Dieta podczas karmienia piersią to mit!

Kiedy słyszę rozmowy dziewczyn karmiących piersią o tym, jak wygląda ich dieta i że teraz to tylko gotowana marchewka, gotowany kurczak i białe bułki, mam ochotę je wszystkie przytulić i pogłaskać po głowie. Nie robię tego jednak, tylko pytam wprost: dlaczego? Zgadniecie co słyszę najczęściej? Bo tak trzeba! Ale dlaczego? Z odpowiedzią na to pytanie jest już trudniej. Dlatego dzisiaj postanowiłam napisać Wam o tym, co myślę o diecie matki karmiącej i dlaczego uważam, że same sobie robimy krzywdę. Bo moim zdaniem dieta podczas karmienia piersią to jeden wielki mit, oparty na bzdurnych przekonaniach.

Jak wiecie, cztery miesiące temu po raz drugi zostałam mamą. Syna, tak jak córkę, karmię piersią. I jem. Jem wszystko. Tak, jak zdrowy człowiek. Bo przecież jestem zdrowa i nie mam żadnych zaleceń, by przestrzegać ścisłej diety, której podstawą mają być tylko gotowany kurczak z niewielką ilością soli, białe pieczywo, gotowana marchewka  z ziemniakami i przetare jabłuszko. O nie! Nie ze mną takie numery!

Bo ja lubię jeść dobrze. Dobrze, czyli lekko, smacznie i zdrowo. I różnorodnie. W mojej diecie znajduje się dużo warzyw i owoców (wszystkich!), pełnoziarniste pieczywo, nabiał, warzywa strączkowe, ryby. Piję wodę, kawę i herbatę. Przyprawiam nie tylko solą i pieprzem, ale też słodką i ostrą papryką, różnymi ziołami, curry i czosnkiem. Dlaczego mam z tego rezygnować karmiąc piersią?

Dieta mamy karmiącej

Bo tak od lat zaleca się jeść świeżo upieczonym mamom. Wyeliminować z diety wszystkie produkty, które mogą alergizować – od nabiału zaczynając, bo nabiał to największy wróg, na pomidorach i ostrych przyprawach kończąc. Efektem tego jest dieta okrojona do minimum. Taka, która nie jest ani pożywna, ani smaczna. Jest za to męcząca i nudna. Często to właśnie przez te wszystkie ograniczenia, które same na siebie nakładamy, rezygnujemy z karmienia piersią! Bo jesteśmy głodne, marzymy o czekoladzie i porządnie przyprawionej zupie. Nie tędy droga!

Zamiast od razu stosować się do od dawna nieaktualnych zaleceń mówiących o tym, jak ma wyglądać dieta podczas karmienia piersią, proponuję zdrowy rozsądek, na który sama się zdałam oraz czerpanie wiedzy z wartościowych źródeł, których w internecie nie brakuje. Wystarczy przeczytać kilka wpisów na blogach Hafija.plMataja.pl, i porady Małgorzaty Jackowskiej, by wiedzieć, że jedna krosta na twarzy dziecka nie oznacza od razu skazy białkowej, a kolka jest związana z niedojrzałością układu pokarmowego, a nie tym, co zjemy na obiad. Eliminowanie produktów alergizujących też mija się z celem, dopóki nie wykonamy badań, które potwierdzą, że dziecko ma alergię na mleko, jajka, pomidory, rybę itd.

Zaufaj sobie

Warto też zaufać sobie. Ja właśnie tak zrobiłam karmiąc piersią pierwsze dziecko. Starałam się jeść rozsądnie i obserwować reakcje córki na to, co jadłam. Miałam szczęście, bo nic jej nie dolegało. Co oczywiście nie znaczy, że codziennie objadałam się czekoladą. Z synem do tej pory postępuję tak samo i wiem, że póki co nie polubił tylko sosu sojowego 🙂 I nie wpadłam w histerię, gdy mając kilka dni był cały obsypany pryszczami i czerwony – zamiast od razu odlać mleko z kawy, wykąpałam go w oleju kokosowym i nasmarowałam masłem shea. Ogasło, a po kilku dniach zniknęło. To był trądzik niemowlęcy. Nie rzuciłam się też na suchy chleb i gotowaną marchewkę, gdy zaczął robić zielone kupy, bo wiedziałam, że podczas karmienia piersią mogą tak właśnie wyglądać.

A co bym zrobiła, gdyby z dziećmi działo się jednak coś niepokojącego? Poszukała porady u dobrego pediatry, albo alergologa. Takiego, który nie powie mi na dzień dobry, że żeby dziecko nie miało alergii, muszę eliminować produkty alergizujące z diety już w ciąży, a po ocenie jednego pryszcza na policzku od razu zdiagnozuje nietolerancję laktozy i glutenu.

Jaka w takim razie powinna być dieta podczas karmienia piersią?

Zdrowa dieta mamy karmiącej

Dieta mamy karmiącej piersią powinna być przede wszystkim zdrowa. A zdrowa dieta, to dieta, w której znajdują się:

  • węglowodany – zarówno proste, jak i złożone, czyli wszystkie kasze, ryże, makarony, pieczywo (warto wybierać produkty pełnoziarniste), warzywa, rośliny strączkowe, surowe warzywa i owoce.
  • białko –  ryby, jaja, mleko i jego przetwory, chude mięso (oczywiście jeśli nie jesteśmy na diecie roślinnej), zboża, rośliny strączkowe, warzywa, owoce, orzechy, nasiona (np. siemię lniane).
  • tłuszcze – ważne są przede wszystkim nienasycone kwasy tłuszczowe, które znajdują się w tłoczonych na zimno olejach (np. lnianym) oraz rybach morskich i zielonych warzywach liściastych.

Dieta podczas karmienia piersią powinna być przede wszystkim różnorodna. Powinna dostarczać karmiącej mamie niezbędne składniki odżywcze i mineralne, na które zapotrzebowanie podczas laktacji bardzo wzrasta. Jedzenie ma dostarczać energii i wpływać na dobre samopoczucie, a nie powodować, że myśl o kolejnym posiłku sprawia, że zupełnie tracimy ochotę na jedzenie.

Tym, czego nie powinno być w menu kobiety karmiącej są:

(uwaga! wcale nie truskawki)

  • alkohol
  • sztuczne dodatki do żywności
  • produkty naszpikowane konserwantami
  • produkty zawierające sztuczne barwniki

Zdecydowanie warto też ograniczyć spożycie cukru i słodyczy, ale raczej nie ze względu na ewentualne dolegliwości u dziecka, ale dla własnego, dobrego samopoczucia.

Zaufaj swojej intuicji

Zanim zarzucicie mi, że nie jestem lekarzem, położną, specjalistą od żywienia – zdaję sobie sprawę, że są sytuacje, gdy pewne ograniczenia w diecie trzeba wprowadzić. Uważam jednak, że nie można popadać w paranoję i już w pierwszej minucie po porodzie wystrzegać się wszystkiego, tylko dlatego, że tak trzeba. Nie! Natomiast zdrowy rozsądek, słuchanie siebie i swojej intuicji, obserwowanie dziecka, dobrze zbilansowana i różnorodna dieta – TAK! I dopiero, gdy widzimy, że dziecko zaczyna mieć niepokojące objawy, które być może są spowodowane nietolerancją na to, co zjadłyśmy – do lekarza.

Liczę na to, że ten wpis pomoże wielu młodym mamom, które właśnie zaczynają karmić piersią i są przerażone tym, jak bardzo muszą ograniczyć swoje menu. Dziewczyny! Nie róbcie tego! Zdajcie się na intuicję, a metodą prób i błędów szybko dojdziecie do tego, co dla Wazszego dziecka jest dobre, a co mu nie służy. 

Czy są wśród Was mamy, które karmiły albo właśnie karmią piersią? Jakie macie doświadczenia związane z dietą podczas laktacji? 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Naturalne antybiotyki, które mamy w kuchni + przepis na super syrop na odporność, kaszel i przeziębienie

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

14 thoughts on “Dieta podczas karmienia piersią to mit!”

  1. I bardzo dobrze, że o tym napisałaś! Pierwszy tydzień słyszałam tylko o tym co wolno a czego nie wolno… A i tak robiłam po swojemu, również jem wszystko ale rozsądnie. U nad jedynie problem był z rosołkiem 🙁 Jednak mam koleżankę, która podczas laktacji dosłownie nic nie mogła jeść, musiał bardzo uważać, bo synek wielu rzeczy nietolerował, więc taż rozumiem, że nie każdy ma takie szczęście jak ja. A olej kokosowy to cudowny kosmetyk, pięknie pomógł nam na trądzik niemowlęcy, niestety przy odparzeniach już nie był taki skuteczny 🙁

  2. W rzeczy samej! Jeśli tylko będę miała tyle szczęścia i będę mogła karmić piersią, też nie zamierzam niczego eliminować. W ciąży jem wszystko i zakładam, że organizm mojego dziecka już na tym etapie przyzwyczaja się do tych produktów, więc czemu mam mu to potem zabierać? Chciałabym, żeby w przyszłości moje dziecko jadło zdrowo i różnorodnie i tak właśnie się odżywiam :).

    1. Właśnie to, o czym piszesz – czyli odżywianie przed ciążą i w jej trakcie, ma duży wpływ na zdrowie naszego dziecka. Trzymam kciuki za to, żebyś nie miała problemów z karmieniem, laktacją i nietolerancją pokarmową u maluszka! 🙂

  3. Aaaameeen. Oczywiście są sytuacje kiedy trzeba uważać ale 90% dziewczyn które jedzą tego indyka z marchewka męczy się zupełnie niepotrzebnie.. słynne truskawki, kiedyś pani na bazarku nie chciala mi sprzedać jak zobaczyla wózek lol… 😉

    1. Serio? Miałaś taką sytuację? Najtrudniej zrozumieć jest mi to, że w dzisiejszych czasach, gdy mamy dostęp do naprawdę dobrych źródeł informacji, wciąż powielamy schematy. I jemy tą słynną marchewkę z indyczkiem, bo tak trzeba. Dobrze, że przynajmniej nie zagęszczamy już mleka mąką 🙂

  4. Dobrze napisane! Tak nas uczyli na kursie dietetyki: nie odstawia się niczego, dopóki nie wystąpią objawy alergii czy nietolerancji. Bo efektem takiego odstawiania jest to, że robią się w organizmie matki niedobory witamin i minerałów.

    1. Zgadza się! Poza tym dziecko, które już na etapie życia płodowego, a później podczas karmienia piersią będzie miało okrojony jadłospis, z dużo większym prawdopodobieństwem nabawi się nietolerancji pokarmowej, niż to, którego mama od samego początku przyzwyczai je do różnorodnego jedzenia.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam 🙂

  5. Fajnie Olga, że o tym napisałaś. Nie mam dzieci więc nie mogę mówić na własnym przykładzie, ale zawsze bardzo dziwne wydawało mi się, żeby nagle ograniczyć produkty do minimum i być na wyjałowionej diecie tylko dlatego, że karmi się piersią. Kobiety w ciąży jedzą wszystko. Przecież dziecko w brzuchu też jest odżywiane tym co matka je?! Więc co takiego zmienia się po porodzie poza tym, że zamiast przez pępowinę karmione jest mlekiem z piersi?!
    Dla mnie to po prostu nielogiczne, żeby nagle wyrzucać z jadłospisu większość produktów, kiedy nic nie wskazuje na to, że jest taka potrzeba.

  6. Na samym początku ograniczyłam strączki, tak dla świętego spokoju, ale poza tym wciągałam wszystko….nie przy wszystkich, niestety na przykład moja mama przy każdym płaczu dziecka obwiniała o to dietę, a że dziecko było wyjątkowo wrażliwe to płakało na początku tylko kiedy było więcej ludzi, więc wniosek towarzystwa był taki, że moje biedne dziecko płacze, bo ja jem co popadnie. Starsze pokolenie obwinia tylko układ pokarmowy o płacz, a dziecko to cały organizm. Kiedy tłumaczyłam, że dziecko to nie maskotka i akurat on potrzebuje więcej spokoju, a nie brania z rączki na rączki bo jego układ nerwowy jest jeszcze niewykształcony patrzyli się na mnie jak na ufo. Ale decydując się na macierzyństwo musimy liczyć się z tym, że nagle dookoła znajdzie się tysiące ludzi wiedzących lepiej jakie Twoje dziecko ma potrzeby. Ja przy drugim wykształciłam sobie filtr olewania wszystkich złotych rad.

  7. Mieszkam w UK i jak w szpitalu zapytałam o dietę matki karmiącej to wszystkie położne powiedział, że nie ma czegoś takiego, jeść normalnie. Więc jadłam wszystko, chociaż jeszcze w ciąży się nasłuchałam ok koleżanek matek że na początku to tylko marchewka, kurczak i ryż, potem plasterek pomidora a jak dwa dni później wszystko w porządku to można więcej tego pomidora i tak ze wszystkim..szok. Jak młoda zapłakała popołudniu kiedy zjadłam bigos jak miała 3 tygodnie, to moja mama obwiniała tylko i wyłącznie bigos.. Teraz kolejne w drodze i planuje to samo: jeść wszystko 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close