Podejmiecie ze mną Wyzwanie Poliglotki?

Stało się! Podjęłam decyzję i nie zamierzam się z niej wycofać! Właśnie dzisiaj, w poniedziałek 31 października rozpoczynam Wyzwanie Poliglotki. Przede mną miesiąc intensywnej nauki języka norweskiego.

W połowie października minęło pół roku od mojego przeprowadzki do Norwegii. Ten czas minął niezwykle szybko i dość intensywnie. I chociaż wszystko układa się po mojej myśli i nie mam powodów do narzekania, to jest coś, co powoduje wielkie wyrzuty sumienia. Przez te pół roku moja znajomość języka norweskiego nie posunęła się niemal wcale do przodu. Aż głupio mi o tym pisać i publicznie się do tego przyznawać, ale też nie będę oszukiwać, że jest inaczej. Ale od listopada wszystko się zmieni! Biorę się za intensywną, codzienną naukę, a kopa do działania dało mi zaproszenie od Sandry – Madame Polyglot, która zaproponowała mi udział w Wyzwaniu Poliglotki. Sandro, z nieba mi spadłaś!

Wyzwanie Poliglotki polega na codziennej, intensywnej nauce języka obcego (ja wybrałam właśnie norweski), w oparciu o zaproponowane przez Sandrę zadania. Jest ich 28 i możemy wypełniać wszystkie po kolei, albo wybrać tylko kilka z nich i rotacyjnie powtarzać. Listę zadań i opis wyzwania znajdziecie tutaj. Najważniejsze jest, żeby sobie nie odpuszczać i codziennie wypełnić jedno z wybranych zadań, a ma to ułatwić prowadzenie kalendarza, który jeśli pozostanie pusty, będzie wielkim wyrzutem sumienia 🙂 Kalendarz jest do pobrania na blogu Sandry, gdzie znajduje się też cały opis Wyzwania Poliglotki i film, w którym Sandra bardzo ciekawie o nim opowiada.

Z zaproponowanych przez Sandrę zadań wybrałam kilka i dopisałam do nich też swoje własne. Jestem na początku nauki, więc wiele z propozycji było dla mnie za trudnych. Postanowiłam więc, że w moim kalendarzu nauki pojawi się sporo podstaw językowych, takich jak gramatyka, czy nauka słówek. Codziennie będę zaznaczać, co się udało, a co nie, a raz w tygodniu będę się przed Wami i Sandrą publicznie rozliczać na Facebooku.

Dlaczego zaproszenie do udziału w Wyzwaniu Poliglotki wywołało u mnie taki entuzjazm? Już wielokrotnie przyznawałam się Wam do tego, że brakuje mi systematyczności, często też gdzieś w połowie drogi gubię motywację do realizacji zamierzonych celów. Decydując się na udział w publicznym wyzwaniu językowym nie mogę się jednak dać wymówkom i zrezygnować w połowie, bo byłoby mi głupio i wstyd, że się poddałam. To, że ktoś nade mną czuwa, że będę musiała się ze swoich planów rozliczyć i że w każdej chwili mogę liczyć na motywacyjnego kopniaka, którego mam nadzieję od Was otrzymam, sprawiło, że podjęcie tej decyzji było niezwykle łatwe. Tym bardziej, że CHCĘ się nauczyć norweskiego, CHCĘ podjąć to niełatwe wyzwanie, CHCĘ za miesiąc móc Wam powiedzieć, że dałam radę i na tym nie kończę. Poza tym Sandra dała mi coś jeszcze – niemal gotowy plan nauki, dzięki któremu nie będę musiała codziennie się zastanawiać, co by tu dzisiaj z tym językiem zrobić, tylko od razu mogę siadać i zabierać się do nauki.

Wiecie co? Jestem podekscytowana!

Mam nadzieję, że będziecie trzymać za mnie kciuki i mnie w tym wyzwaniu wspierać. Sami też możecie do niego dołączyć, bo Wyzwanie Poliglotki jest publiczne i dla każdego. Wszystkie szczegóły, tak jak już wspomniałam, znajdziecie na blogu Madame Polyglot. Jesteście chętni? Mogę liczyć na Wasz udział i wsparcie?

Jeśli zdecydujecie się na udział w wyzwaniu, koniecznie dajcie znać i napiszcie też, którego języka będziecie się uczyć. Jestem też ciekawa, jakie macie zdanie odnośnie takich wyzwań i czy Waszym zdaniem udział w wyzwaniu językowym może rzeczywiście być motywacją do nauki? Trzymajcie za mnie kciuki! Zaczynam od nauczenia się pierwszych 10 słówek 🙂

 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

27 thoughts on “Podejmiecie ze mną Wyzwanie Poliglotki?”

  1. Powiem tak – ja jestem tutaj już miesiąc i sama się trochę uczę w domu norweskiego. Kilka słówek dziennie i chociaż pracuję z Norwegami to mało to daje. Oni też mi pomagają, ale i tak czekam na kurs, który rozpocznie się w styczniu. Zauważyłam, że w Bergen bardzo szybko mówią – podobno w Oslo mówią wolniej. Dlatego ciężko ich jest zrozumieć. I uważam, że uczenie się samemu w domu jest ciężką sprawą. Bo dla mnie sam norweski jest bardzo trudny. Niestety nie mam takich predyspozycji, żeby się sama nauczyć 😉 dobrze, że umiem angielski to chociaż w taki sposób mogę zrobić zakupy 😀 aczkolwiek Tobie życzę powodzenia i trzymam kciuki 🙂

    1. Ja niestety nie mam możliwości, by zapisać się na kurs, przynajmniej dopóki synek jest karmiony piersią. Norweski jest trudnym językiem w wymowie – to na pewno. Jednak z tego, co wiem, cała strona gramatyczna itd. jest dość łatwa. Trudnością natomiast jest też to, że nie tylko mówią szybciej, ale wystarczy odjechać kilka kilometrów od miasta, by usłyszeć już zupełnie inną wymowę 🙂 Można zgłupieć 🙂

  2. A.. ja też biorę udział :). Też jestem podekscytowana :)!! Znasz pewnie już blog nocna sowa ? Oni dużo piszą o norweskim. Kiedyś uczyłam się go trochę z jednym kursem audio… Ale muszę poszukać Ci co to było. Bardzo przyjemny w nauce… Ale sprawdzenie i napiszę Ci w innym komentarzu :). Trzymam kciuki!!! http://www.notatnik-poliglotki.pl

    1. Tak, znam Nocną Sowę – mój mąż chyba z tego korzystał, chociaż chyba częściej widziałam u niego Duolingo. Ale dzięki, że mi o tym przypomniałaś! A jak znajdziesz ten kurs audio, to koniecznie daj znać 🙂 I też trzymam mocno kciuki! Który język wybrałaś?

      1. Ach, ja “tylko” męczę dalej swój hiszpański:). Znalazłam! Playlista ze starego telefonu 🙂 kursik to audio z ksiazeczką w pdf., nazywa się Pimsleur norwegian. Podobno da się go kupić w sklepie, ale w Polsce nigdzie nie widziałam, ani też nie wysyłkowo, więc niestety posiłkowałam się internetami. Kursy marki Pimsleur raze z kursami Assimil to jedne z lepszych audiokursów w wielu językach dla początkujących, zwłaszcza pod kątem rozwoju komunikacji i mówienia (w sumie przecież o to w tym chodzi). Wprawdzie nie znam norweskiego, ale w gdy w tym roku jechaliśmy tam na wakacje, stwierdziłam, że mogę sobie tego kursu posłuchać w tramwaju czy pociągu i tak przypadkiem “przerobiłam” sobie go całego :). Jest dobrym pomysłem dla początkujących – ale musisz mieć podstawy angielskiego, bowiem na ten język są tłumaczone zdania (to są jednak dość proste zdania, które w ramach każdej lekcji są powtarzane po 10 razy w różnych konfiguracjach, więc naprawdę zwykła znajomość angielskiego wystarcza). To wygląda mniej wiecej tak – dokąd idziesz? xxx / gdzie jest kawiarnia xxx / a ty dokad?? — przepraszam gdzie jest kawiarnia / przepraszam, nie wiem gdzie jest kawiarnia, czy moze mi pan pomoc (chodzi o taka metode budowania wiekszych wypowiedzi o wczesniej wycwiczone kawalki, ktore dodatkowo w dosc przemyslany sposob sa powtarzane w kazdej lekcji, czyil nie trzeba nic notowac, wystarczy codziennie pol godziny zmywac naczynia ze sluchawkami na uszach :). To co w nim jest świetne – zawiera 30 lekcji, każda trwa ok 30 minut, tematy dosc standardowe dla początkujących – pytanie o drogę, kupowanie, nie ma nic o zbieraniu jagód 😛 itd. Większość dialogów nie ma transkrypcji, ale są takie dodatkowe ćwiczenia na czytanie/reading (szczerze uważam, że to najlepsza część tego kursu). One uczą czytania tych dziwnych samogłosek i dyftongow! Na zasadzie słyszysz dwa bardzo do siebie podobne słowa i w kursie pada pytanie – które slowo właśnie usłyszałaś? (masz pare chwil na odpowiedzenie sobie, a odpowiedz mozna sprawdzic z transkrypcja). To było to słowo.

        Norweski jako taki nie jest bardzo trudnym językiem, jednak ta wymowa serio może przerażać. Lekcje fonetyki (chyba około 10 ich tam jest, po 5-7 minut kazda, choc warto przerobic je kilkukrotnie) to naprawdę świetny kawałek materiału do nauczenia się słuchania i rozrozniania dziwnych nowych glosek :). Jeśli chciałabyś z tego skorzystać a nigdzie nie znajdziesz tego kursu, to daj mi znać, coś wymyślę :). W każdym razie, norweski jest świetny – chciałabym sie go kiedyś nauczyć, choc.. na razie nie mam w sumie po co:). Trzymam kciuki za Ciebie :)!
        ps. A zapomnialam. http://www.memrise.com tam też jest sporo zestawów kart/fiszek, które zawierają już wymowę po norwesku. Wydaje mi się że zestawy polski-norweski były całkiem dobrze zrobione, ale na pewno w zestawieniu norweski-angielski znajdziesz jeszcze więcej materiałów :). Lepiej od razu szukac tych z wymowa, po co uczyc sie slow, ktore nie wiadomo jak wypowiedziec, czyli… de facto nie mozna uzyc 🙂

  3. Ja również mam zamiar brać udział w wyzwaniu Sandry i też będę pracować nad moim norweskim 🙂 trochę podstaw już znam, ale brak mi systematyczności niestety. Fajnie będzie podpatrzeć jak sobie radzisz 🙂 mam nadzieje że zmotywuje mnie to do pracy! Czekam na relację z placu boju 😉 z jakich materiałów korzystasz oprócz duolingo?

  4. Podejmuję! Ale najpierw muszę się ogarnąć, więc zapewne moje daty nieco się przesuną – ale pomysł super i w idealnym momencie: właśnie zaczęłam odkurzać moje maturalne repetytoria z angielskiego, by od nowa zabrać się za słówka! 🙂

  5. Za kilka lat planuję zacząć staż w Norwegii właśnie i wszystko nagli i pcha w kierunku tej nauki norweskiego, ale jakoś brak mi weny ;/ To brzmi jak naprawdę dobry plan. Czekam na podsumowanie!

  6. Super plan, trzymam kciuki! Nie dam rady wziąć udziału w wyzwaniu, bo jestem w trakcie kursu Pani Swojego Czasu i wzywania foto u Jest Rudo, ale od sierpnia mam ustawione w Duolingo 3 lekcje lub powtórki dziennie, czyli 21 tygodniowo. Nie zawsze udaje mi się zrobić wszystkie, ale 50% daje radę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close