Książkowa lista życzeń – 15 książek o zdrowiu, odżywianiu i urodzie

Dzisiaj wpis nietypowy, bo zamiast zestawienia kosmetyków, będzie zestawienie książkowe. Jest to moja książkowa lista życzeń i znajdziecie na niej pozycje z zakresu zdrowia, odżywiania i urody, które szczególnie mnie interesują. Co do niektórych tytułów wciąż się waham, więc jeśli któraś z tych książek jest już Wam znana, dajcie znać, czy warto mieć ją w domowej biblioteczce.

Bardzo lubię książki, które dotyczą tematów związanych ze zdrowiem, zdrowym stylem życia, odżywieniem, pielęgnacją i urodą. Nie kupuję ich jednak ostatnio za dużo, bo nie mam takiej możliwości, dlatego mam spore zaległości i moja książkowa lista życzeń to w tej chwili aż 15 pozycji! Wiem, że fizycznie nie będę miała możliwości kupienia tych wszystkich książek w jednym czasie, ale na pewno kilka z nich przyjedzie ze mną po wakacjach do Norwegii.

Mam nadzieję, że moja lista będzie też inspiracją dla Was!

A jeśli znacie już książki, które na niej umieściłam, dajcie znać, czy Waszym zdaniem warto jest je kupić i przeczytać.

P.S. Wszystkie tytuły są podlinkowane, więc jeśli chcecie przeczytać szczegółowy opis książki, wystarczy kliknąć 😉

Moja książkowa lista życzeń

Młoda bez skalpela, Nigma Talib –  książka o tym,  jak łączyć dietę, zdrowy styl życia i naturalną pielęgnację, aby jak najdłużej cieszyć się młodym wyglądem i zdrowiem. W książce omówione zostały też takie przypadłości, jak problemy ze snem, wczesne starzenie się skóry i jej przewlekłe choroby.

Beauty&Food, Emilie Hebert – co jeść, a czego unikać, żeby cieszyć się ładną skórą, dobrym samopoczuciem i pięknymi włosami? Podobno ta książka świetnie odpowiada na te pytania i zawiera ciekawe przepisy na posiłki przyrządzane na bazie zdrowych produktów. Chętnie je wypróbuję, a książkę przeczytam z przyjemnością.

Młodziej, piękniej, zdrowiej. Sprawdzone sposoby, jak dbać o urodę, Julita Bator – ta książka od samego początku wzbudziła moje zainteresowanie, tym bardziej, że w mojej biblioteczce są też wcześniejsze książki Julity Bator. A po zapoznaniu się z kilkoma recenzjami upewniłam się, że warto ją kupić, przeczytać i mieć w domowej biblioteczce.

Codziennie FIT! Marta Henning – jeśli czytacie bloga Marty to nie muszę Wam wyjaśniać, dlaczego jej książka trafiła na moją książkową listę życzeń. A jeśli nie czytacie, to powiem tylko, że jest to książka dla tych, którzy bez wielkiego wysiłku, chcą zacząć dobrze się odżywiać, stracić zbędne kilogramy, poprawić swoją kondycję i mieć dzięki temu więcej energii oraz cieszyć się lepszym zdrowie.

Skóra. Fascynująca historia, Yael Adler – autorka książki odpowiada na pytania dotyczące dbania o skórę, ale nie tylko. Bo wyjaśnia też, skąd się biorą najczęstsze problemy ze skórą, jak funkcjonuje skóra i jak fascynującym jest organem. Jesteście tego wszystkiego ciekawi? Ja bardzo!

Zioła dla smaku, zdrowia i urody, Małgorzata Kaczmarczyk – książka, którą odkryłam dosłownie kilka dni temu i od razu wpisałam na tę listę! To kompendium wiedzy o ziołach, ich zbieraniu, suszeniu i przede wszystkim wykorzystaniu w kuchni i pielęgnacji skóry.

 

Dzika strona jedzenia, Jo Robinson, czyli wszystko o jadalnych roślinach (głównie owocach i warzywach), ich wartościach odżywczych, sposobach przyrządzania i jedzenia, aby wycisnąć z nich jak najwięcej. Ta książka to podobno zbiór tylu ciekawostek o roślinnych produktach w naszej kuchni, że nie mogę jej nie mieć.

Zdrowe słodkości na każdą porę dnia, Katarzyna Maciejko-Zielińska to książka dedykowana takim jak ja łasuchom, którzy nie chcąc rezygnować ze słodkości, kombinują z przyrządzaniem ich w zdrowszej wersji.

Jaglany detoks, Marek Zaremba – pewnie część z Was jest zaskoczona, że jeszcze nie czytałam tej książki. Ale to wszystko przez to, że do tej pory nie umiałam zaprzyjaźnić się z kaszą jaglaną. Teraz nasze stosunki są już duże fajniejsze, więc i ta książka zaczęła mnie bardziej interesować.

Dieta Smartfood, Eliana Liotta i Pier Giuseppe Pelicci – podobno dzięki wprowadzeniu tej diety możemy bez wielkich poświęceń i wysiłków zmienić nawyki żywieniowe, schudnąć i zapobiec wielu chorobom. I nie jest to dieta wymyślona ot tak sobie, ale potwierdzona przez Europejski Instytut Onkologiczny w Mediolanie. Brzmi zachęcająco, dlatego chętnie poznam jej szczegóły.

Historia wewnętrzna, Giulia Enders – to książka o jelitach, która podobno nie tylko zaskakuje, ale i fascynuje. Po przeczytaniu “Food Pharmacy” (recenzja wkrótce!) czuję wielki niedosyt związany z wiedzą o jelitach i ich wpływie na nasze zdrowie i samopoczucie, dlatego ta książka aż się prosi, żebym ją przeczytała.

Karolina odNOWA, Karolina Szaciłło i Maciej Szaciłło – jakie produkty warto włączyć do diety, co może wpływać na nasze samopoczucie, co warto czerpać z ajurwedy i jak dbać o siebie, by czuć się dobrze i cieszyć zdrowiem to tylko niektóre zagadnienia poruszone przez autorów tej książki i co fajne, oparte na ich własnych doświadczeniach. Książkę wzbogacają też przepisy na dania kuchni roślinnej, które są podobno smaczne i łatwe w przyrządzeniu.

Smakowita Ella, Ella Woodward – ta książka zaraża entuzjazmem do zdrowego gotowania i częstszego korzystania z dobrodziejstw kuchni roślinnej. Ja takie gotowanie – zdrowe, proste, szybkie i z dużą ilością warzyw bardzo lubię, a do tego słyszałam na temat tej pozycji tyle pozytywnych opinii, że sami rozumiecie – moja książkowa lista życzeń nie mogła się bez tej książki obejść.

Smak Zdrowia, Agnieszka Maciąg – mam już “Smak szczęścia” i “Smak miłości”, więc i tej książki Agnieszki nie mogę nie mieć. Tym bardziej, że porusza ona temat holistycznego dbania o zdrowie, samopoczucie i urodę i obfituje w zdrowe przepisy.

ErVegan. Kuchnia roślinna dla każdego, Eryk Wałkowicz – często korzystam z blogowych przepisów Eryka, więc nie trzeba mnie przekonywać do tego, że propozycje z książki jego autorstwa przypadną mi do gustu. Ktoś już ma tę książkę w swojej biblioteczce?


I jak podoba się Wam moja książkowa lista życzeń?

Tak, jak pisałam wcześniej, jeśli już czytaliście książki, które znalazły się w tym zestawieniu, dajcie mi o tym znać. Interesują mnie Wasze opinie na ich temat, zarówno te dobre, jak i złe.

Napiszcie też, które z wybranych przeze mnie książek planujecie przeczytać i dajcie znać o tych, których na mojej książkowej liście życzeń nie ma, ale Waszym zdaniem powinnam je przeczytać 🙂

 

A jeśli spodobał Wam się ten wpis i uważacie, że może się komuś przydać, udostępnijcie go na Facebooku!

Bądźcie też na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i moimi aktualności w social mediach. Polubcie fanpage bloga na Facebooku i koniecznie zaglądajcie na Instagram, gdzie nie tylko dodaję zdjęcia, ale jestem też niemal codziennie na Instagram Stories.

 

Wpis zawiera linki afiliacyjne.

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Naturalne antybiotyki, które mamy w kuchni + przepis na super syrop na odporność, kaszel i przeziębienie

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

42 thoughts on “Książkowa lista życzeń – 15 książek o zdrowiu, odżywianiu i urodzie”

    1. Myślałam o niej, ale pierwsza podobała mi się tak sobie i wykorzystałam tylko jeden przepis tam zawarty. Zdecydowanie bardziej lubię korzystać z przepisów na blogu Marty. Ale dla samego piękna tej książki na pewno warto mieć ją w biblioteczce 🙂

      1. Też polecam ale z góry uprzedzania że ta kuchnia nie jest wyrafinowana, bardzo prosta. A także żeby z niej gotować lepiej od razu kupić z 5kg komosy ryzowej, tyle samo migdałów oraz dużo sosu tamari i świeżych cytryn ;). Autorka też nie lubi niektórych rzeczy np. Cebuli i czy czosnku. Dla mnie też jest tam za dużo słodyczy. Niemniej przepisy są w miarę proste (tanie i drogie różnie) najwcześniej smaczne (w mojej skali od 1-5 zwykle coś między 3.5-4 – rzeczy obłędnie dobrych brak, bardzo smacznych sporo. A że łatwo je to zwykle przyrządza to tendencje do wracania do tych potraw faktycznie obserwuje 😉 ).

  1. Ja jestem po lekturze “Codziennie fit” Jeśli śledzisz bloga Marty to nie znajdziesz tam wiele nowego. Jest to piękne podsumowanie z dużą ilością zdjęć, dla mnie osoby wdrożonej w ten temat nic nowego, ale polecam dla początkojuących szukających swojej drogi do bycia fit 🙂

    1. Na bloga Marty zaglądam co jakiś czas, ale kupiłam bym tę książkę też po to, żeby sprawdzić, jak poszło Marcie ogarnięcie takiego tematu, jakim jest napisanie książki. Bo słyszałam, że wyszło fajnie 🙂

  2. O ile na tej liscie pysznosci. Tez mam ten sam problem, ze jako emigrantka, wiele ksiazek moge sobie tylko poogladac w sieci i pomarzyc… Ale zawsze mamy to… Pozdrawiam serdecznie Beata

  3. Ja czaję się na “Food pharmacy”, “Smakowitą Ellę” i nową Jadłonomię;)… jedyna moja obawa przez ich zakupem jest taka, że potwórzy się wiele z tego co już mam… i z tego co w sieci.

    1. O “Food Pharmacy” napiszę na blogu może nawet w przyszłym tygodniu. Nad “Smakowitą Ellą” bym się nie zastanawia, bo jest to książka zbierająca same pochlebne opinie, a co do “Jadłonomii” mam spore obawy, bo pierwsza część nie bardzo przypadła mi do gustu.

  4. Czytałam młoda bez skalpela że 2 lata temu. Uważam że tytuł jest idiotyczny ale sama książka nie. Miałam problem z trądzikiem (w wieku 28lat) i dzięki niej wpadłam na pomysł żeby eliminować konkretne rodzaje pokarmow- skończyło się na tym że dużo więcej niedoskonałości mam właśnie po cukrze co znajdowało się na liście podejrzanych produktów u autorki (czemu nikt mi tego nie powiedział?!). Faktycznie wykreślenie go z diety sprawiło że skóra wygląda znacznie lepiej i rzadziej zaskakuje. Stosowałam też 2 suplementy z tej książki i to też był strzał w dziesiątkę -pozwolilo mi to unormować sytuację z tymi niedoskonałościami . Aktualnie już ich nie stosuje bo jestem całkiem zadowolona ze stanu swojej cery jednak dobrze wspominam ta. W skrócie to książka dla osób które nie są zadowolone ze swojej cery ALE nie kwalifikują się na dermatologiczne leczenie bo ich problemy nie są klinkczne, raczej chodzi o tą szara strefe między “lekarz cię wysmieje” a “cera idealna”. Czyli jak wszystko nie każdy musi po to sięgać. Dzikie jedzenie mam na kindly of ponad roku i nie mogę się zebrać. Pierwsze dwa rozdziały to straszna nuda choć można tam faktycznie się czegoś dowiedzieć -ogolnie sporo jest tam wyliczanka gatunków jabłek cebul itp których w Polsce często nie ma.

  5. Czytałam “Historię wewnętrzną”. Bardzo polecam! Jest świetnie napisana, często się przy niej śmiałam, a przy okazji bardzo dużo wyniosłam. O jelitach, o bakteriach, o tym, jak dbać o zdrowie. Słyszałam też o książkach “Eat pretty” (widziałam ją ostatnio w Biedronce, trochę przejrzałam – zapowiadała się ciekawie, ale nie zdecydowałam się na zakup) i “Skin coach”. Nie wiem, czy są warte przeczytania, może kiedyś sprawdzę 🙂

    1. Jesteś kolejną osobą polecającą “Historię wewnętrzną” i chyba dlatego będzie to pierwsza książka z tej listy, która trafi do mojej biblioteczki. Co do “Skin coach” to nie jestem przekonana – książka zawiera sporo błędów merytorycznych i zbiera takie sobie opinie i recenzje.

  6. Ile dobroci! Trzeba przyznać, że ostatnio sporo takich pozycji na rynku i, co najważniejsze, pięknie wydanych:) Nie dość, że miło się czyta, to jeszcze cieszą oko na półce:)

    1. Właśnie! I to jest dla mnie kolejny argument, żeby te książki kupować. Chociaż w mojej sytuacji czytnik byłby jednak praktyczniejszym rozwiązaniem to jednak książka na półce to coś zupełnie innego. A jak jest pięknie wydana to już w ogóle nie ma o czym dyskutować 🙂

  7. Książki o tej tematyce kocham miłością pierwszą i wydaję na nie zawsze pół wypłaty 😉 <3 Posiadam erVegan, "Smak Zdrowia" i "Jaglany Detoks" (obie części). Ze swojej strony polecę Ci jeszcze "Nową Jadłonomię" (genialna!) oraz "Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem" małżeństwa Szaciłłów. Pozdrawiam! 🙂

    1. Z “Jadłonomią” mam problem, bo pierwsza część podobała mi się tak sobie. Ale jeśli możesz mi porównać część pierwszą z drugą i potwierdzisz, że jest ciekawsza, to będę ją miała na uwadze 🙂 A o książce Szaciłłów nie słyszałam – to nowość, czy wcześniejsze wydawnictwo? No i jak książka Eryka? Warto? 🙂

      1. Jeśli lubisz kuchnię świata i jej różnorodność, to Nowa Jadłonomia na pewno Cię zaciekawi. Przepisy są przystępniejsze i ciekawsze niż w I cz. (ale to osobiste odczucie). “Jedz i pracuj…” nowością nie jest, pojawiła się dobrych kilka miesięcy temu – tu również znajdziesz roślinne przepisy kuchni świata 😉 Jeśli chodzi o książkę Eryka, to naprawdę warto! Nie jest typową książką z przepisami. Jest tu i “teoria”, i praktyka… przepisy na wegańskie klasyki oraz nowości. Dodatkowo jest pięknie wydana i cieszy oko!

  8. Podpisuję się pod książką ,,Dieta Smartfood” i potwierdzam, że bez konieczności stosowania określonej diety można uzyskać fajne rezultaty. Zanim przyjechałam do Włoch miałam poważne problemy z zepołem jelita drażliwego, odkąd jem na włoskich zasadach mój metabolizm oszalał i pracuje na pełnych obrotach. Kiedyś o tym pisałam, że włoska dieta naprawdę działa, nawet przy jedzeniu pasty co drugi dzień 😉 Fajną książką jest jeszcze: ,,Jesteś tym co jesz”, autorstwa Gillian McKeith;) A z Twoich propozycji chyba pomyślę o tajnikach skóry, musi być ciekawe 😉

    1. Mi się wydaje, że we włoskiej kuchni zakochałabym się na zabój, ale obawiam się, że na moją figurę nie miałaby ona dobrego wpływu 🙂 A może polecisz mi jakąś książkę o włoskiej kuchni? 🙂

  9. Książka Marty jest bardzo fajna, mocno polecam <3 Chociaż pewnie o zdrowym żywieniu wiele się nie dowiesz. Mi jednak bardzo pomogła usystematyzować wiedzę, którą mam, ale też dowiedziałam się wielu przydatnych trików i jakoś tak odzyskałam motywację do tego, by bardziej się pilnować 🙂

  10. Mam Historię wewnętrzną. Bardzo polecam, ta książka jest genialna. Napisana lekko z humorem o rzeczach często nieznanych, trudnych. Zioła M. Kaczmarczyk też uważam za genialną pozycję. Jest tak prosto napisana. Wspaniała!

  11. Gdy przeczytałam tytuł „Jedz dobrze i nie tyj” moja pierwsza myśl była „to niemożliwe”. Żeby nie tyć, trzeba być na specjalnej diecie, uprawiać różnego rodzaju sporty. W tym przeświadczeniu żyje większość społeczeństwa, a szczególnie ci, którzy chcą zgubić zbędne kilogramy. Nic dziwnego, gdy na każdym rogu jesteśmy w tym upewniani. Witryny ze zdrowymi, bezglutenowymi produktami, różnorodne ćwiczenia fizyczne, siłownie otwarte 24/7, diety pudełkowe, hasła motywujące na każdym portalu społecznościowym. Inaczej się nie da! A jednak. „Jedz dobrze i nie tyj” autorstwa Zbigniewa Młynarskiego porusza tą kwestię. Poradnik dostałam od przyjaciółki, która jest zafascynowana zdrowym trybem życia. Odżywia się zdrowo, ćwiczy yogę. Nie mam problemu z masą. Choruję na niedoczynność tarczycy, wiąże się to z obowiązkiem przejścia na specjalną dietę. Było trudno. Ciągłe odmawianie sobie ukochanych potraw, notoryczne czytanie etykiet. Z czasem się przyzwyczaiłam, ale zdaje sobie sprawę, że nie każdy będzie w stanie to zrobić. Szczególnie, że masa w przeciągu kilku dni od przejścia na dietę. Potrzeba wytrwałości. Najgorszy jest przypadek, gdy mimo starań waga ani drgnie, albo dochodzimy do wniosku, że to nie jest warte naszej męczarni. Zgadzam się z tym. Życiem należy się cieszyć, a nic nie daje tyle radości, co ukochane jedzenie. Jest ono również pretekstem spotkań towarzyskich, więc kolejna korzyść. Przypadkowo trafiłam na film opublikowany przez Pana Zbigniewa Młynarskiego. Polecam obejrzeć. Autor w dokładny, ale zrozumiały sposób po krótce opowiada o problemie z odżywianiem, jednocześnie jest to idealny wstęp do przeczytania książki. U mnie dokładnie tak było. Po otrzymaniu, książkę odstawiłam na półkę. „Może kiedyś” taka była moja myśl, ponieważ nie lubię poradników. Kojarzą mi się z dziwną terminologią, i tym, że są po prostu nudne, bo tematyka się powtarza. „Jedz dobrze i nie tyj” naprawdę mnie zadziwiło, przeczytałam od deski do deski. Co najważniejsze, nawet ja wprowadziłam zmiany do swojego życia. Uważam, że w książce każdy znajdzie coś dla siebie. Nie jest ona kierowana tylko i wyłącznie do osób, które chcą zrzucić zbędne kilogramy. Opisane są w niej również objawy niedoborów poszczególnych witamin, minerałów. Podejrzewam, że problem ten dotyczy już znacznej części naszego społeczeństwa. Znaczna ilość osób, z którymi rozmawiam przyjmuje jakieś leki. Chociażby witaminy. Dlaczego? Przecież są one w pożywieniu, nie potrzeba tabletek. Żyjemy w biegu, jemy na mieście, nieregularnie, nie przykładamy wagi do przyrządzanych potraw, ani tym bardziej pór jedzenia. Zaburza się w ten sposób układ działania naszego organizmu. Nikt ani nic nie zadziała na niego tak, jak on sam. Prowadzi nas, wystarczy „wsłuchać” się w jego objawy. Pragnienie, apetyt, sytość, to określenia, które bez problemu każdy będzie umiał wytłumaczyć, i zauważyć u siebie po przeczytaniu polecanej przeze mnie lektury. Gwarantuję! Nawet osoby, które w żaden sposób nie interesują się podaną tematyką będą zadowolone. Jestem idealnym przykładem. Przez ostatni czas byłam cały czas zmęczona, nie miałam na nic siły ani ochoty. „To przez stres” tak sobie tłumaczyłam. Jednak sesja minęła, wakacje, czas wolny, a samopoczucie bez zmian. Okazało się, że mam niedobór żelaza. Objawy powiązałam podczas czytania wyżej wymienionego poradnika. Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu, następnie na pobranie krwi, i faktycznie. Diagnoza się potwierdziła. W moim przypadku, stan był zaawansowany, więc bez leków się nie obyło, jednak uzupełniłam swoją dietę. Nie musiałam szukać kolejnej książki, wydawać na nią pieniędzy, czy wertować stron internetowych w poszukiwaniach, czego jeść więcej. Wszystko znalazłam w „Jedz dobrze i nie tyj”. Aż ciężko uwierzyć, że stałam się fanką zdrowego odżywiania. Zasubskrybowałam kanał na YouTubie Pana Zbigniewa Młynarskiego (do czego serdecznie zachęcam) i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne odcinki. Niesamowite, jak organizm sam wie, czego, ile i kiedy potrzebuje. Naszym zadaniem jest tylko go słuchać. Oczywiście to tylko część informacji, którą znajdziemy w lekturze, do której przeczytania każdego zachęcam. Póki są wakacje, nie ma wymówki „nie mam czasu”. Rano do kawy, czy wieczorem do spania będzie to idealna pozycja. Ze zniecierpliwieniem czekam na Wasze opinie. Mam nadzieję, że podzielicie mój zachwyt, bo wydaje mi się, że jest nad czym. Nigdy wcześniej nie pisałam opinii o książkach, a czytam ich dużo, więc ta musi być wyjątkowa ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close