Sierpniowe tu i teraz
W ostatnim podsumowaniu miesiąca pisałam Wam o tym, że zastanawiam się nad wprowadzeniem kilku zmian na blogu. Przede wszystkim chciałabym trochę częściej dzielić się z Wami tym, co u mnie, jak się czuję, nad czym pracuję, co czytam itd. Dzisiejszy wpis jest pierwszym krokiem w kierunku tych zmian. Tu i teraz, to cykl wpisów zainspirowanych przez Kasię, polegającym na wybraniu kilku kluczowych zagadnień dotyczącym tego, co aktualnie się u nas dzieje oraz naszego samopoczucia i rozwinięciu ich we wpisie. A do tego, aby wprowadzić go u siebie zachęciły mnie wpisy Agnieszki i Natalii. Mam nadzieję, że ten cykl przypadnie Wam do gustu i już bez zbędnych wstępów zapraszam na moje pierwsze, sierpniowe tu i teraz.
Oglądam…
Nie jestem typem kinomanki, nie oglądam też tak popularnych ostatnimi czasy serialów. W piątek, korzystając z tego, że od 22.00 miałam wolny wieczór, obejrzałam jeden z filmów polecanych przez Was w komenatarzach do wpisu o filmach z wakacjami w tle. Wybrałam “Dziennik zakrapiany rumem” z fenomenalnym Johnnym Deppem i był to bardzo dobry wybór. A w ubiegłą, bardzo deszczową niedzielę, przez ponad trzy godziny oglądałam maraton “Przyjaciół” na Comedy Central.
Czytam…
Książkami, które ostatnio przeczytałam są “Pochłaniacz” i “Okularnik” Katarzyny Bondy. Pierwszą z nich czytałam w końcówce ciąży, drugą tuż po urodzeniu synka, podczas trwających nawet 2 godziny seansów karmienia. W tej chwili mam na szafce nocnej dwie książki. Są to “Ziołowy zakątek” Klaudyny Hebdy i “Slow life” Joanny Glogazy. Nie wiem jednak, kiedy uda mi się przeczytać przynajmniej jedną z nich, bo po aktywnych ostatnio dniach, zasypiam z ksiażką w ręku, po przeczytaniu zaledwie kilku stron.
Czuję się…
Bardzo dobrze. Jestem szczęśliwa i nie boję się używać tego słowa. W ostatnich dniach bywały wprawdzie gorsze momenty, gdy ze złości miałam ochotę się rozpłakać, ale nie wpłynęły one znacząco na ogólny stan mojego samopoczucia.
Bywają też dni, kiedy czuję się zmęczona. I takie, gdy mam poczucie, że mogłam zrobić znacznie więcej.
Potrzebuję…
Więcej czasu! Dni mijają mi jak szalone. Nie mam wystarczająco czasu na to wszystko, co chciałabym zrobić, przez co często wpadam w złość i jestem poirytowana.
Potrzebuję też uporządkować swoją dietę i rytm dnia. Muszę zadbać o regularność spożywania posiłków, przywrócić stałą porę wstawania i zasypiania. Jednak miesiąc z niemowlęciem w domu pokazuje, że nie będzie to wcale łatwe.
Potrzebuję też porządną kurtkę przeciwdeszczową, bo pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza. W piątek, po odprowadzeniu Leny do przedszkola, wróciłam do domu przemoczona do suchej nitki. Kurtka, którą mam nie poradziła sobie z norweskim deszczem.
Chciałabym…
Wrócić do biegania. Po bardzo długiej przerwie w aktywności fizycznej bardzo mi tego potrzeba. Póki co pozwalam jednak działać naturze, czekam na koniec okresu połogu i uprawiam spacerowanie z wózkiem 🙂
Chciałabym mieć też więcej czasu na pisanie, bo bardzo mi tego brakuje.
Jestem wdzięczna za…
To, co tu i teraz. Za podjęcie decyzji o przeprowadzce do Norwegii, za to, że jesteśmy tu razem – ja i moja rodzina. Za to, że jesteśmy zdrowi i mamy siebie. I za to, że wszystko dobrze się układa.
Cieszę się…
Ze zmian, które zaszły ostatnio w moim życiu.
I z tego, że już tak niewiele brakuje, by moja waga wróciła do tej sprzed ciąży.
Cieszę się też z tego, że jest sierpień, który jest moim ukochanym miesiącem. Jutro będziemy świętować z mężem 7. rocznicę bycia razem, za dwa tygodnie mamy też 6. rocznicę ślubu, a dzień później będę świętować swoje urodziny.
Czekam…
Na powrót lata i słońca. Lipiec nie był pogodnym miesiącem, sierpień też zaczął się byle jak. Podobno od środy ma być lepiej. Słonecznie i ciepło. Może jeszcze uda mi się założyć ulubioną spódnicę w malinowym kolorze i pojechać nad morze.
Czekam też na mamę, która po raz pierwszy odwiedzi mnie w Norwegii na początku września.
Tak właśnie wygląda moje sierpniowe tu i teraz. A co u Was? Dajcie znać, co aktualnie czytacie i oglądacie, co Was cieszy, na co czekacie. Koniecznie też napiszcie, czy podoba Wam się pomysł tego typu wpisów na blogu.
Czekam na wyjazd, zdecydowanie tego potrzebuję. Cieszy mnie, podjecie decyzji o nowym blogu. Mało czytam, a więcej piszę postów na blog. 🙂 Takie wpisy są bardzo fajne, sama u siebie rozważam taki.
Muszę Ci powiedzieć, że pisanie tego wpisu to była przyjemność, także polecam 🙂
Zdecydowanie jestem za takimi wpisami! 🙂 Ja powoli zaczynam odliczanie do naszego pierwszego wyjazdu nad morze w trójeczkę. ♥ Tu i teraz to hasło, które przyświeca mi każdego dnia. Odkąd jest z nami nasza córeczka, Lili każda minuta z nią jest dla mnie na wagę złota. I faktycznie uporządkowanie sobie planu zajęć przy maleństwie jest dość kłopotliwe, ale z perspektywy prawie czterech miesięcy zauważyłam, że z każdym kolejnym tygodniem idzie mi coraz sprawniej. 😀
Olu, to może rozpoczniesz taki cykl u siebie? Nawet nie wiesz, jaką przyjemność sprawiło mi pisanie tego wpisu 🙂 Kiedy wyjeżdżacie? Życzę słonecznej pogody 🙂
A wiesz, że chyba nad tym pomyślę! 😉 Dziękuję za inspirację. 🙂 Wyjeżdżamy w niedzielę, ale nad morze dotrzemy dopiero w połowie przyszłego tygodnia. Oby nie padało, to wystarczy na spokojne spacerowanie. 🙂 Dziękuję i pozdrawiam Cię ciepło.
Super. Twój tekst bije optymizmem. 🙂
Mam tylko nadzieję, ze ten optymizm nie jest przejawem naćpania oksytocyną i zostanie ze mną na dłużej 🙂
Dobre ubranie to podstawa w tych rejonach, wiem coś o tym. W tym roku już zaopatrzyłam się w kalosze i kurtkę p/deszczową 😉
Kalosze mam, a z kurtką czekałam do pozbycia się brzucha, więc już teraz mogę ruszać na zakupy 🙂
Hehe, ja w swoją już się ledwo dopinam 😀
A pora deszczowa dopiero sie zaczyna 😀
Dużo obchodów Was czeka, cudownie 🙂 u mnie wróciła energia i chęci do zrobienia czegoś więcej niż spania 😉 choć zdarzają się dni bez sił tak jak wczoraj. Wtedy sięgam po Mgłę Kai Malanowskiej która widziałaś na zdjęciu 🙂 buziaki dla Maleństwa-żarłoczka 🙂
Ten spadek energii, gdy jedyne na co masz ochotę to sen, jest okropnie męczący. Zwłaszcza, gdy głowa pełna pomysłów, także super, że ten etap już u Ciebie minął 🙂 Czekam na nowe wpisy na blogu! Buziaki!
Siły wróciły to i pomysłów więcej a co za tym idzie mniej czasu na pisanie 😉 ale jeśli wiem że czekasz to się zepnę <3 buziaki 🙂
Również muszę uporządkować swój dzień na nowo. Zaczęłam pracować i na razie trochę się gubię w dniach 😀 daję sobie miesiąc na wdrożenie się!
Zapowiada się u Ciebie jeszcze wspaniały sierpień, będzie co świętować 🙂 Ja czekam na wakacje, które będę miała na koniec września, a póki co staram się relaksować ile mogę i cieszyć…nawet tą brzydką pogodą 😀
świetne podsumowanie. I mi również przydało by się odrobinę więcej tego czasu !
Bardzo fajny pomysł na wpis. Może skusimy się na niego we wrześniu. Udanego pobytu z Mamą w takim razie!
Czego najbardziej sie obawialas, decydujac sie na przeprowadzke do Norwegii?
Na pewno tego, jak córka sobie poradzi z nauką języka, bo to ona najszybciej musi go sobie przyswoić – za rok rozpoczyna szkołę. I chyba trochę też tego, że będziemy tu zupełnie sami – bez rodziny, przyjaciół, znajomych. Ale te obawy były zupełnie niepotrzebne 🙂
A co sprawiło, że czujesz się pomimo tych obaw, teraz, kiedy tam mieszkasz tak dobrze? Dlaczefo uwazasz, ze te obawy byly niepotrzebne?
Myślę, że to, że mamy w sobie oparcie, a w naszym domu panuje taka atmosfera, że tęsknota i smutki nie mają tu miejsca. Trafiliśmy też na wspaniałych ludzi w naszym otoczeniu, z którymi już udało nam się zaprzyjaźnić, dzięki czemu już oswoiłam to miejsce, mam komu pomachać idąc na spacer, do kogo zajść na kawę i babskie pogaduchy i tak zwyczajnie serdecznie się uśmiechnąć, mijając gdzieś po drodze 🙂
To wspaniale! Gratuluje, to faktycznie bardzo pomaga:) Wladasz biegle norweskim?
Nie mówię po norwesku wcale 🙂
Porozumiewasz się w języku angielskim? A ci z Twoją działalnością zawodową? Przepraszam, że tak Cię wyoytuje, to dla mnie bardzo ciekawa sytuacja:) Tym bardziej, że podchodziłaś do niej jednak z oewnymi obawami:)
Też przeprowadzam się do Bergen i jestem przerażona. Mąż dostał tam pracę, więc zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę. Jednak najważniejsze jest dla mnie to, że będziemy razem z mężem, a nie na odległość 🙂