale za 3 razem poczułam mocne ściągnięcie twarzy po zmyciu go a jak nakładałam mój krem nawilżający na noc – moja buzia piekła niemiłosiernie. Czwartego dnia rano nie odpuściłam (a powinnam) i znowu użyłam Savon Noir. Dziś jest piąty dzień a zaczerwienienie i suche placki dalej się utrzymuja. Co dziwne – na skórze ciała w ogóle mnie nie podrażnia mimo używania go w połączeniu z rękawicą Kessa. Podejrzewam, że moja twarz była niewystarczająco nawilżona, pewnie też od środka, i mydło oczyszczając twarz zabrało tez z niej niezbędna wodę a miejsca tłuste jakoś się przed tym obroniły. Mimo wszystko też je polecam choć nie wiem czy zrobię kolejna próbę na twarzy po podleczeniu jej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close