Ciążowe dolegliwości i sposoby na ich złagodzenie

Mówi się, że każda ciąża jest inna, a ja właśnie tego doświadczam. Gdyby w pierwszej ciąży ktoś zapytał mnie o ciążowe dolegliwości, usłyszałby o zgadze i pojawiającej się od czasu do czasu niestrawności. Ale gdy ktoś zapyta mnie o nie teraz, wyrecytuję pełną listę. I o ile w pierwszej ciąży nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby narzekać na samopoczucie, tak teraz mam do tego wiele powodów. Oczywiście dzielnie walczę z towarzyszącymi mi dolegliwościami, dobry humor przede wszystkim. Są jednak takie dni, gdy za sposoby, które pomogłyby mi  złagodzić ciążowe dolegliwości dałabym naprawdę dużo.

Przeszukałam już niemal cały internet i nadal nie znalazłam sposobów, które ulżyłyby w ciążowych dolegliwościach tak na 100%. Nawet jeśli coś pomaga jednego dnia, kolejnego jest już nieskuteczne. Bywa też tak, że to, co pomaga w złagodzeniu jednej z dolegliwości, nasila odczuwanie drugiej. Pewnie rozczaruję tych, którzy myślą, że ciążowe dolegliwości trwają tylko przez pierwsze 12 tygodni, bo moje zmagania trwają już prawie 20. I nawet gdy zaczyna mi się wydawać, że już jest lepiej, szybko się okazuje, że znowu się pomyliłam 🙂

Z czym muszę zmagać się najczęściej? Poza ciągle odczuwanym zmęczeniem i sennością, towarzyszą mi zgaga, niestrawność, mdłości, zawroty głowy, zaparcia, ból brzucha. Jest też oczywiście częste bieganie do toalety, czasami zdarza mi się odczuwać ból pachwin, czy ból pleców, ale wiem, że akurat te dolegliwości będą dopiero się nasilać. I mam wrażenie, że i tak nie będą dokuczać tak bardzo, jak te od strony układu pokarmowego.

Sposoby na złagodzenie ciążowych dolegliwości

Mdłości. W pierwszej ciąży zdarzyło mi się odczuć mdłości tylko kilka razy. Tym razem towarzyszą mi od samego początku i pojawiły się jeszcze zanim dowiedziałam się o ciąży. Był to dla mnie jasny sygnał, że coś się dzieje i że tym czymś może być właśnie ciąża 🙂 Na szczęście ani razu nie towarzyszyły im wymioty, chociaż bywały takie dni, gdy wydawało mi się, że akurat wymioty mogłyby mi w końcu ulżyć.

Za mdłości w ciąży odpowiadają oczywiście hormony. Szaleją w naszym organizmie, nasilają swoje działanie, a my cierpimy. I nie tylko rano, ale często przez cały dzień.

Pierwszym, co zrobiłam w ciąży było odstawienie kawy, po której czułam się źle. Bardzo źle. Kawa nasilała odczuwanie mdłości, podobnie, jak owsianka na mleku. Z niej również musiałam zrezygnować na jakiś czas, później odkryłam, że owsianka na wodzie też jest super. Po niemal każdym posiłku czułam się źle. Było mi słabo, kręciło się w głowie, robiło mi się niedobrze. I jeszcze to okropne, męczące odbijanie…Dobrze czułam się chyba tylko po jabłkach, na które miałam niesamowity apetyt.

Jak sobie radziłam z mdłościami? Przede wszystkim piłam dużo wody. Pomocna okazała się też zielona herbata. Starałam się jeść małe porcje, ale sięgałam po jedzenie dość często, bo mdłościom towarzyszył też nasilony apetyt – niemal przez cały czas czułam się głodna! Nie jadłam słodkości i mocno przyprawionych potraw (za którymi i tak nie przepadam). Pierwszy posiłek jadłam dosłownie w kilka minut od wstania w łóżka, a po posiłku szybko do łóżka wracałam. Nic mi tak nie pomagało i nadal bardzo pomaga, jak leżenie na lewym boku. Jeszcze bardziej doceniłam też spacery. Wychodziłam z domu zlana potem, kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Kilka minut na świeżym powietrzu wystarczało, żeby wszystko wracało do normy, a do mnie całkiem dobre samopoczucie. Starałam się też (i nadal muszę to robić) unikać jeżdżenia komunikacją miejską, nie chodzę po zatłoczonych sklepach i unikam dużych skupisk ludzi, bo niestety zapachy nadal powodują mdłości. Z używania ulubionych perfum też na razie zrezygnowałam. Nadal nie mogę też używać past do zębów o bardzo intensywnym smaku. Za to miętowa guma do żucia, o dziwo, łagodzi mdłości.

W tej chwili nie odczuwam już mdłości codziennie, ale też nie mogę powiedzieć, że już mi w ogóle nie dokuczają. Pojawiają się zdecydowanie rzadziej, za to ustąpiły miejsce zaparciom, niestrawności i zgadze.

Zgaga była zmorą mojej pierwszej ciąży i teraz już też zaczyna dawać o sobie znać. Nigdy, poza ciążą mi nie dokuczała, dlatego traktują ją jako typowo ciążową dolegliwość. Sposobów na złagodzenie zgagi jest podobno wiele. U jednych sprawdza się picie coca-coli (sprawdziłam w pierwszej ciąży – działało przez 2 tygodnie), u innych picie mleka (to też działanie pozorne i krótkotrwałe. Mleko zobojętnia kwas, który cofa się z żołądka do przełyku i rzeczywiście łagodzi pieczenie w przełyku. Jednak mleko może też pobudzać wydzielanie soku żołądkowego i zgagę nasilać). Na wielu forach internetowych czytałam też o tym, że pomaga picie mięty, które korzystnie wpływa też na łagodzenie mdłości i nudności. Ale trafiłam też na informacje, że mięty w ciąży pić nie można (zwłaszcza w pierwszym trymestrze), bo może wywołać poronienie, a w późniejszej ciąży przedwczesny poród.

Tym, co na pewno pomaga zapobiegać zgadze jest odpowiednia dieta. Ma być przede wszystkim lekkostrawna, bez tłustych, smażonych i mocno przyprawionych potraw. Ja muszę unikać też słodyczy, które niemal natychmiast wywołują zgagę. Pomaga też dokładne przeżuwanie potraw, jedzenie często, ale w małych ilościach i nie przejadanie się. Wczoraj właśnie odczułam, co może oznaczać zjedzenie jednej kanapki za dużo. Zgaga skutecznie zepsuła mi cały wieczór, który miałam sobie podzielić na spokojną pracę i relaks (Lena pojechała na noc do babci). Skończyło się jednak tak, jak się skończyło. Ze szklanką mleka przy łóżku i wieczorze spędzonym na kanapie, w mojej ulubionej pozycji leżącej, czyli na lewym boku.

Przy dokuczającej zgadze trzeba też uważać na sposób wykonywania codziennych czynności. Zginanie się, nachylanie, naciskanie na brzuch, długie siedzenie w jednej pozycji zdecydowanie zgadze sprzyjają. Podobnie, jak noszenie za ciasnych spodni, zbyt obcisłej bielizny i koszulek.

Z zaparciami radzę sobie różnie. Raz z większymi, innym razem z mniejszymi sukcesami. Piję dużo wody, jem duże ilości produktów zawierających błonnik pokarmowy, jabłka i rodzynki. Staram się, jak najczęściej jadać jogurt naturalny, piję mleko i zieloną herbatę. Pieczywo oczywiście pełnoziarniste. I mało cukru. I chociaż jest to dieta, która powinna rozwiązać problemy z zaparciami (ba! one nawet nie powinny się pojawić), to jednak są. I bywają bardzo dokuczliwe. Wywołują ból brzucha i spore uczucie dyskomfortu ze strony układu pokarmowego. Towarzyszy im niestrawność i nienajlepsze samopoczucie. Ostatnio zdarzają się na szczęście coraz rzadziej i mam nadzieję, że uda mi się w końcu o nich zapomnieć. Zaparcia w ciąży bywają bowiem dość niebezpieczne. Nie tylko przyczyniają się do gorszego samopoczucia i szybszego przyrostu masy ciała, ale też mogą rozwinąć chorobę hemoroidalną. A o tej dolegliwości po ciąży nie da się niestety zapomnieć.

Senność i uczucie ciągłego zmęczenia najbardziej dokuczały mi w pierwszych tygodniach ciąży i nie było ratunku – trzeba było się położyć i spać 🙂 I jest to chyba najbardziej skuteczny sposób na tą ciążową dolegliwość. Do popołudniowych drzemek przyzwyczaiłam się już zresztą na tyle, że codziennie staram się wygospodarować czas na przynajmniej taką 15-minutową. Wieczorem kładę się do łóżka zdecydowanie wcześniej niż przed ciążą, o wieczornej pracy nie ma mowy. I gdy nie muszę, nie nastawiam budzika. Odpoczynek jest teraz bardzo ważny, bo wiem, że mój organizm pracuje jak szalony, dziecko intensywnie się rozwija i potrzebuje do tego energii, którą łapie oczywiście ode mnie. Bywają takie dni, gdy odczuwam ogromne zmęczenie, ale winię za to nie tylko ciążę, ale też pogodę i wahania ciśnienia oraz małą aktywność fizyczną. Od połowy grudnia Lena łapie infekcję za infekcją i praktycznie nie wychodzimy z domu. Moja aktywność ogranicza się jedynie do wyjścia do najbliższego sklepu spożywczego, albo na kolejną wizytę w przychodni…I chociaż staram się ćwiczyć w domu, to jednak czuję ogromny deficyt braku ruchu na świeżym powietrzu.

Ciążowe dolegliwości mogą nam nieco uprzykrzyć ten wyjątkowy czas oczekiwania na dziecko. Dlatego warto szukać skutecznych sposobów, które pomogą je nieco złagodzić i nauczyć się z nimi żyć. Oczywiście nie wszystko to, co sprawdza się u innych, będzie sprawdzało się też u nas, bo jednak każda z nas inna. Tak, jak i każda ciąża jest inna. Na szczęście w większości przypadków ciąża trwa 9 miesięcy, a o towarzyszących jej dolegliwościach zapominamy niemal natychmiast po porodzie. 

Z jakimi ciążowymi dolegliwościami musiałyście się zmagać? Jakie sposoby na ich złagodzenie się u Was sprawdziły, a które nie zdały egzaminu? 

Zachęcam do udostępnienia wpisu innym. Możecie to zrobić na Facebooku, Twitterze i w Google+. Za każde udostępnienie pięknie dziękuję 🙂

Olga

Cześć! Nazywam się Olga Pietraszewska i jestem autorką tego bloga. Interesuję się wszystkim, co jest związane z szeroko pojętą tematyką zdrowego stylu życia oraz naturalną pielęgnacją, której od kilku lat jestem wielką pasjonatką. Na blogu dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami związanymi z tą tematyką, chcąc w ten sposób zainspirować swoich czytelników do wprowadzenia zmian w ich życiu oraz trochę tę drogę ułatwić. Przy okazji staram się też stworzyć w tym miejscu przyjazną i miłą atmosferę, tak, żeby blog Make Happy Day był tym, na który chce się wracać.

Może Ci się spodobać

20 rzeczy dobrych dla zdrowia, które możesz zrobić jesienią

50 powodów, dla których warto polubić jesień

Naturalne antybiotyki, które mamy w kuchni + przepis na super syrop na odporność, kaszel i przeziębienie

Olej z czarnuszki – naturalny sposób na lepszą odporność i piękniejszą skórę

12 thoughts on “Ciążowe dolegliwości i sposoby na ich złagodzenie”

  1. Gratulacje Olu ♥
    U mnie była tylko i wyłącznie senność x 3 🙂 O ile w pierwszej ciąży mogłam bezkarnie spać ile wlezie, to przy dwóch następnych było to nieco kłopotliwe, aczkolwiek, dobra organizacja dawała szansę na co najmniej 8 godzin zdrowego snu 🙂

  2. Chroniczna bezsennosc, zespół niespokojnych nóg w skali 10/10 i wyżej, mdłości i absolutne obrzydzenie do jedzenia i picia przez 6 miesięcy, wypadanie włosów, gromadzenie wody, żylaki sromu i wchłanianie endometriozy w sposób nieopisanie bolesny i paralizujacy zupełnie czynnośc chodzenia (nawet do toalety), migrena w stopniu gigant (czyt. Ból klasterowy że swiatlowstretem i nieslychamym cierpieniem z powodu najmniejszych odgłosów) przez kolejnych 6. miesięcy, duszności, zniszczona tarczyca w 3 tygodnie czego skutkiem było przytycie +10 kg w miesiąc między zdiagnozowaniem a podaniem pierwszego leku (3. miesiąc ciąży) zaznaczam że przy niedozywieniu spowodowanym brakiem jedzenia i picia (pierwszy trymestr 10+ niezły falstart…) A to wszystko tylko w pierwszych 2. trymestrach. Teraz w trzecim trymestrze dla odmiany wykrycie cukrzycy ciążowej jako powiklanie nieodkrytej na czas tarczycy, zatem rygorystyczne dieta i glukometr, dużo ćwiczeń żeby uniknąć insuliny a przy rozpierajacym bólu w kroczy i rwie kulszowej to jest dramat, rozejscie spojenia łonowego i rozsadzanie pochwy przez żylaki sromu towarzyszące temu zapalenie żył, cholernie bolesna sprawa, przepuklina krocza, bolesna rwa kulszowa i nawracajaca infekcja zatok. Na pewno coś pominęłam… Oprócz tego ciąża zagrożona, dziecko w poprzek, za mało wód płodowych, sterydy w zastrzykach, groźba śmierci dziecka przez niedotlenienie. To chyba na tyle obecny trymestr. Jeszcze 3 tygodnie do rozwiązania. Współczuję dolegliwości ale uwierz mi może być gorzej, a najgorzej jest w ogóle utracić dzieciątko, jak ja swoją pierwszą ciążę. Nic nie jest zatem tak trudne do zniesienia o ile tam Ktoś jest nadal i liczy na nas, a jest dla kogo wytrwać to wszystko:) powodzenia!:*

    1. Zdaję sobie sprawę z tego, że ciąże są różne i każda z nas zmaga się z różnymi dolegliwościami. Jednej dokuczają bardziej, innej mniej. Są też ciąże, które mijają zupełnie niezauważone, bo przyszła mama czuje się świetnie i takie, które wymagają spędzenia 9 miesięcy w łóżku albo i na oddziale patologii ciąży. I dlatego absolutnie nie narzekam na swoje samopoczucie. A Tobie życzę wytrwałości. Dużo już zniosłaś, przed Tobą ostatnia prosta. Trzymam kciuki, żeby ułożyło się jak najlepiej :*

  3. Wiedziałam że poruszysz ten temat! Jako młoda mamuśka chętnie będę czytała także twoje przyszłe posty na temat rodzicielstwa, jeśli zdecydujesz się na takie oczywiście. Ja w ciąży byłam śpiochem (normalnie raczej nie jestem). I to moja jedna przypadłość. Mogłam spaać i spaać w każdym miejscu, w każdej pozycji…

    1. Chciałabym bardziej skupić się na kwestiach zdrowotnych i pielęgnacyjnych kobiet w ciąży i świeżo upieczonych mam, więc jeśli pojawią się wpisy związane z rodzicielstwem to też raczej dotyczące zdrowia i pielęgnacji maluszka. Chociaż…kto wie, czy kiedyś blog nie doczeka się bardziej parentingowego charakteru. Nie mówię nie 🙂

    1. To prawda, że potrafią dać się we znaki, a często nawet zepchnąć gdzieś na boczny tor radość z bycia w ciąży. W pierwszej ciąży dokuczły mi zdecydowanie mniej i pracowałam do 37 tygodnia, bez konieczności brania zwolenienia, czy dni wolnych. Teraz mam ten luksus, że pracuję w domu, ale gdybym miała chodzić do pracy, to na pewno miałabym już na koncie kilka L4 🙂

  4. Podobno na zgagę bardzo dobrze działają migdały. Ja, odkąd jestem na l4, prawie zapomniałam o zgadze (myślę, że to dzięki trochę innemu odżywianiu w domu, w porównaniu do tego w pracy). Teraz, jak już czuję lekką zgagę, zjadam kilka migdałów i jest lepiej 🙂

  5. Na mdlosci nie pomagalo mi nic, zadne opisywane sposoby, pamiętam ze mimo ze bylam ciagle senna i chcialo mi sie spac, nie moglam zasnac bo tak mnie mdlilo, tragedia, potem sie ucieszylam bo przeszly mdlosci, ale nie nacieszylam sie za dlugo bo pojawily sie zaparcia, na szczęście tu z pomoca przyszedł ginekolog zalecajac mi czopki evaqu bo rowniez domowe sposobynie pomagaly, a i jeszcze mialam zgage, tu tez nie bylo latwo, ale pomagala mi natka pietruszki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close