Rozpalone słońcem Elafiti Islands

Podczas tygodnia spędzonego w Chorwacji wybraliśmy się w rejs na piękne Elafiti Islands, czyli Wyspy Elafickie. Tworzą one Archipelag Elaficki i znajdują się na północny zachód od Dubrovnika. Zachwycona panującym tam klimatem, sielskością i spokojem postanowiłam, że kolejne śródziemnomorskie wakacje spędzimy właśnie na jednej z tych wysp.

Archipelag Elaficki tworzy 13 wysp, my jednak dotarliśmy na 3 z nich: Koločep, Šipan i Lopud. Taką wycieczkę po Elafiti Islands rekomendowali nam mieszkańcy Cavtat, czyli miasteczka, w którym spędzaliśmy nasze wakacje. Uznaliśmy, że trwający 8 godzin może być fajną przygodą i 1 czerwca o 9.30 rano wsiedliśmy na łódź. A schodząc z niej o 18 wiedziałam, że było za mało, za krótko i… wspaniale!

Elafiti Islands: Koločep

Pierwszą wyspą, na którą dotarliśmy była położona najbliżej Dubrovnika, niewielka wyspa Koločep. Jej powierzchnia wynosi 2,4 km² a długość linii brzegowej 12,8 km.

Po zejściu z łodzi i wyjściu z niewielkiej mariny poszliśmy na spacer wąską, pnącą się w górę uliczką. Był to kierunek przeciwny do tego, który wybrali pozostali uczestnicy rejsu i zaledwie kilka kroków od łodzi urzekła nas totalna cisza, przerywana tylko bzyczeniem owadów w mijanych ogrodach. A te ogrody…bajka! Wyglądające tak, jakby nikt się nimi nie zajmował, tak inne od uporządkowanych rabatek odsadzonych kolorystycznie i według terminu kwitnienia roślin. Piękne! Idealne na sielskie popołudnie. 100% natury, lawenda, maki, zioła, drzewa oliwne i winorośla. Niektóre ukryte za kamiennymi murami, w innych można było podejrzeć hamaki ukryte w cieniu altany.

Uliczka, którą spacerowaliśmy wyglądała, jakby nikt tam nie mieszkał, w tym sensie, że nikogo, poza parą turystów i sprzedawcą na rozstawionym tu straganie, nie udało nam się spotkać. Być może wszyscy byli akurat w pracy, albo skrywali się w tych pięknych ogrodach. Swoją drogą, zastanawiam się, z czego utrzymują się mieszkańcy tak małych wysp, gdzie pracują i czy nie muszą codziennie dopływać np. do Dubrovnika?

A wspomniany straganiarz….Młody chłopak, miły i otwarty, cierpliwie znosił naszą degustację lokalnych smakołyków i odpowiadał na pytania. A gdy już skończył nas obsługiwać, wsiadł na skuter i odjechał, zostawiając cały ten kram bez opieki i nadzoru 🙂

Na wyspie Koločep spędziliśmy godzinę, a kolejnym punktem naszego rejsu była rozpalona słońcem wyspa Šipan.

Elafiti Islands: Šipan

Šipan jest największą z wysp Elafickich. Jej powierzchnia wynosi 16,2 km², a długość linii brzegowej 29,4 km.

Wyspa Šipan wydała mi się być mniej kameralna niż Koločep. Więcej murów, więcej kamiennych zabudowań (na wyspie znajdują się aż 34 kościoły), więcej turystów i więcej słońca, którym nawet powietrze tu pachniało 🙂

Do dyspozycji na wyspie mieliśmy godzinę – ja wybrałam się na spacer z aparatem, a Rafał schował się z dziećmi w cieniu, nad wodą.

Podczas spaceru próbowałam dostać się do jednego z kościołów, które znajduje się przy marinie, ale zamiast tego wąską, kamienistą ścieżką dotarłam w miejsce, z którego można było zobaczyć część wyspy z góry.

Niestety nie udało mi się oddać tego widoku na zdjęciach, bo nie chciałam wchodzić do czyjegoś ogródka. Zeszłam więc tę samą ścieżką na dół i zrobiłam jeszcze kilka zdjęć.  A do kościoła ostatecznie nie dotarłam. Ale nie żałuję.

Kolejna część rejsu miała być ostatnim celem naszej podróży. Popłynęliśmy w kierunku wyspy Lopud, a rejs uprzyjemnił nam przepyszny obiad na statku. Już wcześniej z pokładowej kuchni wydobywały się takie zapachy, że czułam ssanie w żołądku, a to, co dostałam do jedzenia to było mistrzostwo! Przepyszne, aromatyczne, grillowane warzywa! Nigdy nie jadłam lepszych!

I podtrzymuję to, co napisałam we wpisie Chorwacja na własną rękę – był to najsmaczniejszy obiad, jaki zjadłam podczas tych wakacji.

Elafiti Islands: Lopud

Już dopływając na Lopud wiedzieliśmy, że to ta wyspa zachwyci nas najbardziej. I wcale nie z powodu pięknego klasztoru Dominikanów, który stoi na wyspie od 1482 roku!

Na wyspie jest piękna, piaszczysta plaża, a tuż przy niej znajdują się klimatyczne kawiarnie i knajpki. W jednej z nich o nazwie Palma wypiłam przepyszną kawę i zjadłam lody, które naprawdę dobrze smakowały. Bo chociaż i w Cavtat i w Dubrovniku lody były okej, to jednak szału nie robiły. A te zjedzone w Palmie na wyspie Lopud już tak.

Powierzchnia wyspy Lopud wynosi 4,37 km² a długość linii brzegowej 14,63 km. Poza zakonem Franciszkanów jest tu kilka zabytkowych kościołów, więc jeśli lubicie spędzać czas na zwiedzaniu takich miejsc, nie będziecie się tu nudzić. Ja tradycyjnie wybrałam spacer wąskimi uliczkami, ale wcześniej nie odmówiłam sobie kąpieli w lazurowej wodzie.

Na Lopud spędziliśmy ponad 4 godziny i to właśnie tutaj będziemy chcieli spędzić kolejne wakacje (o ile oczywiście wybierzemy się znowu do Chorwacji).

Elafiti Islands – ile to kosztuje?

Wyspy Elafickie zdecydowanie nas w sobie rozkochały i szkoda, że mogliśmy spędzić na nich tak mało czasu. Gdybym to ja miała decydować, zarządziłabym początek rejsu już o 6 rano, a wracała o 21. A najlepiej podzieliła pobyt na Elafiti Islands na 2 dni 🙂

Za rejs zapłaciliśmy 500 kun, czyli ok. 250 zł. W tej cenie mieliśmy zapewnione obiady (do wyboru była opcja wegetariańska, ryba i kurczak) oraz zimne napoje, w tym wino i wodę. Pod koniec rejsu kucharz częstował też gości lokalnym rarytasem, czyli rakiją. Cena, którą podałam za rejs to cena za 2 osoby dorosłe. Za Lenę też teoretycznie powinniśmy zapłacić, ale sprzedawca, u którego kupowaliśmy bilety, przymknął oko na to, że Lenka ma już skończone 6 lat.

Atrakcją rejsu było też opłynięcie sporej części Dubrovnika. A film z naszego pobytu w tym mieście możecie obejrzeć na Youtube.

Jeśli będziecie spędzać wakacje w Dubrovniku lub jego okolicach, zachęcam do wybrania się w rejs i odwiedzenia Elafiti Islands. To świetna atrakcja dla całej rodziny i super sposób na poznanie tych wyjątkowych zakątków Chorwacji. 

Przypominam, że planując podróże możecie skorzystać z mojej zniżki w Airbnb. Po rejestracji z mojego linka polecającego otrzymacie zniżkę 100 złotych na pierwszy pobyt w wybranym przez siebie mieszkaniu (ja dostanę wtedy 50 zł), a później polecając Airbnb znajomym, również będziecie zbierać zniżki na kolejne swoje podróże.

Dajcie znać, jak podobała Wam się moja relacja z pobytu na Wyspach Elafickich. A może ktoś z Was miał okazję już tam być?

Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnicie ten wpis swoim znajomym i przyjaciołom na Facebooku. I mam nadzieję, że nie muszę przypominać, jak bardzo cieszą mnie komentarze od Was ♥

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

7 thoughts on “Rozpalone słońcem Elafiti Islands”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close