See Bloggers, czyli po co ja do tej Gdyni jechałam?

Wyjazd na See Bloggers traktowałam jak wygraną na loterii i wielką szansę, której nie mogę nie wykorzystać. Zaproszenie otrzymałam po 4 tygodniach prowadzenia blog, co było dużym zaskoczeniem i wielkim WOW! Oto pojawiła się przede perspektywa wzięcia udziału w bardzo dużym, ba! chyba największym wydarzeniu blogowym w naszym kraju. Jechałam podekscytowana, z wielkimi nadziejami. Miałam wrócić do domu mega nakręcona, zainspirowana i zmotywowana, a wiedza miała wylewać się uszami. Miałam też zostać koleżanką Kominka, a dzień po powrocie z Gdyni wkroczyć na salony blogosfery.

A tymczasem co? Snułam się, jak szara myszka po korytarzach Pomorskiego Parku Naukowo Technologicznego w Gdyni, pilnie słuchałam wszystkiego, co do mnie mówiono i nie zebrałam się na odwagę, by z Tomczykiem się w ogóle przywitać.

Żartowałam, zapomnijcie o tym akapicie.

See Bloggers. Czy warto było jechać do Gdyni?
Blogerska ścianka

Przekraczając w sobotni poranek próg PPNT poczułam, że oto jestem na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Ogromna przestrzeń, a na tej przestrzeni niemal 600 blogerów i (o ile dobrze policzyłam) prawie 50 prelegentów. Wśród nich Piotr Bucki, Grzegorz Strzelec, Konrad Kruczkowski, Paweł Opydo, Eliza Wydrych-Strzelecka i Tomek Tomczyk. Program wykładów i warsztatów rozpisany tak, że nie było czasu na bieganie z aparatem i robienie sobie selfie z blogowymi gwiazdami. Poza tym – i tu być może Was rozczaruję – nie pojechałam na See Bloggers po to, by robić sobie selfie z ludźmi, których przecież nie znam i którzy nie znają mnie. Nie pojechałam tam również po to, by napchać sobie torbę darami losu od sponsorów, których było bardzo dużo. Wolałam rzeczowo porozmawiać z twórczynią marki Momme o jej kosmetykach i pomyśle na biznes, niż liczyć na to, że wepchnie mi do torby oliwkę dla niemowląt.

See Bloggers. Czy warto było jechać do Gdyni?

Ale wracając do konferencji. Nie udało mi się wziąć udziału we wszystkich prelekcjach, czego bardzo żałuję, bo najchętniej nie wychodziłabym ze strefy edukacji do wieczora. Zapisałam się jednak wcześniej na warsztaty, których termin zbiegał się z wieloma wykładami, dlatego z czegoś musiałam zrezygnować. Tutaj słowo o programie konferencji See Bloggers – gratuluję organizatorom doboru prowadzących prelekcje, mnóstwa wartościowych wykładów i poruszanych na nich tematów.

Może nie wszystkie były przygotowane perfekcyjnie, być może na wielu zabrakło merytorycznej wiedzy, a poruszane tematy były oklepane (to już opinia zasłyszana na korytarzu, bo dla nowicjuszki, którą jestem wszystkie zagadnienia były nowe i interesujące), ale w ogólnym rozrachunku poziom konferencji był bardzo, bardzo wysoki. Świetna była również organizacja, co zasługuje na podkreślenie, bo jednak ogarnięcie wydarzenia, w którym bierze udział tak duża liczba ludzi, to jest coś. Nawet jeśli czasami coś nie zagra, coś się opóźni, a po kątach będzie słychać, że wszystko dobrze, ale nie ma co jeść.

Niczym pilna uczennica notowałam wszystko to, co o SEO mówił Grzegorz Strzelec z Onetu, z przyjemnością słuchałam Elizy Wydrych-Strzleckiej (Fashionelka) mówiącej o profesjonalizacji bloga i o tym, jak zarabiać na blogu (z Elizą miałam też okazję porozmawiać i była to bardzo przyjemna rozmowa) i Piotra Buckiego (Bucki.pro), którego prelekcja o tworzeniu marki bloga bardzo mnie wciągnęła. Podobały mi się też warsztaty Natalii Sitarskiej i Łukasza Smolińskiego z Tasteaway, które również dotyczyły budowania marki bloga (zdecydowanie najlepszy warsztat, w którym wzięłam udział). Nieco zawiedziona wyszłam z panelu w strefie parentingowej, na którym Marlena Wróblewska (Makóweczki) rozmawiała z Malwiną Bakalarz (Bakusiowo) i Karoliną Jędrzejczyk (Szafeczka) o blogowaniu, jako pomyśle na biznes. Dziewczynom nie zawsze udawało się odpowiedzieć konkretnie na pytania Marleny, ale za to na plus była przyjemna atmosfera towarzysząca ich dyskusji.

See Bloggers. Czy warto było jechać do Gdyni?

Niedzielne wystąpienie Pawła Opydo (Zombie Samurai), podczas którego miałam dowiedzieć się o tym, co zrobić, żeby mój blog przestał być brzydki było małą niespodzianką. Paweł zaskoczył i wcale nie mówił o tym, dlaczego nasze blogi są brzydkie, nie pochylał się nad fontami, zdjęciami i układem treści na stronie. Zachęcał natomiast do tego, by zmienić swoje myślenie na temat bloga, które powinno być ściśle połączone z jego designem. Pozostawił pole do własnej interpretacji swojego wystąpienia i refleksji, co dalej.

Świetnie słuchało mi się też Martina Stankiewicza i kto wie, czy lada dzień nie zobaczycie mnie na Snapchacie 🙂

Żałuję, że nie mogłam wysłuchać Tomka Tomczyka (JasonHunt), ale akurat, gdy Tomek zaczynał mówić, ja wsiadałam do pociągu. Liczę jednak na to, że jeszcze niejedna preelekcja Tomka przede mną.

Do domu wracałam z uczuciem lekkiego niedosytu. Wciąż było mi mało! Cieszę się, że wiele prezentacji i wystąpień jest wrzucanych do sieci, dzięki czemu mogę wysłuchać przynajmniej części tego, co opuściłam.

O niedzielne śniadanie zadbała BelVita
O niedzielne śniadanie zadbała BelVita

Przeglądając wczoraj blogi, na których pojawiły się relacje z See Bloggers uderzyło mnie to, że wiele z nich dotyczy przede wszystkim kwestii organizacyjnych, braku jedzenia, wrażeń z imprezy, czy pochylania się nad otrzymanymi prezentami. Były też fotki z blogowymi gwiazdami i narzekanie na tzw. blogowy fejm. Że niemili, zamknięci w swoim gronie, gwiazdorzą i w ogóle wszystko z nimi nie tak. Niewiele relacji odnosiło się do wartości merytorycznej i edukacyjnej konferencji. A szkoda. Bo celem See Bloggers jest zgromadzenie w jednym miejscu młodych, zdolnych i kreatywnych internetowych twórców, którzy chcą się rozwijać, dzielić wiedzą i doświadczeniami, nawiązywać relacje i inspirować się do dalszej pracy. I właśnie tego trzymałam się jadąc do Gdyni i nie zawiodłam się. A żeby przekonać się, jacy są w bezpośrednim kontakcie blogerzy z rankingów Kominka, wystarczyło do nich podejść i pogadać. Nie gryzą!

I to tyle w temacie relacji z Gdyni. Jestem bardzo zadowolona, że mogłam wziąć udział w See Bloggers. Był to jeden z najbardziej udanych weekendów tych wakacji, mega pozytywny i mega motywujący.

 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

13 thoughts on “See Bloggers, czyli po co ja do tej Gdyni jechałam?”

  1. Żałuję, że nie wiedziałam o tym spotkaniu wcześniej – kto wie, może bym się wybrała choć na jeden dzień 🙂

  2. Podoba mi się świeże podejście do See blogers, niektórzy są już rozpuszczeni:P Osobiście na 3 edycji nie byłam, ale na 1 i 2 tak i wiele dobrego z wyniosłam z tego spotkania – przede wszystkim wiedzy i motywacji do dalszego działania. Trzecie spotkanie po prostu odpuściłam, ale z racji czasowych, bo bardziej potrzebowałam odpoczynku (a przy okazji wyrwałam się za miasto) niż biegania od sali do sali. Fakt, żałuję jedynie tego, że mogłabym pobyć w tak fajnym gronie – bo rzadko jest możliwość zebrania takiej ilości osób w jednym miejscu!

    1. Czytając wiele relacji z See Bloggers, ale też obserwując zachowania wielu osób, odniosłam wrażenie, że są właśnie, tak jak to nazwałaś, rozpuszczeni. Nie nam to jednak oceniać i lepiej robić swoje 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close