Slow travel: jeden dzień na Ervikane

Często spotykam się z przekonaniem, że prawdziwie udane wakacje to te trwające minimum 14 dni, w hotelu z obsługą all inclusive, codziennymi atrakcjami, wycieczkami, listą pełną zabytków i pięknych miejsc do odwiedzenia. A ja takiego podróżowania nie lubię, za to bardzo pasuje mi idea slow travel. Podróżowania we własnym tempie, bez konieczności zobaczenia wszystkich atrakcji, w miejscu do którego jadę i służącego temu, by doceniać przede wszystkim to, na co na codzień nie zwraca się uwagi.

W idei slow travel podoba mi się też to, że nasze podróże wcale nie muszą być dalekie. Ważne natomiast, żeby sprawiały nam radość, pozwalały odpocząć, skupić się na sobie, docenić piękno okolicy, w której jesteśmy i umożliwiły poznanie jej na własną rękę.

W życiu jak w podróży, nie chodzi o przebyty dystans – liczy się głębokość przeżycia.

Dan Kieran, O wolnym podróżowaniu

To też podróże, dzięki którym możemy wsłuchać się w siebie i jeszcze bardziej zbliżyć się do tych, którzy nam towarzyszą. Spędzić wspólny czas, w którym nie ma pośpiechu i myślenia o tym, że coś muszę zrobić teraz i już. Jest za to czas na posiłek na świeżym powietrzu, rzucanie kamieni do wody, wystawianie twarzy do słońca i celebrowania tych wspólnie spędzanych chwil.

Jedną z takich małych podróży w duchu slow travel odbyliśmy w maju. Była krótka, bo trwała zaledwie jeden dzień. Nie pojechaliśmy też daleko, bo po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Ale wróciliśmy do domu wypoczęci, zrelaksowani, uśmiechnięci.

I przywieźliśmy zdjęcia, które chcę Wam w tym wpisie pokazać.

Slow travel: jeden dzień na Ervikane

Ervikane to jedno z najpiękniejszych miejsc w naszej okolicy. Położone nad Bjørnafjorden jest idealnym miejscem na rodzinne wycieczki, pikniki, biwakowanie i grillowanie ze znajomymi.

Żeby się tam dostać trzeba zostawić samochód na parkingu i pójść dalej leśną drogą. Spacer trwa w zależności od tempa od 10 do 15 minut.

Po tym kilkunastominutowym spacerze docieramy na miejsce i nie chcemy już zawracać. Witają nas bowiem niesamowite widoki i przepiękne miejsca do spacerowania, plażowania, odpoczywania i bycia slow w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Możemy przyjechać tu z namiotem i zostać na noc. Zabrać łódkę lub ponton, pograć w piłkę, pływać. Możemy też grillować, rozpalić ognisko, rozłożyć się na kocu, albo posiedzieć przy jednym z drewnianych stołów.

Przede wszystkim jednak możemy być razem i cieszyć się tym pięknym miejscem i wspólnie spędzanym czasem. I tak właśnie wyglądał nasz dzień tutaj.

(ten bałagan z tyłu nie jest nasz :))

Warto doceniać takie chwile. A przede wszystkim nauczyć się doceniać nie tylko dalekie podróże, ale też te odbywane do miejsc, które są blisko i już nam znane. Na tym właśnie między innymi polega urok i sens slow travel.

Zdjęcia zrobiłam oczywiście telefonem. Bo kto zabiera ze sobą aparat jadąc w tak piękne miejsce, no kto? 🙂

Czy Wy też należycie do grona miłośników slow travel? Dajcie znać, jak podoba Wam się taki pomysł podróżowania, a przede wszystkim napiszcie, czy też doceniacie takie małe podróże i jak często urządzacie sobie takie jednodniowe wypady. 

A już za kilka dni zabiorę Was w pierwszą podróż do Chorwacji! Będzie pięknie!

Na sam koniec zachęcam oczywiście do tego, żebyście byli na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i moimi aktualności w social mediach. Polubcie fanpage bloga na Facebooku i koniecznie zaglądajcie na Instagram, gdzie nie tylko dodaję zdjęcia, ale jestem też niemal codziennie na Instagram Stories.

I pamiętajcie, że bardzo cieszą mnie Wasze komentarze i zawsze niecierpliwie na nie czekam 🙂

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

17 thoughts on “Slow travel: jeden dzień na Ervikane”

  1. Piękne miejsce:) Ale jakbym miała aparat, to bym wzięła- uwielbiam robić zdjęcia:)
    Wiesz, myślę, że niech każdy podróżuje jak chce- możemy używać takich terminów jak “slow travel” albo “all inclusive”, ale prawda jest taka, że żadne nie jest lepsze czy gorsze od drugiego. To tylko terminy, a tak w gruncie rzeczy każdy pragnie tego samego- odpoczynku:)

    1. To prawda i w sumie wczasy all inclusive też mogą być slow 😉 A z tym aparatem to jest tak, że często o nim zapominam, albo odwrotnie – mam w torbie, gdy wcale nie jest mi potrzebny 🙂 Ale na szczęście mój telefon całkiem nieźle się spisuje 🙂

        1. Nigdy nie zapomnę, jak pojechaliśmy pierwszy raz z nowym aparatem za miasto, specjalnie po to, żeby zrobić zdjęcia na blog. Jako cel wycieczki wybraliśmy Puszczę Białowieską. Po dotarciu na miejsce okazało się, że mam aparat, bateria jest naładowana, tylko karty pamięci brak 🙂

  2. Piękne miejsce! Ja uwielbiam takie krótkie wypady. Dolny Śląsk jest cudowny pod tym względem, jest tak wiele miejsc wartych zobaczenia. Niedawno moje córki zaczęły lepiej znosić podróże samochodem, więc nadrabiamy powoli i odwiedzamy miejsca, które już dawno chcieliśmy zobaczyć.

    1. Dolny Śląsk jest mi zupełnie nie znany. Byłam tylko kiedyś przez 3 dni we Wrocławiu i pamiętam, że bardzo mi się spodobał. A co do podróży z dziećmi – u nas się poprawiło od kiedy Natan ma fotelik na przednim siedzeniu. Za to ja podróżując z tyłu zaczęłam mieć dolegliwości choroby lokomocyjnej, których nigdy dotąd nie odczuwałam 🙂

  3. Dla kogos takie miejsce jak Twoje bedzie tez daleka podroza 🙂 Ja kiedys podorozowalam tylko zaliczajc atrakcje za atrakcjami,bo to trzeba zobaczyc,tam miec zdjecie,tu byc. Z calej tej podorozy wracalam umordowana i wykonczona i tak do konca nic nie pamiatalam…teraz nauczylam sie byc w podorozy i korzystac z kazdej chwili. Nie spisuje atrakcji do zobaczenia,po prostu zwiedzam i sie rozkoszuje. I wlasnie z takich Slow Travel mam najwiecej wspomnien w sercu niz na zdjeciach ♥

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close