Podsumowanie miesiąca: listopad i grudzień 2019

Zastanawiałam się, czy pisanie tego podsumowania ma jeszcze sens, w końcu za nami połowa stycznia. Uznałam jednak, że chcąc zachować ciągłość publikacji w cyklu podsumowań miesiąca, podsumowanie listopada i grudnia ukazać się musi. Zapraszam więc na krótkie podsumowanie tego, co działo się u mnie w ciągu dwóch ostatnich miesięcy minionego roku.

Podsumowanie miesiąca: listopad 2019

Listopad, który jest jednym z najmniej lubianych miesięcy w roku, mi minął zupełnie niepostrzeżenie. Byłam zajęta pracą, miałam sporo zleceń, do tego sprawy codzienne, dom, dzieci i tak jakoś zleciało, że nim się obejrzałam był już grudzień. Nie mam więc zbyt dużo do powiedzenia o tym, jaki był ten miesiąc, zwłaszcza, że był bardzo domowy i po prostu zwyczajny. Nie zrobiłam też zbyt wielu zdjęć, którymi mogłabym się tu z Wami podzielić, a jedynym wartym uwagi wydarzeniem z tego miesiąca był obiad zjedzony w restauracji Jamiego Olivera w Bergen. Odwiedziliśmy to miejsce z Rafałem przy okazji jednej z moich wizyt u lekarza i muszę przyznać, że byliśmy zachwyceni. Jamie’s Italian to włoska restauracja, więc naszym naturalnym wyborem były makarony. Ja zamówiłam ravioli ze szpinakiem i ricottą, Rafał zdecydował się na carbonarę. Porcje były sycące, smaki wyborne, makaron rozpływał się w ustach. Do tego pyszne ciasto na deser i idealna kawa. Wyszliśmy stamtąd najedzeni i w pełni usatysfakcjonowani.

Ostatni weekend listopada powitaliśmy ze śniegiem. Było go niewiele, za to w połączeniu ze słońcem zrobił wyjątkowy klimat i upiększył nasz szary, ponuro-jesienny krajobraz. Niestety, był to pierwszy i ostatni (póki co) śnieg tej zimy, chociaż w grudniu mogłam się jeszcze chwilę nim pocieszyć, ale już w innym miejscu, o czym za chwilę.

Podsumowanie miesiąca: grudzień 2019

Grudzień, w przeciwieństwie do listopada, był bardziej ciekawy, ale zaczął się fatalnie, o czym wiecie, jeśli obserwujecie mnie na Instagramie lub oglądaliście moje filmy na YouTube. Powitałam ten miesiąc ze wszystkimi objawami zakrzepicy żył głębokich w lewej nodze, która spuchła, zdrętwiała i zsiniała. Przypuszczenia, że to zakrzepica okazały się trafione, musiałam zostać w szpitalu i od 3 grudnia przyjmuję potężne dawki heparyny w zastrzykach, co nie jest ani przyjemne, ani komfortowe, biorąc pod uwagę to, że muszę kłuć się w okolicach ciążowego brzucha.

W międzyczasie okazało się też, że mam anemię, cały czas przyjmuję też insulinę na noc, co jest związane z cukrzycą ciążową, także takie kombo, dla osoby, która zawsze była zdrowa i miała wzorowe wyniki badań, to zdecydowanie za dużo. I chyba właśnie dlatego z taką niecierpliwością odliczam dni do porodu, bo liczę na to, że przynajmniej cukrzycę i anemię będę mogła pożegnać. Zakrzepica niestety będzie wymagała długotrwałego leczenia.

Komplikacje zdrowotne nie przeszkodziły mi na szczęście w cieszeniu się przygotowaniami do świąt i wyjazdu do Polski. Z perspektywy czasu myślę nawet, że to dzięki wizji zbliżających się świąt, nagrywaniu vlogmasów i myśl o pobycie w Polsce sprawiły, że cały ten stres związany z problemami zdrowotnymi był łatwiejszy do zniesienia.

Impreza mikołajkowa dla polskich dzieci organizowana przez stowarzyszenie Propter Familia

Jarmark bożonarodzeniowy w Bergen
Miasteczko z piernika w Bergen

Wyjazd do Polski zaplanowaliśmy na 15 grudnia. Lecieliśmy z lotniska TORP Oslo Sandefjord, do którego dojazd uprzyjemniły nam zimowe widoki. Momentami było naprawdę bajecznie!

Przed odlotem odwiedziliśmy jeszcze Magdę i jej rodzinę. Niestety żadna z nas nie była w najlepszej formie do robienia zdjęć, nie mam więc żadnej fotki, na której jesteśmy razem.

Czas w Polsce minął nam na przygotowaniach do świąt i sprawami związanymi z organizacją komunii Lenki. W międzyczasie udało mi się pojechać do Warszawy, gdzie miałam przyjemność spotkać się z Magdą, Agnieszką i Pauliną oraz zasięgnąć konsultacji u najlepszej fizjoterapeutki, czyli Pani Fizjotrener.

Pyszne wege jedzonko w Leonardo Verde

Zakupy w sklepie Mamy Ginekolog

W Białymstoku byłam na spotkaniu autorskim z Anią Trawką, autorką bloga Nebule, która właśnie wydała swoje książki dla dzieci. Spotkanie odbyło się w wyjątkowym miejscu – księgarni Trzy Kropki, którą polecam wszystkim rodzicom szukającym pięknie wydanych, mądrych i ciekawych książek dla dzieci.

Zagłębiając się w ofertę gastronomiczną Białegostoku odwiedziliśmy nieznane nam wcześniej miejsca:

Z drugiej strony rynku, czyli street food w wydaniu premium
Sweet Fit & Eat

A święta spędziliśmy spokojnie, domowo i rodzinnie:

30 grudnia wróciliśmy do Norwegii i to tutaj powitaliśmy 2020 rok.

Grudzień był więc dość intensywny i aktywny i pomimo moich problemów zdrowotnych, naprawdę dobry.

Co na blogu?

W listopadzie i grudniu na blogu ukazało się kilka wpisów, które chciałabym Wam teraz przypomnieć. Aby przejść do wpisu na blogu, musicie kliknąć w jego tytuł 🙂

Przeziębienie w ciąży – co może pomóc?

3 pomysły na szybkie dania i przekąski z kaszą w roli głównej

Katalog prezentów świątecznych 2019

Kosmetyki do włosów Anwen – jak się u mnie sprawdziły?

Karp z grzybami i kapustą – nie tylko na świąteczny stół

Ekologiczne środki czystości Seventh Generation – recenzja

Świąteczny sernik bez cukru z solonym karmelem daktylowym

W grudniu można było się ze mną spotkać też na Youtube, gdzie ukazało się 8 świątecznych vlogmasów, czyli filmów pokazujących nasze życie w grudniu i przygotowania do świąt. Jestem bardzo zadowolona z tego, że udało mi się je nakręcić i zmontować, cieszy mnie też ich pozytywny odbiór, który jest motywacją do tego, by częściej sięgać po telefon i coś tam kręcić.

Wszystkie filmy możecie obejrzeć tutaj:

I tym filmowym akcentem kończę to zaległe podsumowanie miesiąca (a raczej dwóch miesięcy) i zabieram za to, co tu i teraz, a Wam życzę udanego tygodnia i dobrej końcówki stycznia 🙂

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Zero waste w moim domu – sukcesy, porażki i 50 sposobów na to, by śmiecić mniej

Tossa de Mar – najpiękniejsze miasteczko na Costa Brava

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close