Happy Week, czyli szczęśliwe podsumowanie tygodnia #9 i #10
Sama nie wiem, jak to się stało, ale w ubiegłym tygodniu gdzieś mi umknęło podsumowanie tygodnia. Dzisiaj nadrabiam więc zaległości i zapraszam na Happy Week #9 i #10.
Nie martwcie się. To, że podsumowanie będzie z dwóch tygodni, nie znaczy, że będzie dłużej niż zwykle. Będzie za to więcej zdjęć, niż tekstu.
Happy Week, czyli szczęśliwe podsumowanie tygodnia
To, od czego chcę zacząć, to podziękowania dla Was! Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, które pozostawiacie pod moimi wpisami, za każde odwiedziny i wyrazy sympatii. Rozpoczynam właśnie trzeci miesiąc blogowania i dzięki temu, że wiem, że moje teksty nie giną gdzieś w czeluściach internetu, mam coraz większą motywację, do tego, żeby pisać. Łapię się też już na tym, że cały czas myślę nad nowymi tematami wpisów i zapisuję gdzie się da wszystkie pomysły. Póki co, mam tych pomysłów tyle, że przez najbliższe miesiące będziecie mieli co czytać, obiecuję 🙂 Obym tylko nadążała z pisaniem 🙂
Pozostając w temacie blogowania. W Happy Weeku nie mogę pominąć mojego wyjazdu na See Bloggers. Wprawdzie mogliście już zapoznać się z moją relacją z tego wydarzenia (a jeśli nie, to możecie zrobić to teraz: See Bloggers, czyli po co ja do tej Gdyni jechałam?), ale napiszę jeszcze raz – kto nie był, a bloguje, niech żałuje 🙂 Nie mogę też nie wspomnieć o tym, jak ważny był dla mnie ten wyjazd ze względów osobistych. Po raz pierwszy, od 4,5 roku, miałam 3 dni tylko dla siebie! O tym, ile to może znaczyć, będzie wiedziała każda matka 🙂 Poza tym czas spędzony w podróży przypomniał mi o tym, jak bardzo lubię podróżować i jak mi tego brakuje. Zdałam sobie sprawę z tego, że utknęłam na kilka lat w domu i uwierzyłam w to, że bycie matką mnie ogranicza, a jak już gdzieś jechać, to najlepiej wygodnym samochodem z klimatyzacją, z dzieckiem w foteliku i walizką w bagażniku. To musi się zmienić i się zmieni! Właśnie planuję kolejny wyjazd, tym razem w towarzystwie córki i pewnie za kilka dni dam Wam znać, dokąd mnie poniosło.
A właśnie! Ważne wydarzenie z mojego życia rodzinnego. Lena straciła pierwszego zęba! Akurat jak mnie nie było. Na szczęście zdążyłam wrócić do domu przed przyjściem wróżki zębuszki 🙂
Ostatnie dwa tygodnie to też czas wielu towarzyskich spotkań i przecudownych chwil spędzonych w rodzinnym gronie. Przeprowadziliśmy też przyjemną metamorfozę z naszym salonie, a na ten tydzień zaplanowałam kilka zmian w pokoju córki. Niestety mąż już wyjechał, więc znowu zostałyśmy same na placu boju. Te nasze rozstania nie należą do przyjemnych i nigdy takie nie będą, pozostaje nam więc tylko z entuzjazmem odliczać dni do kolejnego spotkania i cieszyć się wspomnieniami z każdej wspólnie spędzonej chwili.
W ramach wakacyjnego odkrywania nowych smaków, zjadłam przepyszną sałatkę z karmelizowanym burakiem, serem feta i migdałami. Już teraz wiem, dlaczego wszyscy tak się burakami w sałatkach zachwycają! Na sałatkę wybrałam się do Baristacji, której mieszkańcom Białegostoku pewnie nie trzeba przedstawiać. A tym, którzy się do Białegostoku wybierają, radzę zapisać sobie tą nazwę i adres Sienkiewicza 7. Napijecie się tam pysznej kawy, zjecie wspaniałe ciasto, oryginalne sałatki i jajecznicę przyrządzaną na kilka sposobów. Moja sałatka kosztowała 15 zł i była to porcja, która w zupełności zastąpiła mi obiad.
A w domu uszczęśliwiłam moich łasuchów słoneczną tartą z brzoskwiniami. W tym tygodniu możecie spodziewać się wpisu z przepisem.
I tym pysznym akcentem kończę szczęśliwe podsumowanie tygodnia. Mówiłam, że będzie krótko? 🙂
Koniecznie dajcie znać, co u Was! Humory dopisują? Co dobrego wydarzyło się ostatnio w Waszym życiu?
Pozdrawiam i ściskam,
Olga
A zdjęcie córki i męża to chyba z plaży miejskiej w Olsztynie? 🙂 Gotowałam i piekłam tam pół roku w jednej z kanjpek 🙂
Tak 🙂 Jestem zauroczona tym, jak plaża się zmieniła! Olsztyn w końcu ma reprezentacyjną plażą nad jednym ze swoich jezior, której tak bardzo brakowało 🙂
Nic nie ma piekniejszego niz usmiech ;))) Twoja tarta tez wyglada wysmienicie!
Dziękuję 🙂 A tarta też dobrze smakuje 🙂
Sałatka wygląda przepysznie! Uwielbiam połączenie kolorów buraka, sałaty i fety, wszystkie te składniki cudnie się razem komponują :). Jeszcze nigdy nie byłam w Białymstoku i niestety nie miałam okazji spróbować takiej sałatki, ale może uda mi się odtworzyć ją w domu, zwłaszcza że buraczki z ogródka są akurat do zrywania ;).
Ja też będę próbowała zrobić tą sałatkę sama 🙂
Straszne to jest! Znaczy się, nie wpis, bo jest świetny, ale ja codziennie muszę trafić na wpis z świetnym fotkami jedzonka, gdy jestem głodny 😀 Tradycja taka… Ale sałatka absolutnie nie na mój apetyt, tylko na nieudolną próbę oszukania go 😉
Tarta z brzoskwiniami – już stoję w kolejce po przepis 🙂
OK, w takim razie szykuję wpis z przepisem na tartę 🙂
Trzeci miesiąc blogowania? A myślałam, że trzeci rok:) Pozdrawiam!
Wow! Serio? Dlaczego? 🙂
Byłaś w Gdyni, fajnie i lekko piszesz – oto te powody:) Ja też jestem początkująca, za mną 5 miesięcy:)
Na See Bloggers zostałam zaproszona po 4 tygodniach blogowania, zgłoszenie wysyłałam, gdy blog miał 2 tygodnie. Do dzisiaj uważam, że musiał to być szczęśliwy traf i blog został po prostu wylosowany 🙂
No i cudownie;)
Cześć 🙂 Pochodzę z Białegostoku i przy kolejnych odwiedzinach rodziny na pewno skusze się na buraczkowy specjał <3 Happy ma dużo szczęścia 🙂 tak 3maj. P.S. Tarta wygląda obłędnie 🙂
Tylko podziel się wrażeniami, jak smakowała 🙂
A więc to o tę sałatkę z karmelizowanym burakiem chodziło!:) Powiem szczerze, że nie zapłaciłaś za nią dużo, z czym ja się spotkałam.
To prawda, cena za sałatkę w porównaniu z jej walorami smakowymi jest naprawdę niska. Wcześniej w tym samym miejscu jadłam sałatkę z wędzonym łososiem (było go naprawdę dużo), z melonem, szpinakiem i prażonymi pestkami dyni i zapłaciłam za nią tyle samo 🙂