Mydło, które zachwyca i pasja, która jest sposobem na życie

Myśleliście kiedyś o tym, żeby zrobić samodzielnie mydło? Ja przymierzałam się do tego kilka razy, ale nigdy nie kupiłam nawet niezbędnych składników. Zawsze bowiem na przeszkodzie stawało mi to, że ktoś inny stworzył mydło tak doskonałe, że zrobienie swojego przestawało mnie interesować. Ostatnio znowu trafiłam na takie mydła, które mnie zachwyciły totalnie, a kiedy przeczytałam jak i gdzie te mydła powstają, rozmarzyłam się tak, że trzeba mnie było ściągać z nieba na ziemię.

Przeniosłam się bowiem w totalną głuszę, gdzie na zielonej polanie otoczonej brzozowym laskiem, stoi mały, biały domek. Taki wiecie, z płotkiem, okiennicami i werandą. I ja na tej werandzie piję poranną kawę i planuję jadłospis dla gości, którzy lada moment zjawią się u mnie i zostaną na letni wypoczynek. Bo ten mój domek ma pokoje, które wynajmuję tym, którzy szukają spokoju, kontaktu i bliskości z naturą, chcą chodzić rano boso po trawie, a wieczorem słuchać na werandzie cykania świerszczy.

Mam więc ten swój domek, gości, którym piekę najpyszniejszą drożdżówkę z rabarbarem na śniadanie, a do tej drożdżówki podaję im jeszcze miód i mleko od kozy z gospodarstwa, które jest tuż obok. I w tym właśnie gospodarstwie, w którym pachnie najpyszniejszym miodem rzepakowym i świeżym mlekiem, powstają cudowne mydła, które zachwycają składem, wyglądem i zapachem. Poznajcie manufakturę Ajeden – miejsce pełne dobrej energii, w której pasję łączy się z rzemiosłem i korzysta z tego, co oferuje natura.

Ajeden – pasja, która stała się sposobem na życie

Jakiś czas temu napisała do mnie pani Kasia, właścicielka małej manufaktury mydła i miodu, która znajduje się na obrzeżach Drawieńskiego Parku Narodowego. Czytając otrzymaną wiadomość urzekło mnie to, że nie mam przed sobą kolejnego maila, w którym od pierwszego do ostatniego zdania zachwala się swoje produkty, ale opowiada historię, w której tłem jest mydło, a głównym tematem pasja, która stała się sposobem na życiem. Tą pasją jest oczywiście robienie mydła, które jest w 100% naturalne i które zawiera to, co znajduje się prowadzonym przez panią Kasię i jej rodzinę gospodarstwie – warzywa z przydomowego ogródka, zioła zbierane na pobliskich łąkach, miód z własnej pasieki, świeże kozie mleko.

Poza pasją odkryłam w tej wiadomości też dużą dawkę pozytywnej energii, niezwykłą skromność i to coś, co sprawia, że jak czytasz każde kolejne zdanie, to uśmiech sam pojawia się na twarzy, a w sercu robi się jakoś tak cieplej.

No a potem weszłam na stronę sklepiku Ajeden i przepadłam totalnie! I ostrzegam, że jeśli to zrobicie, to Wam też to grozi. Ale nie będę Was zniechęcać, bo znajdziecie tam mydła, dla których warto stracić głowę!

Mydło, które zachwyca

Naturalne mydła mają to do siebie, że albo się kocha, albo…już do nich nie wraca. Bo nie pachną, bo słabo się pienią, bo robią się miękkie i brudzą mydelniczkę. I ja z tych powodów też za mydłami w kostce długo nie przepadałam. Bo o ile sposób na miękkie mydło i brudną mydelniczkę szybko znalazłam (wystarczy, że mydelniczka będzie miała otworki), tak już brak zapachu trochę mi przeszkadzał. Zwłaszcza, że trafiałam na mydła, które miały wyraźny zapach olejów, z których były zrobione i nie było to coś, co mi pasowało.

Wielką radość sprawiły mi więc kostki mydła Ajeden, które w wersji zapachowej urzekły mnie aromatem róży i kawy z cynamonem, a w wersji bezzapachowej nie pachniały po prostu wcale. Był to pierwszy powód, za który tak polubiłam te mydła, ale nie jedyny, bo jest ich więcej.

Mydła Ajeden robione są ręcznie na bazie zmydlonych olejów roślinnych. Najczęściej są to oliwa z oliwek, olej kokosowy, nierafinowany olej palmowy. Dodaje się do nich masło shea, olejek rycynowy, olej ze słodkich migdałów i takie rarytasy, jak masło kokum, olej z dzikiej róży, czy kozie mleko. Skład wielu kostek wzbogacają produkty pszczele: miód, pyłek lub wosk, a uroku mydłom dodają suszone płatki nagietka, lawendy lub małe pączki róży.

To właśnie mydło z różą postanowiłam wypróbować jako pierwsze, chociaż przyznam Wam, że łatwo nie było. Bo jak zniszczyć coś tak pięknego?

Mydło z różą

W tym mydle zachwyca wszystko! Zapach, wygląd, skład i nawet brązowa, bardzo prosta i skromna papierowa torebka z jutowym sznurkiem, w które jest zapakowane.

Skład tego mydła wzbogacają olej z dzikiej róży i hydrolat różany, gruboziarnista sól himalajska, jedwab i naturalne minerały. Poza nimi są też oczywiście oleje roślinne, stanowiące całą bazę mydlaną i nierafinowane masło shea.

Mydło z różą ma niesamowicie przyjemny, bardzo subtelny i kobiecy zapach, a podczas mycia tworzy kremową i obfitą pianę, której w mydłach roślinnych często mi brakuje. Jego zaletą jest też to, że warstwa olejowa pozostająca na skórze po kąpieli nie jest tak wyczuwalna, jak w przypadku innych mydeł, których używałam. Być może dla kogoś z Was będzie to wadą, ja uważam to za ważną zaletę.

Ale najfajniejsze jest oczywiście to, że skóra po umyciu tym mydłem jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku i dobrze nawilżona.

Kolejny plus to wydajność – ta kostka mydli się i mydli, a końca (na szczęście) nie widać.

Dokładny opis i pełen skład mydła z różą znajdziecie tutaj -> klik!

Mydło z awokado

Mydło z awokado nie załapało się na zdjęcie. Zmydliło się wcześniej 🙂 

Kolejne mydło Ajeden, któremu nie mogłam się oprzeć to mydło z awokado. Uwielbiam ten olej w kosmetykach, więc dla mnie był ten wybór to była taka oczywista oczywistość.

To, o czym muszę napisać Wam o tym mydle jest jego skład, który tworzy (uwaga, uwaga!) jedynie 5 składników! I są to: zmydlony olej kokosowy, olej awokado, oliwa z oliwek, kozie mleko i wosk pszczeli. Pełen minimalizm i to w najlepszym wydaniu.

Mydło jest bezzapachowe, bardzo kremowe, dobrze się pieni. Używam go głównie do mycia rąk, bo ma właściwości natłuszczające, nawilżające i łagodzące, więc pomaga mi w dbaniu o dobrą kondycję i ładny wygląd skóry dłoni. Ale i do mycia ciała to mydło sprawdza się idealnie.

Wypróbujcie je koniecznie, zwłaszcza, jeśli macie bardzo suchą i wrażliwą skórę -> klik!

Mydło z nagietkiem

Mydło z nagietkiem zabrałam ze sobą na wyjazd do Chorwacji. I był to bardzo dobry wybór, bo zabierając ze sobą kostkę uniwersalnego mydła, którym może myć się cała rodzina, zaoszczędziłam sporą ilość miejsca w kosmetyczce, a przy okazji miałam też pod ręką kosmetyk myjący, który świetnie sprawdzał się w pielęgnacji skóry mającej kontakt z palącym słońcem.

Mydło z nagietkiem ma właściwości łagodzące, pomaga w regeneracji podrażnionej skóry, delikatnie nawilża, natłuszcza i nawilża. Jest to mydło w moim odczuciu bardzo łagodne, a do tego, tak jak pozostałe, kremowe i tworzące dość obfitą pianę. Podobnie jak mydło z awokado, mydło z nagietkiem nie zawiera żadnych substancji zapachowych.

Ładnym dodatkiem do mydła są suszone płatki nagietka. Mogą być one jednak trochę irytujące, zwłaszcza, gdy obsypią się na wannę i do niej przykleją. Ale to taki drobny minus, który absolutnie mi nie przeszkadzał i nie wpłynął na obniżenie mojej oceny tego mydła.

W skali 5/5 dają oczywiście 5 😉

Mydło dostępne jest tutaj -> klik!

Mydło to tylko mydło?

Teraz na swój debiut w mojej łazience czekają mydło kawa z cynamonem, która zawiera w składzie podwójną porcję prawdziwego espresso, mydło z miodem i pyłkiem pszczelim, a Lenka co kilka dni pyta mnie o to, kiedy otworzymy mydło bobasek. Także moja znajomość z mydłami Ajeden będzie trwać dalej, z czego bardzo się cieszę.

I już na koniec napiszę Wam o czymś jeszcze, co sprawiło, że zostanę fanką tej manufaktury już chyba na zawsze. To miód rzepakowy, którego słój znalazłam w otrzymanej od pani Kasi przesyłce – najlepszy i najbardziej kremowy miód jaki jadłam! I ten miód lada moment pojawi się w ofercie sklepiku Ajeden, podobnie jak świece z pszczelego wosku. Już wypatruję tych nowości i Was też do tego zachęcam.

Cieszę się, że mogłam zaprezentować Wam mydła Ajeden, a jeszcze bardziej cieszę się z tego, że sama mogłam je poznać i po raz kolejny dać się zaskoczyć. Bo przecież mydło to tylko mydło, prawda? W tym przypadku okazuje się jednak, że mydło to coś więcej. To pasja i to, co najlepsze z natury, zamknięte w w mydlanej kostce i zapakowane w brązowy papier.

Jeśli jesteście fanami naturalnych mydeł, obok tych z manufaktury Ajeden nie możecie przejść obojętnie. A może już je poznaliście? Koniecznie dajcie mi o tym znać! Jestem też bardzo ciekawa, czy robiliście kiedyś samodzielnie mydło? 

Ciekawy wpis? Będzie mi bardzo mi miło, jeśli udostępnicie go na Facebooku (przycisk udostępnienia jest na końcu wpisu), podeślecie koleżance, mamie, sąsiadce i przyjaciółce. Niech i one dowiedzą się o tych wyjątkowych mydłach 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

Jak dbać o dłonie podrażnione częstym myciem i dezynfekcją? Skuteczne sposoby na regenerację przesuszonych dłoni

Wypadanie włosów. Jak sobie poradzić z tym problemem? Wcierki, pielęgnacja, dieta, suplementacja.

Dobre kremy z filtrami do twarzy, ciała i dla dzieci – ponad 60 propozycji z polskich sklepów

16 thoughts on “Mydło, które zachwyca i pasja, która jest sposobem na życie”

  1. Ja w czerwcu robiłam swoje pierwsze mydło.Takie 100% naturalne, od A-Z takie jak sama zadecydowałam. Czekałam 6 tygodni aż dojrzeje i teraz jestem z niego dumna. Może nie jest dopracowane pod względem kształtu ale właściwości ma idealne. Takie jak chciałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close