Nie jestem mieszczuchem, który każdą wolną chwilę spędza na łonie natury. Oczywiście, bardzo cenię sobie kontakt z naturą, uwielbiam spacerować po lesie, zachwycają mnie letnie łąki i złocące się łany zboża. Większość życia mieszkałam na wsi, w otulinie Puszczy Knyszyńskiej. Kontakt z naturą i świeżym powietrzem miałam więc zawsze. W niedzielę postanowiliśmy jednak wybrać się na wycieczkę do Puszczy Białowieskiej. Przede wszystkim po to, by pokazać to miejsce Lenie.
Turyści odwiedzający Podlasie uznają Puszczę Białowieską i znajdujący się tam Rezerwat Pokazowy Żubrów za obowiązkowy punkt swoich wypraw. Mogliśmy się o tym przekonać już na drodze prowadzącej do Rezerwatu, gdzie poza autami mieszkańców województwa, było widać sporo samochodów gości z innych regionów Polski, z Niemiec, Holandii, czy Norwegii. Pogoda nam dopisała, było ciepło i słonecznie. Idealnie do spacerowania i robienia zdjęć. Zapakowałam do torby nowiutki aparat, miałam zamiar zrobić piękne zdjęcia na bloga i do rodzinnego albumu. Nie pytajcie więc o to, jaką miałam minę, gdy się okazało, że karta pamięci została w komputerze 🙂
Rezerwat, jak rezerwat. Zwierząt było mało, chyba poukrywały się w odległych zakamarkach w swoich zagrodach. Żubry, jelenie, wilki można spotkać też w naszym miejscowym ZOO, więc nie było jakiś wielkich ochów i achów. Nawet Lena kochająca zwierzęta i bardzo nimi zainteresowana, wolała biegać i śpiewać, niż je podglądać.
Dużo bardziej niż w rezerwacie podobało nam się na Szlaku Dębów Królewskich i Książąt Litewskich. Jest to ścieżka edukacyjna wytyczona wśród ogromnych i wiekowych dębów. Dęby noszą imiona królów Polski i książąt litewskich. Niektóre z nich mają po 500 lat i są tak ogromne, że ich objęcie jest niemożliwe. Na szlaku jest cicho i spokojnie, mamy tu już kontakt z prawdziwą puszczańską przyrodą, a nie tylko turystami mijanymi przy zagrodach zwierząt w Rezerwacie.
Bardzo przyjemnie spaceruje się też po parku, w którym znajduje się siedziba Białowieskiego Parku Narodowego.
Niedziela w Białowieży minęła nam bardzo przyjemnie, przede wszystkim dlatego, że spędziliśmy ją razem, z dala od komputerów, telewizji i miasta. Gadaliśmy, spacerowaliśmy. Było dużo śmiechu i zabawy. Lena wysprzątała też kawał lasu z liści zalegających na ścieżkach 🙂
Aby odkryć wszystkie uroki tego miejsca, warto wybrać się tam na dłużej, niż tylko na jeden dzień. W niemal każdym domu w Białowieży można znaleźć nocleg, jest też kilka restauracji i zajazdów, w których można zjeść. Myślę, że kiedyś wybierzemy się tam na weekend. Ominiemy Rezerwat, a czas będziemy spędzać przemierzając puszczańskie szlaki na rowerach.
Byliście w Białowieży?
A może planujecie w najbliższym czasie się tam wybrać?
Ciekawa jestem, jakie miejsca w swojej okolicy polecacie na takiej jednodniowe wyjazdy. Dajcie znać, dokąd warto się wybrać. Być może kiedyś tam zawitam.