Wyzwanie Minimalistki. Czy 21 dni wystarczy, żeby zmienić życie na lepsze?

Skupienie się na sobie, swoich planach i marzeniach, oczyszczenie i uporządkowanie mieszkania z niepotrzebnych przedmiotów i wreszcie motywacja do tego, by trochę zwolnić. Wyzwanie Minimalistki miało wprowadzić nową jakość w moje życie i sprawić, by stało się prostsze. Czy rzeczywiście tak się stało?

Realizując wyzwanie minimalistki i odhaczając z listy wszystkie zadania, których postanowiłam się podjąć, zdałam sobie sprawę, że większość z nich nie jest niczym nowym w moim życiu. Oczyszczanie przestrzeni ze zbędnych przedmiotów, porządkowanie zawartości szafek i szuflad – przecież ja ciągle to robię. Wciąż coś ogarniam, ustawiam, przestawiam, wyrzucam, przecieram, sprzątam. Lubię mieć porządek, bo, jak już kiedyś pisałam, mając porządek w domu, czuję, że mam porządek w życiu. Sprzątanie to mój sposób na wyciszenie się, ale też na znalezienie motywacji do pracy, do podejmowania wyzwań, do rozwiązywania problemów.

Dlatego realizując zadania dotyczące porządkowania, które znalazły się na karcie mojego Wyzwania Minimalistki, nie czułam, że robię coś innego. Coś nowego. Coś, co wprowadza nową jakość do mojego życia. Coś, co było mi potrzebne do tego, żeby życie uporządkować.

Wyzwanie Minimalistki miało jednak jeszcze drugą stronę. Tę trudniejszą, której się obawiałam. Dotyczyła ona bowiem nie wprowadzania zmian w moim najbliższym otoczeniu, ale zmian, które miały zajść w mojej głowie. Wymagały one chwili zastanowienia. Wyciszenia i skupienia się na sobie. A jest to coś, co od dawna gdzieś mi umyka. Nastawiona na zadaniowy tryb życia, próbuję umiejętnie połączyć opiekę nad córką z pracą, którą wykonuję w domu, dokładając do tego jeszcze wywiązywanie się z codziennych, domowych obowiązków, przez co zwyczajnie o sobie zapominam. Dlatego świadomie wpisałam na listę wyzwań te, które miały dotyczyć właśnie mnie. I nagle okazało się, że problem stwarza mi spisanie listy marzeń. Mam też problem z tym, żeby znaleźć 3 godziny na czytanie książki. Nie umiem przez 30 minut skupić się na jednej czynności, a ćwiczenie optymizmu przekładam z dnia na dzień.

Ale udało się. Zrealizowałam większość zadań, w tym te najważniejsze. Dzięki Wyzwaniu Minimalistki uświadomiłam sobie ile mam marzeń. Wielokrotnie wyszłam ze swojej strefy komfortu. Zaczęłam myśleć o sobie. Wypisałam na kartce papieru zasady i wartości, którymi kieruję się w życiu i pierwszy raz od dawna pomyślałam, że lubię samą siebie. Dostrzegłam też, że w moim życiu zachodzą zmiany, przez które uważam je za jeszcze bardziej wartościowe, niż 21 dni temu.

Cieszę się, że w to weszłam. Że podjęłam się realizacji wyzwania, które niby banalnie proste, dało mi możliwość przemyślenia i uproszczenia życia. Zachęciło do zmian i pozostawiło przekonanie, że podążam w dobrym kierunku.

Dajcie znać, co myślicie o takich wyzwaniach? Czy potrzebujecie takiego zewnętrznego impulsu do tego, żeby coś zmienić w swoim życiu? Czy myśleliście kiedyś o tym, żeby wyznaczyć sobie na każdy dzień jedno zadanie, którego realizacja będzie wymagała od Was pokonania słabości albo wyjścia ze strefy komfortu? 

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

25 thoughts on “Wyzwanie Minimalistki. Czy 21 dni wystarczy, żeby zmienić życie na lepsze?”

  1. Dobrze jest czytać takie podsumowanie 🙂
    Moja motywacja do zmian wypływa zawsze w odpowiednim momencie. Dopiero wtedy, kiedy poczuję, że tej zmiany potrzebuję. Dlatego trudne jest dla mnie planowanie takich zadań.
    Całkiem niedawno uporządkowałam i oczyściłam mieszkanie. Dla mnie to było wyzwanie, ale opłacało się 🙂

    1. U mnie też raczej wszystkie zmiany zaczynają zachodzić, gdy czuję potrzebę ich wprowadzenia. Tak było na przykład z dietą. Czułam, że to musi stać się właśnie teraz, a nie dlatego, że tak sobie zaplanowałam. Wzięłam udział w Wyzwaniu Minimalistki między innymi po to, żeby sprawdzić, czy jestem w stanie zrobić coś jednak dlatego, że to zaplanowałam i narzuciłam sobie sztywny plan. Po ra pierwszy mi się udało 🙂

  2. Bardzo dobry pomysł, fajne wyzwanie. Dla mnie chyba nie do ogarnięcia, bo jestem bałaganiarą… ale jeśli to ma sprawić, że zacznę lepiej myśleć o sobie i bardziej doceniać to wszystko, co mam – to czemu by nie spróbować? 😉

  3. Ja również bardzo cenię sobie mądre i świadome planowanie zadań, dlatego podjęłam Wyzwanie Minimalistki, które potraktowałam nie tylko jako jednorazową zabawę, ale wyrobienie w sobie stałego nawyku. To bardzo pomaga w codziennym funkcjonowaniu i ogarnianiu zaległości. Pozdrawiam.

  4. Gratuluję osiągnięcia sukcesu w ramach wyzwania Minimalistki! 🙂 Zmiana otoczenia to jedna strona medalu, ale ta druga strona – ważniejsza – to zmiany jakie zachodzą w sferze myśli, wartości, zasad. Cieszę się, że udało się Pani zrealizować poszczególne zadania z listy, ale co najważniejsze, że udało się Pani uporządkować sferę wewnętrzną życia osobistego. Odkrycie nowych marzeń, wprowadzenie drobnych zmian, wyjście ze strefy komfortu – to mini sukcesy, które sprawią, że na Pani twarzy częściej będzie pojawiał się uśmiech. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    1. Pięknie dziękuję! Podejmując Wyzwanie nawet nie przypuszczałam, że tak wiele dobrych zmian może się z nim wiązać. Świadomie zamieściłam jednak na liście zadań te, które miały dotyczyć sfery wewnętrznej i to z tych wyzwań jestem najbardziej zadowolona.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  5. czasem nie zdajemy sobie sprawy z pewnych spaw jeśli nie podsumujemy tego co aktualnie dzieje się w naszym życiu. Przez pośpiech i nadmiar obowiązków nie mamy czasu na przemyślenia i analizę, a to bardzo ważne. Przez ten cały pęd który zewsząd nas otacza często zapominamy o swoich marzeniach albo odkładamy ich realizację gdzieś daleko w przyszłość, a to bardzo duży błąd. Gratuluje sukcesu 😉

  6. Oj, tak! Wyzwania i nasz stan psychiczny wobec nich w trakcie ich trwania mówią o nas wiele. Sama zaczęłam moją drogę do ograniczania się w wielu kwestiach i jak na razie mam dwa stałe wyzwania: 1) nie kupować jeśli mogę coś uzyskać w inny sposób, 2) jeden dzień w tygodniu offline, zupełnie bez internetu. W moim przypadku jest to niedziela, którą chcę poświęcać rodzinie i innym aktywnościom. I muszę powiedzieć, że oba są bardzo trudne do dotrzymania, ale świetnie wpływają na ćwiczenie charakteru. Także odnośnie Wyzwania Minimalistki – popieram w każdym calu! 🙂

  7. u nas decowe dni minimalizmu trwają od wiosennych porządków. Oddaliśmy niepotrzebne ubrania, reorganizujemy też przestrzeń wokół siebie, staramy się rozważniej kupować produkty a w spożywczym kupujemy głównie półprodukty, bo chleb, mięso czy przetwory wolimy zrobić sami. Tak nas jakoś natchnęło – w naszym mieszkaniu mieszkamy od zaledwie 4 lat, a już zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zarośliśmy rzeczami, które na domiar złego nie są nam jakoś specjalnie potrzebnie. Poszła więc rewolucja – czasem trudna, ale potrzebna. A po rewolucji w przestrzeni – rewolucja mentalna 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close