Korzyści z nauki języków obcych, których nie doceniałam

O korzyściach z nauki języków obcych słyszymy od lat to samo. Warto się ich uczyć, bo w czasach, gdy cały świat stoi przed nami otworem, znajomość przede wszystkim języka angielskiego otwiera nam wiele drzwi, ułatwia komunikację i często też codzienne życie. Tak się jednak złożyło, że moja znajomość języków obcych pozostawia wiele do życzenia. I dostrzegłam to dopiero teraz, gdy od prawie dwóch miesięcy nie mieszkam w Polsce.

Wiele lat temu bardzo chciałam nauczyć się języka angielskiego. Wydawało mi się nawet, że nie będę miała trudności, by ten język opanować. Wsłuchiwałam się w piosenki ulubionych zespołów, uczyłam się ich tekstów, szukałam tłumaczeń w muzycznych magazynach (to były jeszcze te czasy, gdy internet w Polsce nie istniał). Nie bałam się czytać, mówić, śpiewać. I wydawało mi się, że świetnie sobie z językiem angielskim radzę. To się jednak zmieniło, gdy rozpoczęłam naukę w liceum. Pierwsze lekcje języka angielskiego (w szkole podstawowej uczyłam się tylko języka rosyjskiego) szybko wpędziły mnie w kompleksy. Reszta klasy niemal w całości uczyła się języka angielskiego już w podstawówce, niektórzy też w szkołach językowych. Dlatego nauczycielka postanowiła realizować program nauki dla grupy na średniozaawansowanym poziomie, licząc na to, że początkujący (w tym ja) jakimś cudem samodzielnie nadrobią podstawy. Oczywiście próbowałam, ale szybko pojawiła się blokada. Nie nadążałam, zaczęłam stresować się każdym testem, a przeczytanie fragmentu tekstu podczas lekcji, czy pójście do tablicy poziom zestresowania podnosiło do maksimum. Zniechęciłam się, pojawiły się kompleksy i moja nauka języka angielskiego ograniczyła się do wkuwania słówek, dzięki którym udawało mi się zaliczać testy.

W tym samym czasie kontynuowałam naukę języka rosyjskiego i przynajmniej na tym polu odnajdywałam się trochę lepiej. Ba! Miałam nawet jedne z najlepszych ocen w klasie. Ale język rosyjski? W dzisiejszych czasach? Kto go w ogóle używa? Nie tylko ja tak myślałam. Wśród moich znajomych panowało ogólne przekonanie o tym, że język rosyjski w ogóle nie ma znaczenia.

Kolejne podejście do nauki języka angielskiego zrobiłam na studiach. Powtórzyła się jednak sytuacja z licealnych początków. Znowu grupa o wyższym poziomie zaawansowania. Kolejne ambitne plany, że tym razem podołam. Godziny spędzone u koleżanki, która próbowała mnie przekonać, że umiem, wiem i tylko muszę się na ten język otworzyć. Bez skutku.

Próby samodzielnej nauki? Również bez efektu. Kurs w szkole językowej? Ledwo wystarczało mi pieniędzy, by się utrzymać przez cały miesiąc na studiach. Wymówki? Tak. Motywacja do tego, by uczyć się na własną rękę? Raz w miesiącu pojawiała się na pewno. W końcu sobie odpuściłam.

Przez wiele lat znajomość języka angielskiego nie była mi do niczego potrzebna (przynajmniej tak mi się wydawało). Nie podróżowałam poza granice Polski. W pracy bardziej przydatny okazał się język rosyjski (a jednak!). Nie miałam żadnych kontaktów z obcokrajowcami.

Korzyści z nauki języków obcych, których nie doceniałam

O tym, że może jednak warto po raz kolejny podjąć próbę nauki języków obcych zaczęłam myśleć rok temu, chwilę po tym, gdy założyłam bloga. To wtedy zaczęłam trafiać na wiele artykułów poświęconych blogowaniu w języku angielskim. Często podsyłaliście mi też linki do obcojęzycznych blogów i wykładów motywacyjnych na YT. I chociaż coś tam z nich rozumiałam, to i tak przebrnięcie przez taki film, czy artykuł było wyczynem ponad moje siły. Nie wspominając już o książkach o blogowaniu, które dobrze by było przeczytać, a które nie zostały przetłumaczone na język polski. W międzyczasie po raz pierwszy wybrałam się na zagraniczne wakacje, a kilka miesięcy później pojawiła się opcja przeprowadzki do Norwegii. To wszystko niemal nałożyło się na siebie i sprawiło, że poza znanymi wcześniej korzyściami z nauki języków obcych doceniłam też te, które wcześniej bagatelizowałam.

Korzyści z nauki języków obcych, które warto docenić najbardziej

  • znajomość języków obcych ułatwia komunikację podczas zagranicznych wyjazdów i w życiu codziennym, jeśli decydujemy się na zamieszkanie w innym kraju. Warto docenić to wcześniej, nawet jeśli w naszych planach na najbliższe lata nie ma żadnych zagranicznych wyjazdów, czy przeprowadzki. U mnie też ich nie było.
  • nauka języków obcych daje nam nieograniczony dostęp do materiałów edukacyjnych, zagranicznej literatury, kursów rozwojowych prowadzonych w obcym języku itd. Znajomość języków obcych to też możliwość oglądania filmów bez polskiego lektora, czytania obcojęzycznych blogów, bycie na bieżąco z wszelkimi światowymi trendami w nauce, modzie, muzyce i każdej innej dziedzinie, które są dla nas interesujące.
  • znajomość języków obcych otwiera nam dostęp nie tylko do źródeł wiedzy, ale ułatwia też pozyskiwanie informacji niezbędnych w codziennym życiu i z codziennego życia np. z internetu, czy zagranicznych serwisów informacyjnych.
  • łatwiejszy start na rynku pracy. I nie mam tu na myśli kariery na światowych rynkach pracy (bo tutaj znajomość języków obcych to absolutna konieczność), ale na naszym lokalnym, polskim. Dzisiaj znajomość języka angielskiego jest jednym z podstawowych kryteriów, które pojawiają się w wymaganiach pracodawców (nawet jeśli ma się w pracy do niczego nie przydać). W przypadku wielu stanowisk to wymaganie jest wręcz absurdalne, ale najczęściej ma jednak swoje uzasadnienie. Sama przekonałam się o tym, że znajomość języków na rynku pracy może się przydać, chociaż w moim przypadku przydatny okazał się być język rosyjski, a nie język angielski.
  • znajomość języków obcych zwiększa poczucie własnej wartości, daje satysfakcję i uczucie niezależności. Być może już się o tym przekonaliście, a jeśli nie – życzę Wam tego, abyście mieli okazję przekonać się o tym, jak wspaniałym uczuciem jest świadomość, że bariera językowa nie jest dla Was żadnym problemem, że bez względu na to, gdzie na świecie się znajdziecie, nie będziecie mieli kłopotów z porozumiewaniem się i komunikacją. Sama właśnie walczę z tym, aby tę barierę przełamać i nabrać większej śmiałości w posługiwaniu się moim niedoskonałym angielskim.

Przeprowadzka do Norwegii zmobilizowała mnie do tego, by podjąć na nowo naukę języków obcych. I dotyczy to nie tylko języka angielskiego, ale też języka norweskiego. Bo chociaż wystarczy znać ten pierwszy, by móc swobodnie się komunikować, załatwiać wszelkiego rodzaju sprawy urzędowe, czy podjąć pracę, to już prace domowe z Leną, która za rok rozpocznie tu naukę w szkole, będę musiała odrabiać w języku norweskim. Nie będę ukrywać, że jest to dla mnie ogromne wyzwanie, tym bardziej, że gdzieś wciąż odczuwam tą blokadę, która pojawiała się, gdy zaczęłam naukę angielskiego w szkole średniej. Jak zamierzam się uczyć? Lada moment w naszym domu pojawi się niemowlę, więc póki co pozostaje mi jedynie opcja samodzielnej nauki. Wiem jednak, że wymaga to ogromnego samozaparcia i motywacji, których często brakuje. Poza tym – dobrze jest mieć też możliwość skorzystania z pomocy lektora lub kogoś, kto dobrze zna język, którego chcemy się nauczyć. Szukając sposobów na efektywną naukę języków obcych w domu dowiedziałam się o tym, że możliwa jest indywidualna nauka języka przez Skype, którą daje platforma Preply. To coś w sam raz dla mnie, bo aby odbywać lekcje nie muszę wychodzić z domu i sama ustalam godziny nauki. Dzięki platformie możliwa jest m.in. indywidualna nauka języka angielskiego z lektorem lub prywatnym korepetytorem, nauka języka norweskiego, włoskiego, hiszpańskiego, francuskiego. Preply to też indywidualna nauka języka rosyjskiego przez Skype i zastanawiam się, czy i z tej opcji nie skorzystać. W końcu wykorzystuję ten język w swojej codziennej pracy i nie zaszkodzi poznać go jeszcze lepiej.

Bardzo podoba mi się możliwość odbywania takich indywidualnych lekcji za pośrednictwem Skype. Zaczynam w przyszłym tygodniu i przyznam, że jestem tym bardzo podekscytowana. Mam nadzieję, że tym razem nauka języków obcych nie będzie dla mnie stresem, a przyjemnością.

Jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia z nauką języków obcych i jakie korzyści z ich znajomości doceniacie najbardziej? Jakie znacie sposoby na efektywną naukę języków obcych w domu? I co myślicie o takich lekcjach z lektorem lub korepetytorem przez Skype? Próbowaliście?

Artykuł powstał we współpracy z Preply.

 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

9 thoughts on “Korzyści z nauki języków obcych, których nie doceniałam”

  1. Ja też mam raczej negatywne wspomnienia z nauki języka angielskiego w szkole i na studiach. Przyswoiłam jakieś podstawy gramatyki i słownictwo, ale w pełni używać języka nauczyłam się dopiero gdy wyjechałam za granicę. Początki były trudne, ale po kilku miesiącach widziałam już ogromną poprawę, bo języka zaczęłam używać, musiałam rozmawiać po angielsku codziennie, nie było zmiłuj już 🙂
    Teraz próbuję się nauczyć holenderskiego, ale że presji nie ma (bo tutaj też można załatwić wszystko po angielsku), to idzie to dosyć powoli. Jednak małymi kroczkami, ale konsekwentnie do przodu idąc wierzę, że w końcu i tego języka zacznę swobodnie używać na co dzień.
    Życzę powodzenia w szlifowaniu angielskiego i poznawaniu norweskiego! 🙂

  2. Nie znałam wcześniej tego miejsca – także dziękuję za odkrycie.
    Ja właśnie od lipca zaczynam naukę języka włoskiego prosto z Włoch <3 Swoją nauczycielkę online znalazłam akurat na jednej z facebookowych grup i całkowicie przypadkiem.
    Bardzo zabawne, że mamy niemal identyczną historię bojów z językiem angielskim 😀 Ja jeszcze jestem na poziomie studiowania, a w zasadzie 20-ego mam egzamin z tego języka. Muszę powiedzieć, że moja znajomość poprawiła się odkąd zaczęłam oglądać więcej YT zagranicznego oraz filmy z napisami w języku polskim lub angielskim.

    Pozdrawiam 🙂

  3. U mnie najgorsza była stagnacja, która później przerodziła się w przytłoczenie związane z tym czego się mam uczyć, gdzie tak naprawdę się znajduję w nauce języka angielskiego. Wszystko zaczęło się od tego, że byłem daleko z przodu przed moimi rówieśnikami w okresie podstawówki i gimnazjum. Później przeskok na dużo bardziej wymagające LO sprawił, że było mi ciężko się odnaleźć, bo tak wiele osób nagle było (wydawałoby się) lata przede mną. Taka specyfika nauki w małych miejscowościach.

    Najważniejsze to nie zapomnieć o własnych celach, w jakim celu uczymy się języka i nie bać się go używać, najlepiej właśnie za granicą. Ale świat internetu daje nam takie możliwości zza naszego biurka 😉

    Praktyczny i potrzebny wpis 😉 Na pewno komuś wiele wyjaśni 😉

  4. Nauka języków obcych to moja pasja. Zahaczyłam o 7 języków obcych – kilka lat rosyjskiego, wiele lat angielskiego, 4 lata hiszpańskiego, 3 lata łaciny, 2 lata niemieckiego, 1 rok włoskiego, pół roku francuskiego, ale na dzień dzisiejszy władam jedynie angielskim i hiszpańskim. Od kilku lat jestem zafascynowana hiszpańskim, ale nigdy nie uczyłam się żadnego języka z pomocą internetu. Na chwilę obecną może to być dla mnie dobre rozwiązanie, ponieważ przerwałam naukę hiszpańskiego (nad czym bardzo ubolewam) ze względów czasowych. Bardzo zależy mi na jej kontynuacji, więc sprawdzę ofertę, którą przedstawiasz. Już na etapie początkowym nauki tego języka odczułam jego korzyści; na rodzinne wakacje i weekendowe wypady zaczęłam obierać kierunki hiszpańskojęzyczne, zebrałam też sporo fajnych publikacji w tym języku, zaczęłam bawić się z córkami językiem hiszpańskim, zaczęłam uczęszczać do szkółki językowej. Bardzo mi tego wszystkiego brakuje.

  5. Jeju jak czytam o Twojej językowej historii, to jakbym czytałam o sobie. Tylko ja uczyłam się niemieckiego w liceum i szło mi całkiem nieźle, nawet zdałam certyfikat językowy, ale później nie używałam języka i wszystko przepadło. Później to samo było z angielskim, ale mój mąż się za mnie wziął i wszystko co oglądaliśmy było po angielsku (bez polskich napisów, ewentualnie angielskie). Później w Szwecji kazał mi załatwiać różne urzędowe sprawy (gdzie nie było innej opcji jak rozmowa po angielsku). Teraz już nie mam problemu z angielskim, ale nadal mam opory w mówieniu po szwedzku mimo, że dużo rozumiem. Myślę, że ta bariera musi pęknąć tak samo jak to było przy angielskim. A jeżeli chodzi o naukę to ja uczyłam się głównie w szkole ( w Szwecji nauka dla emigrantów jest za darmo, pewnie u Was też). Jednak częstotliwość jest zbyt mała, więc wyższy poziom, na jaki teraz zdałam chyba będę robić dziennie. Może jakoś dam radę te pół roku i wtedy będę mogła już mówić swobodnie.

    A co do platformy, to patrzyłam nawet na szwedzki, ale bardzo mało lektorów mają w tym języku.

  6. Warto znać przede wszystkim język angielski.
    Bez niego ani rusz, o czym przekonałam sie na własnej skórze dzięki Avalon School of English Radom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close