Listopadowe tu i teraz
Odprowadziłam właśnie córkę do przedszkola, zaparzyłam sobie herbatę, zjadłam dwa maślane ciasteczka, które upiekłam wczoraj wieczorem i uznałam, że już najwyższy czas podzielić się z Wami moim listopadowym tu i teraz.
Uwielbiam ten cykl! I wiem, że Wy też go lubicie. Jedyne, czego żałuję to to, że nie dołączam do tych wpisów swoich zdjęć, bo jestem przekonana, że w takiej formie byłyby one jeszcze bardziej atrakcyjne (nie żebym uważała, że to ja będę atrakcją wpisów, nie nie, ale jednak fajnie, gdy wpis o tak osobistym charakterze pokazuje też jego autora). Ale niestety, Rafał nie umie robić mi zdjęć i każda próba, którą podejmujemy kończy się zgrzytaniem zębów jednej i drugiej strony. Aparatem na samowyzwalaczu też zdjęcia mi nie wychodzą, bo nie bardzo mam gdzie go ustawić, a z kolei zdjęcia robione z ręki nie wyglądają na blogu dobrze. Także wybaczcie mi te małe niedogodności, ale postaram się wymyślić coś, co sprawi, że moje zdjęcia na blogu będą pojawiały się częściej. Może przy okazji wyjazdu do Polski na święta umówię się z kimś na sesję foto? To nie jest zły pomysł, prawda? Muszę go przemyśleć i może naprawdę coś takiego sobie zorganizuję.
A tymczasem, bo trochę się rozgadałam, przejdźmy już do konkretów. Oto moje listopadowa tu i teraz.
Oglądam…
Po obejrzeniu dwóch sezonów “Sposobu na morderstwo”, zaczęłam oglądać serial “Narcos”. Po trzech pierwszych odcinkach muszę powiedzieć, że jestem bardzo ciekawa dalszego biegu wydarzeń i z przyjemnością wsłuchuję się w język hiszpański, który tak pięknie brzmi w ustach głównych bohaterów serialu, że mogłaby w ogóle nie patrzeć na to, co się dzieje na ekranie, byleby tylko móc słuchać.
W niedzielne wieczory oglądam też serial “Na noże”. Ale muszę przyznać, że po pierwszych dwóch odcinkach spodziewałam się, że będzie trochę lepszy.
A! No i coraz częściej zaglądam na Youtube, ale o tym, co tam oglądam opowiem Wam za jakiś czas.
Czytam…
Yyyy…tu mnie macie, bo aktualnie nic nie czytam. A kupka wstydu, czyli książek, które mam do przeczytania, a na które nie mam czasu rośnie! Ostatnio koleżanka podrzuciła mi dwie książki Remigiusza Mroza “Kasacja” i “Zaginięcie” – podobno fajne! Czytaliście? Wciąż mam też do skończenia książkę Kasi Kędzierskiej “Chcieć mniej”. Czytam ją etapami i tylko wtedy, gdy mogę skupić się tylko i wyłącznie na jej treści, bo to książka ważna i na pewno nie do przeczytania w jeden wieczór (przynajmniej moim zdaniem). I jest to książka bardzo, bardzo dobra, o czym już dzisiaj mogę Wam powiedzieć. No i w planach mam ponowne przeczytanie książki Tomka Tomczyka “Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj”. Otrzymuję ostatnio coraz więcej zapytań o możliwości współpracy i kampanie promocyjne na blogu, więc nie chcąc popełnić zbyt wielu błędów, muszę jeszcze raz zasięgnąć tomkowych porad.
Czuję się…
Dobrze. Chociaż jestem zmęczona. I to zmęczona przez duże Z. Dużo pracuję, blog pochłania mi też ogrom czasu, a że Rafał przez ostatnie kilka tygodni wyjeżdża do pracy o 6 rano i wraca o 19, sama ogarniam też dzieci i dom. No i chociaż mam wystarczające zapasy energii, by wszystkiemu podołać, to bywa, że wieczorem padam na nos. A tak będzie jeszcze przynajmniej przez najbliższe 2-3 tygodnie.
Potrzebuję…
Dłuższej doby i jeszcze większego zastrzyku energii! Zdecydowanie! Żeby wieczorem mieć jeszcze czas (i siły) na pogadanie z mężem, na czytanie, czy zajęcie się sobą.
Potrzebuję też wizyty u fryzjera. I to jak najszybciej 🙂
Chciałabym…
Zrobić sobie wolny weekend. Ale taki zupełnie wolny. Bez sprzątania, gotowania, zaglądania do internetu itd. Myślę, że wiecie, co mam na myśli. Ale to chyba wymagałoby jakiegoś wyjazdu gdzieś, gdzie nic poza tym, żeby się relaksować i odpoczywać by mnie nie obchodziło. Bo w domu tak odpocząć się nie da.
Jestem wdzięczna za…
Energię i optymizm, które towarzyszą mi każdego dnia i za tę cudowną umiejętność, która pozwala mi nie przejmować się pierdołami, nie martwić na zapas i nie szukać dziury w całym.
Cieszę się…
Cieszę się, że już za kilka dni będziemy mieć grudzień. A to przecież jeden z najbardziej nastrojowych i przyjemnych miesięcy w roku.
Cieszę się też ze zmian, które wprowadziłam na blogu i z tego, jak przyjemnie się tu teraz zrobiło. Nowy szablon podoba mi się tak bardzo, że codziennie kilka razy wchodzę na stronę główną, żeby sobie tylko popatrzeć 🙂
Czekam…
Na odpowiedź na kilka ważnych maili, na grudzień i wcześniejsze powroty męża do domu. Tylko tyle i aż tyle.
A co tam u Was?
Narcos jest świetny. Pierwszy sezon mnie niesamowicie wciągnął, drugi też obejrzałam z zapartym tchem, choć był zdecydowanie bardziej mroczny od pierwszego i głęboko wbił mi się w głowę. Do tego stopnia, że Pablo śnił mi się nocami. Powodzenia w blogowych projektach 🙂
OMG! Pablo Escobar nawiedzał Cię we śnie? Chyba nie chcę wiedzieć nic więcej i już dzisiaj odpalam kolejny odcinek 🙂
Poczekaj na drugi sezon, też do Ciebie przyjdzie 😉
Moja ulubiona seria, ale doskonale o tym wiesz 🙂 Tej wizyty u fryzjera to i mi potrzeba! Ostatnio byłam u niego w kwietniu i moje włosy wołają o pomstę do nieba… 🙁
Życzę Ci kochana tych wolnych chwil, zrelaksowania się i załapania oddechu! Mam nadzieję, że już za chwilkę będziesz miała szansę poczuć się mniej zmęczona.
He he he! Ja też u fryzjera byłam w kwietniu po raz ostatni! 🙂
😀
Och, ta seria jest świetna! Szalenie miło się ją czyta 🙂 Niestety nic nie znam (ani seriali, ani książek…), za to wizyta u fryzjera i mi się marzy coraz bardziej!
Polecam i książki i seriale! A z wizytą u fryzjera nie zwlekaj! Ja mam nadzieję, że w tym tygodniu jeszcze uda mi się podciąć w końcu włosy. Nic więcej nie planuję, bo i nie bardzo mogę – włosy wypadają jak szalone. Ale właśnie dzisiaj przyjechała kozieradka, więc szansa na ich odratowanie jest duża 🙂
Też oglądałam Sposób na morderstwo i to praktycznie odcinek za odcinkiem. A Na noże mi się podoba, chociaż zachowanie Jacka czasami jest niesamowicie denerwujące 🙂 U mnie listopad przeminął pod jednym znakiem: mojego bloga. Pracowałam nad nim od kilku tygodni i wczoraj ruszył. Jak Ty patrzysz ciągle na nowy szablon, tak ciągle na niego zaglądam i nie mogę uwierzyć, że już jest. A potem prawie skaczę do sufitu z radości. I aż mnie nosi, żeby się nim pochwalić (jeśli jest to nachalna reklama to usunę 🙂 ) Jak będziesz miała ochotę, to zapraszam: musicalna.pl 🙂
Czekałam na ten link, bo widziałam Twoje posty w grupach dla blogujących i wiedziałam, że intensywnie pracujesz nad blogiem 🙂 Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo ładnie! Potrzebuję jeszcze chwilę, żeby przeczytać kilka tekstów, ale i te zapowiadają się super! Trzymam kciuki, życzę powodzenia, wytrwałości i pasji do tworzenia musicalnej! A do tego oczywiście miliona oddanych czytelników <3
Jej, jak mi miło <3 Bardzo dziękuję 🙂 Spotkałam się z tak miłym i ciepłym przyjęciem z każdej strony, że teraz tylko chcę jak najwięcej pisać i działać 🙂
wow, nie znam nikogo po takim kierunku – tzn. osobiście 🙂 a blog wygląda bardzo ładnie i tematyka niezwykle oryginalna! życzę powodzenia i zapału do pisania 🙂
Chyba właśnie dlatego go kończę 🙂 Bardzo dziękuję 🙂
Oglądałam kilka odcinków “Na noże”, ale główny bohater okazal się dla mnie nie do strawienia, przez cały czas byłam do niego krytycznie nastawiona. Wiadomo, to tylko film, ale tak już jest, że kibicujemy jednym, innych nie darzymy sympatią.
No właśnie mnie chyba też główny bohater za bardzo rozczarowuje :/
U mnie ten listopad jakiś taki… bezpłciowy 🙂 coraz mniej energii mam tak fizycznie, trochę wkraczam w fazę zimowej wegetacji i odliczania 😉
Trochę Ci się nie dziwię…:-)
Również zaczęłam oglądać Narcos! Co prawda nie wciągnęłam się tak jak mój mąż, ale dzielnie z nim oglądam 😉
Oglądaj! Od 5-tego odcinka zaczyna się dziać! My wczoraj wieczorem pochłonęliśmy aż 3! 🙂