Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

Wiosną poczułam ogromną potrzebę wprowadzenia do swojej pielęgnacji nowych kosmetyków. Miałam ochotę na przetestowanie czegoś nowego i świeżego. Tym sposobem do mojej kosmetyczki trafiło wiele wartych uwagi kosmetyków naturalnych i wszystkie okazały się strzałem w 10. Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji twarzy, ciała i włosów i jednocześnie zachęcić do ich wypróbowania, bo to kosmetyki, które będą też idealne na lato.

Wprowadzając nowe kosmetyki do pielęgnacji skóry na wiosnę zależało mi na tym, żeby kosmetyki zaspokoiły moje potrzeby związane z jej pielęgnacją po zimie. Chciałam też, żeby miały lekkie i świeże zapachy, energetyczne opakowania, a w międzyczasie okazało się jeszcze, że muszą sprostać kolejnym wyzwaniom – coraz bardziej suchej skórze i przebarwieniom, które pojawiły się na twarzy. Jestem bardzo zadowolona, bo wszystkie nowe produkty okazały się kosmetycznymi hitami, co nie zdarzyło się już dawno i bardzo uprzyjemniły mi codzienną pielęgnację w ostatnich miesiącach.

Kosmetyczne hity tej wiosny w mini-recenzjach

Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

Organiczne kosmetyki BIOpha Organic to jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń kosmetycznych, jakie mnie ostatnio spotkało. Marka była znana mi już wcześniej, jednak pierwszy kontakt z jej produktami trochę mnie rozczarował. Tym razem stało się jednak inaczej i bardzo polubiłam się z kosmetykami, które widzicie na zdjęciu, czyli płynem micelarnym, kremem do rąk i dezodorantem w kulce.

O płynie micelarnym pisałam Wam już w ulubieńcach kwietnia i od tego czasu niewiele się zmieniło – nadal uważam ten płyn za jeden z najlepszych, jakie do tej pory używałam. Dobrze usuwa makijaż, oczyszcza skórę i przyjemnie odświeża. Nie podrażnia oczu (a wiele płynów micelarnych, w tym tych naturalnych niestety to robi) i jest bardzo, bardzo wydajny. Używam go od kwietnia i do tej pory ubyło jakieś pół butelki. A stosuję go nie tylko do zmywania makiajżu, ale też do odświeżania skóry. Podoba mi się skład tego płynu – w 96% oparty na składnikach pochodzenia naturalnego, dodatek łagodzącego rumianku i to, że jest praktycznie bezzapachowy. W kosmetykach do demakijażu zapach nie jest do niczego potrzebny, a poza tym – jak pewnie wiecie – substancje zapachowe mogą mieć działanie podrażniające, co nie jest fajne, gdy kosmetyk ma służyć do usuwania makijażu z oczu.

Nawilżający krem do rąk z olejem arganowym to moje kolejne, wielkie odkrycie kosmetyczne tej wiosny. Nie lubię kremów do rąk i jest to jeden z tych kosmetyków, których używam, bo muszę. Ale ten krem jest tak fajny, że pielęgnacja dłoni stała się prawdziwą przyjemnością. Ma bardzo delikatny i przyjemny zapach, bardzo dobrze się wchłania, nie pozostawia na skórze lepkiej powłoki i robi to, co dobry krem do rąk robić powinien – zmiękcza skórę, łagodzi podrażnienia, nawilża, likwiduje suche skórki, wygładza. Od kiedy zaczęłam stosować ten krem skóra na dłoniach przestała się przesuszać, nie swędzi i nie jest zaczerwieniona. A są to przypadłości, z którymi niestety często się zmagam.

Krem ma bardzo przyjemny skład, zawiera 98% składników naturalnych, ma certyfikat ECOCERT. Jego działanie pielęgnacyjne to zasługa aloesu, masła shea, oleju arganowego i oleju z pestek moreli. Krem nie zawiera parafiny, parabenów, silikonów, chloru i innych uważanych za szkodliwe składników. Nie był testowany na zwierzętach. Jak na krem do rąk ma też nietypową pojemność – aż 150 ml. Kosztuje 25 zł i jest dostępny w sklepie Ekodrogeria.pl. Dla mnie ten krem to prawdziwy kosmetyczny hit.

Ostatni z kosmetyków marki BIOpha Organic, o którym również muszę napisać przynajmniej kilka zdań jest ałunowy dezodorant o delikatnym zapachu granatu. Jest to kosmetyk bardzo łagodny, nie podrażnia skóry nawet wtedy, gdy stosuję go bezpośrednio po depilacji, no i dobrze spisuje się w swojej najważniejszej roli, czyli zapewnia odpowiednią ochronę przed nieprzyjemnym zapachem potu i przyjemnie odświeża. Skład tego dezodorantu to aż 99% składników pochodzenia naturalnego, z czego 20% pochodzi z upraw ekologicznych. To jeden z najlepszych eko-dezodorantów jakie stosowałam do tej pory. Tak, jak woda micelarna i krem do rąk, dezodorant jest dostępny w sklepie Ekodrogeria.pl.

Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

Nawilżający tonik do twarzy przeznaczony do pielęgnacji cery suchej i wrażliwej rosyjskiej marki ECLAB to kosmetyk, w którym jestem po prostu ZAKOCHANA! Już dawno żaden tonik do twarzy nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia, a jest to jeden z tych kosmetyków, które mam na łazienkowej półce zawsze, bo oczyszczanie, tonizowanie i nawilżanie skóry to podstawowe rytuały mojej codziennej pielęgnacji twarzy. Tonik nie zawiera alkoholu, parabenów, EDTA i SLS-ów. W jego składzie znajduje się natomiast woda morska, która łagodzi stany zapalne skóry, ekstrakt z różeńca górskiego neutralizujący wolne rodniki, oleje ze słodkich migdałów i dzikiej róży, które zmiękczają, nawilżają i wygładzają. Tonik ma piękny zapach, który bardzo przypadł mi do gustu, nie ściąga skóry i mam wrażenie, że naprawdę ją nawilża. Stosuję go codziennie rano przed nałożeniem na skórę kremu i wieczorem, jako drugi etap oczyszczania skóry. Już ubolewam, że butelka toniku jest do połowy pusta i na pewno kupię sobie kolejny.

Tonik ECLAB kupiłam w sklepie Triny.pl. Jego cena to ok. 11 zł za butelkę o poj. 200 ml.

Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

BIO serum do twarzy z witaminą C i morwą marki Orientana znalazło się w mojej kosmetyczce niedawno. Postanowiłam włączyć je do pielęgnacji, gdy na mojej twarzy pojawiły się przebarwienia. Są one oczywiście związane z ciążą i podobno po porodzie znikną, ja jednak wolałam nie czekać.

Serum, tak jak i wszystkie kosmetyki marki Orientana, to bogactwo naturalnych, roślinnych składników pielęgnacyjnych. Poza wspomnianą już witaminą C i morwą, zawiera też m.in. ekstrakty z aloesu i lukrecji. Ma przyjemną konsystencję lekkiego olejku, delikatny zapach, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustego filmu, którego bardzo nie lubię. Mam wrażenie, że po jego użyciu skóra niemal natychmiast staje się bardziej miękka, gładka i dobrze nawilżona. Jest też bardzo przyjemna w dotyku. Po 3 tygodniach używania (serum stosuję tylko na noc, bo witamina C nie bardzo lubi kontakt ze słońcem) zauważam też, że skóra wydaje się być bardziej promienna, a przebarwienia rzeczywiście stają się mniej widoczne.

Serum Orientana kupicie w wielu eko-sklepach, w tym oczywiście w sklepie Orientana.pl. Ja swoje zamówiłam w Triny.pl i zapłaciłam za nie 51 zł.

Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

We wpisie dotyczącym kosmetyków naturalnych, które polecam na wiosnę pisałam Wam o peelingu z nasionami ostropestu marki Vianek. Nie zdecydowałam się jednak na jego zakup, ze względu na to, że jest to peeling solny, a mam aktualnie problem z pękającymi naczynkami (ach ta ciąża…) i postawiłam na łagodniejszy peeling cukrowy z nasionami czarnuszki. I tak oto do mojej łazienki trafił kolejny kosmetyk idealny.

Nawilżająco-wygładzający peeling do ciała poza nasionami czarnuszki zawiera też olej z kiełków pszenicy i witaminę E. Jest gęsty, ma niesamowity niebieski kolor (to akurat zasługa dodatku barwnika) i bardzo przyjemny zapach. Jest delikatny dla skóry, nie należy to tzw. mocnych zdzieraków. Gdy zaczynam rozcierać go na wilgotnej skórze zmienia się w olejową emulsję, po zmyciu której skóra jest miękka, gładka, nawilżona i bardzo, bardzo przyjemna w dotyku. Uwielbiam takie peelingi! Opakowanie peelingu nie jest duże, bo to tylko 150 ml, jest to jednak kosmetyk wydajny i spokojnie wystarcza na kilka kąpieli. Wielki plus za to, że gęsta konsystencja peelingu nie przelewa się przez palce, peeling trafia więc tam, gdzie powinien, czyli na skórę, a nie na ściany i podłogę w kabinie prysznicowej 🙂

Za peeling zapłaciłam ok. 21 zł. Myślę, że bez problemu kupicie go w większość eko-sklepów z kosmetykami, w sklepie producenta, możecie też poszukać w aptekach i drogeriach, bo linia Vianek to kosmetyki przeznaczone do sprzedaży na rynku masowym. Ja swój peeling kupiłam w Triny.pl

Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji

Kolejne kosmetyczne hity w mojej wiosennej pielęgnacji to kosmetyki, które trafiły do mojej kosmetyczki przez przypadek. Pierwszym z nich jest szampon do włosów Organic Circle, który kupiłam już w Norwegii, podczas codziennych zakupów spożywczych. W jednym ze sklepów odkryłam całą serię tych kosmetyków, które jak widzicie na opakowaniu mają certyfikat ECOCERT, są tanie (za szampon zapłaciłam ok. 15 zł!), a ich składy pozbawione  są substancji zapachowych i alergenów. Kluczowym składnikiem występującym na samym początku INCI wszystkich kosmetyków jest aloes, który ma właściwości kojące, przeciwzapalne i nawilżające. Poza szamponem, który sprawdza się rewelacyjnie – dobrze oczyszcza skórę głowy, nie plącze włosów, nie podrażnia i odbija włosy u nasady, zaineteresowały mnie też żel do mycia twarzy i dezodorant ałunowy, które też na pewno kupię przy najbliższym uzupełnianiu kosmetyczki.

Balsam do ciała z olejem jojoba OMIA Laboratories kupiłam na kilka dni przed wyjazdem w Drogerii Natura. Akurat skończyło mi się mleczko BIO IQ, o którym pisałam w tym poście, a na zamówienia on-line było już za późno i to prawdziwy fart, że udało mi się kupić tak fajny kosmetyk z sklepie stacjonarnym.

Kosmetyki OMIA być może są Wam znane, ja sama wielokrotnie planowałam kupić sobie coś tej marki, ale ostatecznie zawsze mój wybór padał na coś innego. Teraz żałuję, bo ten balsam jest rewelacyjny. A raczej był, bo już go niemal zużyłam. A stosowałam go głównie do pielęgnacji brzucha. Balsam ma bardzo fajną, lekką konsystencję, nie pozostawia na skórze lepkiej i tłustej warstwy, szybko się wchłania, delikatnie i przyjemnie pachnie. Zawarty w jego składzie olej jojoba dobrze nawilża skórę, łagodzi swędzenie, regeneruje i wygładza. W składzie balsamu nie ma parafiny, silikonów, parabenów, glikolu propylenowego, synetycznych barwników. Balsam został też przepadany na obecność niklu, kobaltu i chromu, których nie zawiera i nie był testowany na zwierzętach. Nie pamiętam dokładnie ile kosztował, ale wydaje mi się, że zapłaciłam ok. 23 zł (ale trafiłam akurat na promocję).

I to już wszystkie moje kosmetyczne hity, które chciałam Wam zaprezentować. Chętnie poznam  też Wasze, jeśli więc jakiś kosmetyk szczególnie Was ostatnio zachwycił, napiszcie mi o nim.  Jestem też ciekawa, czy wśród moich poleceń są kosmetyki, które Was zainteresowały, albo te, które mieliście okazję już wypróbować?

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

Jak dbać o dłonie podrażnione częstym myciem i dezynfekcją? Skuteczne sposoby na regenerację przesuszonych dłoni

Wypadanie włosów. Jak sobie poradzić z tym problemem? Wcierki, pielęgnacja, dieta, suplementacja.

Dobre kremy z filtrami do twarzy, ciała i dla dzieci – ponad 60 propozycji z polskich sklepów

10 thoughts on “Kosmetyczne hity mojej wiosennej pielęgnacji”

  1. Ze wszystkich firm, które przedstawiłaś, kojarzę tylko Vianek, z osiedlowej apteki. Zawsze zastanawiało mnie, czy dezodorant organiczny, faktycznie jest skuteczny. Muszę to sprawdzić na własnej skórze. W ogóle świetnie się wstrzeliłaś z tym postem, bo właśnie przerzucam się na pielęgnację organiczną. Chcę zobaczyć, czy moja skóra poczuje różnicę. Do tej pory stosowalam tylko kosmetyki z Organique i jeszcze jakiejś firmy naturalnej (nie pamiętam nazwy).

    1. Moja skóra dość szybko odczuła różnicę po zmianie pielęgnacji – zniknęły podskórne krostki na ramionach i plecach, twarz się oczyściła, a skóra na głowie przestała swędzieć. Obyło się przy tym bez jakiś drastycznych skutków ubocznych, o których często słyszę, czyli np. całej twarzy wysypanej pryszczami, co jest efektem oczysczania się skóry z toksyn. Mam nadzieję, że u Ciebie ta zmiana będzie równie pozytywna i kosmetyki organiczne wpiszą się do Twojej pielęgnacji na stałe 🙂 Powodzenia!

  2. Z ECLAB (tudzieć ECOLAB) miałam balsam do ciała, który pachniał nieziemsko. Dostałam go w prezencie od koleżanki i długo mi służył. Chętnie sięgnę po BioPha i Vianek, jeszcze nie miałam z nimi okazji się zbliżyć 🙂 Osobiście używam teraz płynu micelarnego z lipy marki Sylveco i ałunowego dezodorantu z Avebio. Lubię też wodę różaną z Ministerstwa Dobrego Mydła.

    1. Z nazwą ECLAB (ECOLAB) jest niemałe zamieszanie. Okazało się, że nazwa jest prawnie zastrzeżona przez jakąś amerykańską firmę i rosyjski producent kosmetyków używa jej bezprawnie. Polskie sklepy chcąc sprzedawać kosmetyki tej marki i nie płacić kary za niezgodne z prawem używanie nazwy muszą więc kombinować i stąd takie kwiatki, jak EC LAB, EO LAB itd. 🙂 A kosmetyki są naprawdę fajne! Bardzo interesuje mnie zwłaszcza seria dla maluszków. Lipowy micel z Sylveco miałam, ale zdecydowanie lepiej służył mi lawendowy z Biolaven i ten, o którym piszę w tym poście micel z Biopha. Jestem ciekawa, jakie będą Twoje odczucia związane z kosmetykami tej marki.A MDM – czy jest coś, co wychodzi z pracowni tych dziewczyn, co jest niefajne? 🙂

  3. Słyszałam już pozytywne opinie o marce Vianek (zresztą logo mają tak urocze, że kto się oprze, no kto?), ale nie używałam żadnych kosmetyków. Tonik mnie zaciekawił, bo zazwyczaj nikt nie zachwala aż tak tych kosmetyków :> Ja aktualnie używam ziajki ogórkowej, mój faworyt. Ze znalezieniem kremu idealnego u mnie najgorzej…

    1. Ja ostatnio znalazłam idealny krem dla siebie – jest dziełem mojej koleżanki 🙂 A z gotowych kosmetyków kusi mnie bardzo nowość z Make Me Bio – lekki krem nawilżający z SPF 25. Myślę, że może być naprawdę spoko 🙂 A Ty jakiego kremu szukasz?

      1. Mam cerę skłonną do błyszczenia, ale muszę ją nawilżać, bo inaczej już po dwóch dniach robi się sucha… A więc nawilżającego w sumie 😉 Chwilowo ratuje mnie ziajka arganowa do cery suchej, ale dlatego, że po innych są skórki/piecze mnie, a po niej jest jakotako. Masę kremów próbowałam przez ostatnie lata i nic na dłużej nie znalazłam. Ale Make me Bio chętnie przetestuję, ciekawi mnie działanie aloesu, dzieki za polecenie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close