Ulubione w kwietniu

Jeśli jesteście ciekawi, co w kwietniu zyskało miano moich ulubieńców – zapraszam! Mam dla Was dzisiaj jeden świetny kosmetyk, trzy bardzo wartościowe artykuły, kilka zdjęć z miejsca, które chwilę po tym, jak je odkryłam zyskało miano ulubionego i jedno pyszne danie. Zaczynamy 🙂

Ulubione wydarzenie i ulubione miejsce

Zacznę od tego, co zdominowało cały miniony miesiąc, czyli przeprowadzki. 11 kwietnia wsiadłam do samolotu w Warszawie i po dwóch godzinach znalazłam się w miejscu, które już zaczynam nazywać domem. W Norwegii. Zamieszkaliśmy w bardzo przyjemnej i pięknie położonej miejscowości w okolicy Bergen. Mam tu sosny za oknem, szczyty gór widoczne niezależnie od tego, w którym kierunku spojrzę, piękną rzekę i morze oddalone od domu jakieś 2 kilometry. Nasze mieszkanie jest bardzo przestronne i jasne. Jeszcze nie do końca się urządziliśmy, ale już jest fajnie. Tak, jak to sobie zaplanowałam. To będzie dobre miejsce do życia. Czuję to.

A za ulubione miejsce muszę uznać to, które już Wam pokazywałam na Facebooku. Odkryłyśmy je z Leną podczas jednego ze spacerów. To rzeka Oselva, oddalona od naszego domu o jakieś 15 minut drogi. Piękna, górska rzeka, nad którą przechodzi się po moście zawieszonym 14 metrów nad ziemią 🙂

Ulubione w kwietniu

Ulubione w kwietniu

Ulubione w kwietniu

Nie można tam dojechać samochodem, więc panuje tam niezwykle przyjemna cisza, którą zakłóca tylko szum wody i śpiew ptaków. To idealne miejsce na rodzinny wypoczynek – pierwszy piknik już za nami. Bez problemu można rozpalić tam ognisko, albo po prostu posiedzieć na ławce i patrzeć na krystalicznie czystą wodę. Czekam jeszcze, aż wszystko wokół się zazieleni, dzięki czemu zrobi się tam jeszcze bardziej bajecznie.

Ulubiony kosmetyk

W kwietniu do mojej kosmetyczki trafiło kilka nowości i myślę, że zrobię oddzielny post, w którym Wam je zaprezentuję. Wszystkie jak dotąd okazały się bardzo trafione, dlatego miałam problem z wybraniem tego jednego, jedynego, który zaprezentuję w ulubieńcach miesiąca. Nie mogłam jednak pozbawić tej przyjemności Wody Micelarnej do cery wrażliwej BIOpha Organic, bo po wielu poszukiwaniach, w końcu znalazłam idealny kosmetyk do demakijażu! I bez wyrzutów sumienia pozbawiam tego miana płynu micelarnego Biolaven, który przez wiele miesięcy wiódł prym wśród moich ulubionych kosmetyków do demakijażu. Zdarzało się jednak, że czasami podrażniał mi oczy i powodował lekkie szczypanie. Ta woda tego nie robi. I to właśnie przeważyło w wybraniu jej na mojego kosmetycznego ulubieńca.

Francuska marka BIOpha Organic specjalizuje się w produkcji kosmetyków organicznych i naturalnych w oparciu o najwyższe standardy. Większość ich kosmetyków ma certyfikat ECOCERT, w ich składzie nie znajdziemy parabenów, PEGów, składników pochodzących z upraw GMO, silikonów, olei mineralnych, formaldehydów, sztucznych zapachów i syntetycznych barwników, a w kosmetykach myjących do ciała i włosów nie ma też mydła i oczywiście SLS-ów. Mój pierwszy kontakt z kosmetykami tej marki nie należał do udanych, ale produkty, które odkryłam teraz dzięki uprzejmości sklepu Ekodrogeria.pl sprawiły, że zmieniłam zdanie. A płyn micelarny po prostu pokochałam.

Ulubione w kwietniu

Jest delikatny, doskonale radzi sobie z usuwaniem makijażu, nie szczypie w oczy i wspaniale odświeża skórę. Używam go nawet w te dni, kiedy nie robię makijażu, bo przecież płyny micelarne nie tylko do demakijażu zostały stworzone. Woda micelarna BIOpha zawiera w składzie ekstrakt z rumianku i panthenol, które łagodzą stany zapalne i podrażnienia skóry i w bardzo łagodny sposób wpływają na jej nawilżenie. Po przetarciu skóry tym płynem mam wrażenie, że jest nie tylko czysta, ale też świeża, ukojona i bardziej miękka.

Woda jest praktycznie bezzapachowa, nie zawiera w składzie składników, które mogą w jakikolwiek sposób podrażnić skórę, nie była testowana na zwierzętach, a jej butelka nadaje się do recyklingu. Aż 96% składników użytych w jej składzie jest pochodzenia naturalnego. Uważam, że jej cena (ok. 40 zł) jest adekwatna nie tylko do jakości produktu, ale też pojemności (aż 400 ml) i wydajności. To kosmetyk na przynajmniej 2-3 miesiące codziennego stosowania.

Chciałam Wam podlinkować tę wodę w sklepie Ekodrogeria, ale jej nie widzę 🙁 Jest natomiast inna – też do cery wrażliwej, z aloesem i chabrem, certyfikowana przez ECOCERT, która wydaje się być jeszcze fajniejszym kosmetykiem i jeśli będziecie miały ochotę na jej wypróbowanie – kupujcie śmiało. A ja w międzyczasie dopytam, która z wód jest w aktualnej ofercie i dam Wam znać.

Ulubiony cytat/osoba/wywiad

Ulubione w kwietniu

Uroda Życia, Pani i Twój Styl.

Ks. Jan Kaczkowski, Ojcieci Leon Knabit i Katarzyna Nosowska.

Trzy gazety, trzy wyjątkowe osoby. I wiele ważnych i mądrych słów.

Ks. Jan Kaczkowski. O życiu, walce z chorobą, oczekiwaniu na Wielkanoc. Ksiądz widziany oczami najbliższych. Pełen optymizmu, wiary i niegasnącego entuzjazmu. Gdy kupowałam “Twój Styl”, w którym znalazłam ten artykuł, ks. Jan już nie żył.

Ulubione w kwietniu

Ojciec Leon Knabit. Jedna z najlepszych rozmów, na jaką trafiłam w polskiej prasie kobiecej w ostanim czasie. O miłości, seksie, rodzinie, przemijaniu i śmierci. Rozmowa, z której bije niezwykłe ciepło, mądrość, dystans do siebie i ogomne poczucie humoru. I najważniejsze. Te słowa: Nikt nie jest byle jaki, bo każdy jest jakiś. Do zapamiętania, zapisania na ścianie, umieszczenia na tapacie w komputerze.

Ulubione w kwietniu

Kasia Nosowska. Uwielbiam ją. I tak samo chętnie słucham jej piosenek i tekstów jej autorstwa śpiewanych przez innych, jak i czytam wywiady, których udziela. W “Urodzie Życia” opowiada o relacjach z synem i partnerem, o relacjach z kobietami, o dorosłości. Wszystko oczywiście z typowym dla Kasi poczuciem humoru i tą mądrością, za którą tak ją cenię. Jeśli będziecie mieli okazję – przeczytajcie. Warto 🙂

Ulubione w kwietniu

Ulubione danie

O miejsce w ulubieńcach miesiąca konkurowała sałatka z tuńczykiem autorstwa mojego męża, koktajl z mango i banana, który uwielbia Lena, domowy chleb, który najlepiej smakuje jeszcze na ciepło z masłem i krem z brokułów, który ugotowałam, gdy nie miałam kompletnie pomysłu na to, co zrobić na obiad. I to właśnie on ostatecznie zwyciężył, bo stał się ulubioną zupą całej mojej rodziny. Jego przygotowanie jest banalnie proste, a składniki, których do tego potrzebuję to tylko ziemniaki, brokuły i cebula. Plus oczywiście woda, bulion w kostce i ewentualnie pestki słonecznika, które podprażone na patelni są idealnym dodatkiem do zupy, albo czosnkowa bagietka (najlepiej jeszcze ciepła). Polecam, bo jest smacznie, zdrowo, pożywnie i tanio 🙂

Ulubione w kwietniu

Na dzisiaj to wszystko. Lada moment na blogu pojawi się jeszcze podsumowanie miesiąca, w którym polecę Wam też ulubione wpisy z innych blogów. A tymczasem czekam na Waszych ulubieńców. Dajcie znać, jakie książki, kosmetyki, teksty, filmy, blogi, potrawy, miejsca zachwyciły Was w ostatnim czasie. I co z moich ulubieńców przypadło Wam do gustu.

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

17 thoughts on “Ulubione w kwietniu”

  1. Ale tam pięknie! W lato to dopiero będzie przyjemność spacerować czy opalać się w takim miejscu. Zupę krem z brokułu też bardzo lubię z przepisu jadłonomi – pycha!

  2. W kwietniu zachwycił nas Kaliningrad, rosyjska gościnność, typowe słodkości. Z blogów raczej nie odkryłyśmy nikogo nowego. Czekamy na podsumowanie miesiąca. Wszystkiego dobrego w maju. Z chęcią byśmy się wybrały w takie miejsce odcięte od cywilizacji.

      1. Np. coś ala bezy, zwane zefirami, batoniki z Alonką, sucharki o różnych smakach, chipsy krabowe, chociaż te nam nie zasmakowały, takie ciasteczka z potrójną galaretką. No i serki, przysmak naszych koleżanek 😉

  3. Przepiekne Twoje nowe okolice! Jak bardzo lubie “city life” tak bardzo tesknie za takim kontaktem z naturą.I mam nadzieje,kiedys,docelowo znajdę też takie moje miejsce na ziemi.A Tobie życzę bardzo szczesliwych chwil w Twoim nowym domu..czerp dobrą energię garściami z natury :)) pozdrawiam

  4. Krem z brokułów to również moje ulubione danie, a co do Waszej okolicy i tego magicznego miejsca – byłabym tam codziennym gościem. Uwielbiam takie spokojne i mało uczęszczane, wręcz dziewicze miejsca. Kontakt z naturą uwrażliwia człowieka na piękno tego świata… i kruchość życia. Zawsze dużo rozmyślam w tego typu miejscach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close