Tu i teraz – marzec 2017
Myślę, że po dzisiejszym wpisie z cyklu “tu i teraz” możecie wziąć mnie za wariatkę, którą wszystko cieszy, albo podejrzewać o branie jakiś dziwnych substancji poprawiających nastrój.
I wcale mnie to nie zdziwi! Ani trochę! Bo przecież to aż nie wypada, żeby być tak do wszystkiego pozytywnie nastawionym, cieszyć się pierdołami, nie narzekać i kończyć każdy dzień z tym samym uśmiechem, z którym witało się go rano.
Oczywiście zdarza się, że coś mnie zdołuje, zirytuje, wyprowadzi z równowagi. Ale nauczyłam się, żeby w takich chwilach dać sobie czas na uspokojenie i zamiast myśleć o tym, co negatywnie wpływa na nastrój i samopoczucie, zmienić tok myślenia na pozytywny. Okej. Stało się. Nie jest mi z tym dobrze. Szkoda, że tak wyszło. Ale przecież świat się na tym nie kończy. Nadal jest tyle dobrych rzeczy wokół mnie. Jestem zdrowa, mam wspaniałą rodzinę, dzieciaki dają mi codziennie tyle powodów do radości. Bywam zmęczona, urobiona aż po łokcie, wyskakują mi pryszcze na twarzy. Ale to nie jest powód do tego, żeby zmienić się w narzekającą, marudzącą i pozbawioną radości osobę. Taka bywałam kiedyś. Taka już dawno nie jestem. I taka nie chcę być.
A już teraz zapraszam na moje marcowe tu i teraz.
Oglądam
Jestem na serialowym i filmowym detoksie, bo ich oglądanie łączyłam z podjadaniem chipsów, orzeszków i innych smakołyków 🙂 Dlatego od marca nie oglądam nic, przez co też nic nie chrupię i jestem z tego powodu bardzo zadowolona! Ale mam na liście kilka filmów do obejrzenia, może w ten weekend zdecyduję się któryś z nich.
Czytam
Wczoraj przeczytałam książkę Matsa i Susan Billmarków “Naucz się żyć”. To bardzo ciekawy poradnik, w którym podobno można odkryć skandynawski sposób na szczęście. O tym, czy mi się to udało dowiecie się z recenzji książki jeszcze w tym tygodniu. Ale już dzisiaj mogę zdradzić, że ta książka jeszcze bardziej przekonała mnie do tego, by być właśnie “tu i teraz”, negatywne myślenie zastępować tym co dobre, akceptować siebie i być pewnym swojej wartości oraz swoich wyborów. Bo to one są dla nas zawsze najlepsze, a my sami jesteśmy wystarczająco dobrzy i lepsi już być nie musimy. Chociaż oczywiście możemy.
A w kolejce do przeczytania czeka “Food Pharmacy” autorstwa szwedek Liny Neterby Aurell i Mii Clase, do przeczytania której zachęciła mnie recenzja Marty -> klik!
Uczę się
Chciałabym w końcu napisać z czystym sumieniem, że uczę się norweskiego, ale…no cóż. Dlatego cieszę się, że odezwała się do mnie wczoraj Magda i zaproponowała, żebyśmy codziennie przez kilka minut uczyły się wspólnie za pośrednictwem FB. Mamy zacząć od wymieniania się słówkami. Zobaczymy, jak nam pójdzie. Na pewno będzie to jednak dobra motywacja, żeby codziennie popracować nad znajomością języka i zrobić malutki krok w jego kierunku.
Cieszę się
Ech…no tutaj mogłabym wymieniać i wymieniać 🙂
Cieszę się na pewno z tego, że jesteśmy zdrowi.
Ogromną radość sprawiają mi dobre słowa na temat bloga i mnie, które spływają do mnie w ramach akcji Share Week. Wczoraj, za sprawą Magdy i Eveliny byłam tak wzruszona i szczęśliwa, że aż łzy zakręciły mi się w oczach, a poziom hormonów szczęścia przekroczył normę chyba milion razy. Naprawdę niesamowicie miłym uczuciem jest wiedzieć, że ktoś docenia Twój trud i pracę włożoną w robienie tego, co sprawia ci przyjemność i jednocześnie jest bardzo ważnym elementem życia.
Jestem też ogromnie zadowolona z tego, że tydzień temu ruszyłam z wysyłką pierwszego newslettera, na który zapisało się już kilkaset osób! I już nie mogę się doczekać następnej środy, żeby wysłać kolejne Make Happy Day NEWS.
Jeśli chcecie się zapisać, bo jeszcze tego nie zrobiliście, zapraszam 🙂
Jestem dumna
Z tego, że udało mi się uporządkować moją dietę, zrezygnować ze słodkości i…zapisać na siłownię! Właśnie dzisiaj wybieram się na kolejny trening i już nie mogę się go doczekać.
Czekam
Tak najbardziej na bardzo ważnego maila. Będzie dotyczył czegoś, na czym dość mocno mi zależy i wiem, że jeśli nie wszystko pójdzie po mojej myśli, to jednak może popsuć mi trochę nastrój. Ale mimo to czekam i liczę na pozytywne wieści.
I na wiosnę czekam. Bo akurat dzisiaj pada śnieg 😉
A jak wygląda Wasze tu i teraz?
Kochana nie wypada i wstyd to ciągle marudzić i narzekać 😉
Bardzo mi się podoba twoje podejście do życia i ciągle szczęście. Oby tak dalej i jeszcze więcej! ?
O tak! Oby tak dalej i jeszcze więcej 🙂
Super ze masz takie podejscie! Ja tez tak chce! Jezeli to zasluga tej ksiazki to juz zamawiam, a jezeli nie to czekam na recepte pt. Przepis na szczesliwa i usmiechnieta zawsze ? wazne zebysmy zawsze myslaly pozytywnie 🙂 a co do norweskiego to odezwij sie na priv. ?
Kasiu, to nie jest takie trudne i pamiętaj, że wszystko jest w nas i naszej głowie 🙂 Odezwę się na priv, a recenzję książki znajdziesz we wczorajszym wpisie 🙂
Niech ten uśmiech nie schodzi z twarzy! 😉 Fajne podejście z tym detoksem od oglądania i chrupania:D
Prawda? Filmy zawsze zdążę nadrobić 🙂
Śnieg?! 😀 Biedna…
BTW, ja chcę dodać, że możesz się cieszyć, bo masz TYLE ŚWIEŻYCH KWIATKÓW. Codziennie rano wchodzę zobaczyć na IG jakiegoś tulipana u Olgi. Myślałby kto, że mieszka w zimnym kraju… 🙂
He he, no śnieg był chwilowy, już nie pozostał po nim nawet mały płateczek, a dostawy świeżych kwiatów mąż dostarcza 😀 Dobrze, że to tulipany, a nie maki 😀
Też uwielbiam Skandynawię. 🙂 I z tego, co się orientuję, norweski jest bardzo trudny do nauczenia, dlatego przyda Ci dużo pozytywnych emocji. 🙂 Pozdrawiam, koleżanko po blogerskim fachu. 🙂
No łatwy nie jest, ale uczyć się trzeba 🙂
Życzę w takim razie wytrwałości. 🙂
Moje tu i teraz już pewnie widziałaś a ja trzymam kciuki żeby mail mile zaskoczył:) no i oczywiście cała przyjemność po mojej stronie:*
Maila nadal nie ma i to chyba oznacza, że już nie będzie. Trudno 🙂